-Naprawdę nigdy nie zrozumiemy ras niższych. Masz do wyboru szybką bezbolesną śmierć lub powoli czekać aż umrzesz od wewnętrznego krwotoku.
Elf odłożył sejmitar na ziemię i kucnął tuż przy samym drowie. Złapał go za włosy i silnym szarpnięciem zmusił by ten spojrzał mu w oczy. -Staruch, którego szukam jest wyższym demonem. On nie zdechnie z głodu. Mam zamiar go zabić a nie lubię gdy ktoś mi przeszkadza. W jaskini jesteś najprawdopodobniej sam. Również wykazujesz ujemny iloraz inteligencji siedząc w tej grocie bo tak. Więc znam odpowiedź na wszystkie pytania. Wiesz co teraz zrobię. Stanę o tam.
Dłoń elfa obróciła głowę drowa tak by widział ścianę. -I oprę się o nią. Będę czekał aż zdechniesz od obrażeń wewnętrznych. To trochę potrwa.
Samael parsknął śmiechem. -Wiesz drowie co jest paradoksem? Demon, którego szukam jest mistrzem tortur. Ponoć potrafi zadać niewyobrażalne męki i utrzymać ofiarę przy życiu. Dla mnie to jednak bujda, którą on sam rozpowszechnił.
Elf puścił głowę drowa i wstał. -Miłego umierania.
Podniósł sejmitar, jego wzrok prześlizgnął się po komnacie i spoczął na Kallehu. Patrzył na niego dobrą chwilę w końcu odwrócił wzrok. Odwrócił się do drowa i stanął nad nim, złapał broń oburącz i przymierzył się do ciosu. -Idź do piekła, niech demony się Tobą zajmą.
Ciął tak by odrąbać głowę.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |