Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2009, 13:43   #384
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
W sumie to nie do końca zdawał sobie sprawę co się działo... biegł w kierunku mostu. zamknął oczy. Emanuel w sposób pewny, kompetentny kierował jego poczynaniami. I nagle coś jakby się urwało. Poczuł się lekko niczym pióreczko. Poczuł jak jego ciało staje się niematerialne, jak jednocześnie znajduje się przed tym przeklętym mostem.... i jakby był już gdzieś indziej. I nagle wszystko co do tej pory się działo straciło znaczenie.

Był w pokoju. Pomieszczenie to było zbudowane z mgieł. Ściany, podłoga, sufit, wszystko było z mgieł. Co jeszcze dziwniejsze mgły te dawały oparcie tak pewne, jak najprzedniejsze krasnoludzkie dzieła. Pokój był pusty, Barbak był sam. Obiegł wzrokiem pomieszczenie, które samym swym wyglądem, kształtem przyprawiało o gęsią skórkę. Pokój z mgieł... paranoja. Pokój czy może raczej sześcian, bowiem nie było tu żadnych sprzętów był... hm... surowy w wystroju. O ile można mówić surowy w odniesieniu do czegoś co nie do końca można racjonalnie wyjaśnić.
Pokój z mgieł...

- Witaj Barbaku.
Ork szybkim ruchem dobył broni. Pogromca Dziewic zafurkotał w powietrzu i sprawnie powędrował do pozycji zasadniczej. Młot dzierżony pewną prawicą spoczywał gdzieś na wysokości uda. Spoczywał spokojnie, niby leniwie. Gotów był jednak w każdej sekundzie nieść śmierć i zniszczenie.
Barbak obrócił się w kierunku zasłyszanego głosu, w kierunku z którego przed kilkoma chwilami przemawiała do niego tylko pustka. Teraz stał tam tron. Tron z mgły. Biały puch tworzył piękne krzesło, rozlewał się jak poduszka gwarantując siedzącemu nieopisaną wręcz wygodę. Tron był olbrzymi, tak jak siedzący na nim osobnik. Bowiem siedział, czy może leżał na nim smok. Platynowy smok.

Barbak nie zadawał pytań, nie było takiej potrzeby. Wiedział doskonale przed kim się znajduje, nie miał bladego pojęcia dlaczego, jednak chwilowo nie było to ważne. Liczył się sam moment, moment dający nieopisaną wręcz satysfakcję. Stał oto naprzeciw tego, któremu poprzysiągł wierność, naprzeciw tego, który był dlań niedoścignionym wzorem, naprzeciw tego, który swym życiem, swymi czynami napisał kodeks moralny Barbaka. Stał oto naprzeciw Paladine.
Padł na kolana...
- …...
... i nie miał bladego pojęcia co rzec.
- Barbaku, synu Zera'thul'a. Witam, Cię w mych mglistych progach. Przysiądź się do mnie i omów wraz ze mną kilka spraw niecierpiących zwłoki. Może przy okazji skusisz się na małe bezalkoholowe?

*****

Goblińska wioska była miejscem w którym raczej nikt znaleźć by się nie chciał. Jak ktoś mądry kiedyś rzekł panował tu głównie brud, smród i ubóstwo. Tym dziwniejszy był fakt, że w pewnym momencie w centralnym miejscu zamigotał portal.
Portal by ~RainLover1985 on deviantART
Jego pojawieniu się towarzyszyło charakterystyczne: Bulb! Bulb! Jakie towarzyszy każdemu portalowi, i zarazem każdemu rozlewaniu wody.

Z portalu wyłonił się Barbak. Rozejrzał się niepewnie po okolicy. Jego wzrok został pochwycony przez przestraszone stworzenia. Przestraszone i zarazem ciekawe... a po chwili też szczerze czymś ubawione.

- Z czego oni się tak cieszą?
- E.... spójrz na siebie przyjacielu.

Ork, za słuszną radą swego pchlego kompana powiódł wzrokiem po samym sobie. Topór był na miejscu, młot również. Maleństwo przewieszone przez plecy, kołczan na udzie... nagim udzie. Barbak lustrował dalej. Naramienników brak, nagolenników brak, napierśnika również... odzienia brak.
Stał oto w pełni uzbrojony przed wioską goblinów stał groźny, jednak speszony. Stał bowiem przed wioską goblinów odziany jedynie w........ różowe stringi....

- To że należą do niej, nie znaczy jeszcze że musiałeś tak okrutnie sobie ze mnie żartować. Wiesz przecież, komu i czemu jestem wierny. Rzekł Barbak pod nosem i jakby do siebie. Następnie zwrócił się do pierwszego z napotkanych goblinów starając się aby ton jego głosu nie zdradzał wzburzenia....
- Witaj. Czy strudzony wędrowiec znajdzie w Waszej wiosce chwilę na odpoczynek? Czy przy okazji zostanie poczęstowany strawą i napitkiem godnym tak zacnego (o Paladine!) miejsca? I czy zupełnym przypadkiem dane mu będzie odziać się odpowiednio?
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline