Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2009, 20:20   #485
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dzień Apokalipsy w Rath


Wakash, korzystając z kolejnej znanej sobie sztuczki, ruszył z balkonu na którym się znajdował w dół, idąc pionowo po ścianie budynku. W innych okolicznościach wywołałby z pewnością naprawdę wielkie zainteresowanie, czy też może i nawet uczucie strachu w okolicznych mieszczanach, tych jednak na rynku nie było. Zamiast nich zalegała na bruku bowiem masa kości po nieumarłych wojownikach, ciała martwych strażników, czy wreszcie grupka desperacko już walczących śmiałków.

Południowiec ledwie postawił w końcu nogę na bruku, chcąc dołączyć do reszty zmagającej się z Liczem, gdy nagle bez jakichkolwiek oznak nadchodzących kłopotów, coś w niego niezwykle mocno rąbnęło. Wakashowi niemal przysłowiowo wypadły gały, poprzez niezwykle brutalne uderzenie prosto między łopatki.

Wściekła Relven skoczyła za nim z balkonu, tłukąc butem w plecy mężczyzny. Po raz kolejny cały świat zawirował, Wakash miał problemy by zmusić swoje ciało do ruchu i powstania z bruku, a... babsztyl śmiał się w najlepsze.

~

Mająca już serdecznie dosyć wszystkiego Liah, pędziła z mieczem prosto na Chernina, mając zamiar skrócić go o czaszkowy łeb. Licz jednak był wyjątkowo szybki, choć nie wyszedł z tego starcia bez szwanku. Ostrze Półelfki opadło ukośnie na ciało szlachcica, który zdążył jednak odskoczyć minimalnie w tył, choć prawa ręka nie miała tyle szczęścia, co reszta Chernina.

Wśród szpetnego klnięcia w nieznanym Liah języku, pozbawiła ona Licza prawej kończyny.

~

Ledwie żywy Yon podczołgał się nagle do martwej Milady Esvele, po czym pochwycił jej ciało, lekko unosząc w górę. Efektem tego zabita szlachcianka siedziała na bruku, a rudowłosy mężczyzna chował się za nią, starając w ten sposób ograniczyć możliwości magicznych ataków nadchodzącego Chernina.

Wywołało to kolejny ryk wściekłości szlachcica.

Ten jednak miał odrobinę własnych kłopotów, atakowany przez Liah, i nadbiegającego Blajndo.

~

Milo rzucił się w przód, biegnąc do znienawidzonego kościotrupa krzywdzącego jego przyjaciół. Niziołek z adrenaliną buzującą w jego organizmie wpadł na dosyć nietypowy plan, mający choć minimalnie pomóc w walce z Cherninem. W trakcie sprintu wyciągnął więc butelkę wypełnioną oliwą, po czym rzucił nią w Licza.

Plan był dobry. Ochlapać go oliwą, a następnie podpalić.

Plany jednak zawodzą.

Butelka wylądowała minimalnie na prawo od Chernina, jedynie odrobinę ochlapując jego buty.

~

Wspomagany nowym zaklęciem "Przyspieszenia" Siabo, przybrał na nowo formę Planetara, co doprowadziło do niemal "cudownego" zrośnięcia się jego rozerwanej w połowie nogi na oczach kucającej przy nim Luny. Następnie Harfiarz wymienił z Kronikarką kilka szybkich zdań odnośnie sytuacji panującej na rynku, po czym każdy zajął się swoim zadaniem.

Laume Harr rzucił kolejny czar, tym razem przywołując dziwną, dosyć dużą dłoń, która zaczęła okładać stojącego nieopodal Chernina, z dosyć dobrym skutkiem, trafiając go raz w głowę. Na nieumarłym jednak jakby nie wywarło to wrażenia... .

~

Gnany zbierającą się w nim od dawna wściekłością Blajndo dopadł w końcu Licza. Tropiciel, mający lekkie obawy z przeszłości, odnośnie takich plugawych istot, zebrał jednak w sobie wystarczająco sił, przypuszczając atak na plecy wroga. Ostrze jego miecza ślizgało się po kościach Chernina, odłupując kilka małych fragmentów... .

~

Luna ruszyła czym prędzej do leżącego w sporej odległości Elhana. Jasnowłosa pędząc z zawrotnie bijącym sercem nie miała żadnej pewności, czy Elfi wojownik jeszcze żyje, wciąż miała jednak taką nadzieję. Wielka bitwa toczona z siłami ciemności przybierała co chwilę dramatyczne obroty, towarzysze odnosili ciężkie rany, niektórzy wręcz leżeli bez ruchu na bruku.

Kronikarka miała wręcz czasami łzy w oczach.

Klęcząc tuż przy Elhanie nie potrafiła rozpoznać, czy zakuty w zbroję mężczyzna żyje, wszak jego tors zasłaniała stal, trudno było więc powiedzieć, czy jego pierś unosiła się w rytm oddechu.

~

Rosa z pokaleczoną twarzą wydała z siebie dziki ryk, po czym dobyła swojego miecza, i popędziła w stronę okrążanego już z wielu stron Chernina. Trzymając dzielnie w jednej ręce swój oręż, a w drugiej tarczę, zaatakowała z furią Licza. Za wszystko co się w niej nazbierało, za wszystkie przewinienia, podstępy, krzywdy i oszustwa.

Cięła go prosto po torsie, uszkadzając kościstą klatkę piersiową.


~


Szlachcic został okrążony przez trzy osoby, oraz przywołaną dłoń, wielkości niemal zwyczajowego człowieka, którzy tłukli go bez jakiejkolwiek litości. Liah, Rosa, Blajndo i magiczny efekt naprawdę skutecznie zajęli się Liczem, raz po raz go raniąc.

Ten jednak nagle zaczął się śmiać.

Był to dziki, opętańczy śmiech, zupełnie jakby nieumarły postradał nagle zmysły. Nikt nie potrafił w tej chwili wytłumaczyć jego zachowania, ani w szczególności tego, co po chwili nastąpiło. Mimo licznych razów opadających na jego ciało Chernin zdołał użyć kolejnego zaklęcia.

Zabójczego w skutkach.

Środek rynku nagle gwałtownie eksplodował, pokrywając sporą powierzchnię ognistym wybuchem, dosięgającym nawet Siabo. Siła owego wybuchu odrzuciła śmiałków na wszystkie strony, wszędzie szalał ogień, wszystko na moment zadrżało. Po chwili było już po wszystkim. Pozostały jedynie cztery zwęglone, powykręcane ciała, a po Liczu znajdującym się w samym centrum tego piekła nie było najmniejszego śladu.

~

Ciężko ranna Liah leżała chwilę na plecach, po czym zaś uniosła się na łokciu. Miała poparzone całe ciało, mocno spalony ubiór i włosy, a na jej twarzy wyraźnie można było ujrzeć dziwnie świecące, pałające wściekłością oczy. Nie było z nią więc tak źle jak się wydawało... .

~

Rosa po odrzuceniu siłą wybuchu w tył, wykonała coś w stylu niechcianego salta, czego końcowym efektem było wylądowanie z hukiem na brzuchu. Zgubiła gdzieś miecz, zgubiła tarczę, poparzona skóra przyprawiała bólem o dziki krzyk, który jednak nie wydostał się z ust de Burbon, umierającej z gasnącym wzrokiem. Leżąc policzkiem na bruku wpatrywała się zdrowym okiem na rynek znajdujący się pod dziwnym kątem, na znikające płomienie, i na płonącego anioła.

~

Młody Tropiciel nie dawał oznak życia. Leżał na boku, bez ruchu, i bez pracującego wśród oddechu torsu. Blajndo był martwy. Półelf odszedł z tego świata, podążając za swoim psim towarzyszem do następnego, na bujne łąki i lasy, by cieszyć się wieczną zielenią, tropieniem i polowaniem.

~

Planetar-Siabo spłonął żywcem. Najstraszniejszy był koniec jego pięknych, anielskich skrzydeł, które strawił w mgnieniu oka ogień, lotka po lotce, zwęglając je w tym strasznym czynie. Dymiące ciało leżało na bruku, przywołując na myśl, pokonanego, najprawdziwszego wysłannika niebios. Po chwili zaś sylwetka uległa transformacji, i na rynku leżał już Harfista pozbawiony nogi, powracając do swej pierwotnej, ludzkiej formy. Zginął tak szybko, że nie czuł bólu czy wściekłości. Słyszał za to głosy. Spokojnym tonem rozmawiała z nim Ishvin i Carmilla... .



~

Wakash, Aner, Milo, Yon i Luna mogli się tylko przyglądać śmierci towarzyszy. Wszystko nastąpiło w ciągu ledwie sekundy, wszyscy zniknęli w płomieniach. Nikt nikomu nawet nie zdążył uścisnąć dłoni i podziękować.

Niziołcza kobietka doczołgała się w końcu do Siabo, po czym zaczęła płakać kładąc głowę na jego torsie. Uzdrowiony przez Lunę Elhan stał lekko skołowany sytuacją, choć ze łzami w oczach. Wakash podnosił się z bruku z zaciśniętymi zębami. Milo po instynktownym odskoczeniu w tył, znajdował się obecnie w tak dużym szoku, że aż upuścił swojego "Trollobujcę". Yon z kolei odłożył ciało Milady, po czym przełknął slinę.

Sever wciąż leżał gdzie wcześniej, coraz bardziej oddalając się od swojego ciała.

Golem przestał się poruszać, a jego świecące wcześniej we łbie ślepia zgasły... . To był już naprawdę koniec. Chernin w akcie desperacji wysadził się "Kulą ognistą", zabierając ze sobą ilu mógł.

Należało jednak ratować jeszcze dychających.

Wakash tylko na chwilę odwrócił wzrok od Relven, a ta gdzieś zniknęła, uciekając z rynku.


~


Lizanie własnych ran zajęło ładnych kilka dni. Nie było już świętowania, nie było radości, pozostała jedynie gorycz i łzy.










***

Info w komentarzach
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline