- Bala'a il a'air! świński wald dhroot. - Irakijczyk bynajmniej nie był zadowolony z przyjaźni nagle okazanej mu przez rozkładające się truchło. Po części sprawił to z lekka uporczywy ból, do tego doszła dewastacja całkiem porządnych spodni. Wypuścił z prawej ręki strzelbę i chwycił za wiszącą u nadgarstka szablę. Zagryzł zęby oczekując bólu i sieknął na odlew w obcy twór wystający mu ze szczątków nogawki. Czekał na ból równy odcinanej kończynie. Kiedy nie nadszedł dziki i wredny uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Świński odbycie - krzyknął wznosząc szablę i rzucając Danielowi wesołe spojrzenie - Zrobimy z Ciebie karykaturę kebaba!
Szabla zamieniła się w srebrzystą smugę, gęsto krzyżującą się z resztkami.
__________________ Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę. |