Nicolas, w zamyśleniu przygryzając wargę, spoglądał na ekran komputera obsługiwanego przez Heintza z wyświetloną mapką tego kawałka muru, w którym się właśnie znajdowali. - Podejrzewam, że przy odrobinie szczęścia może udać się nam prysnąć z tego kotła - odezwał się po chwili, odrywając wzrok od gości w białych uniformach, przypominających mu o Externusie, portalach i innych tego typu bzdurach, o których wolał nie pamiętać. A przynajmniej nie myśleć za dużo. - Możemy skorzystać z mundurów tych tam - wskazał na ciała leżące za biurkiem - i dobrać coś ze skrzyń z zapasami dla soldatów. Kiedy już nie będziemy rzucać się w oczy, można zrobić zamieszanie z reaktorem - w końcu to cholerstwo jest dość niestabilne i nieduży ładunek wybuchowy powinien załatwić sprawę - i zaraz potem prysnąć jednym z tych opancerzonych wozów, albo poszukać jakiegoś mniej rzucającego się w oczy wyjścia. Zależy, jak sytuacja się rozwinie. - Mam nadzieję, że awaria reaktora podkręci ten bałagan do najwyższych obrotów i nikt nie będzie miał w głowie szukać paru turystów... - dodał. - Co wy na to? - zapytał resztę.
Towarzystwo było co najmniej ciekawe. Istna menażeria. W dodatku ten nerwowy koleś w prochowcu, niczym detektyw z jakiegoś chałowatego czytadła dodawanego czasem do jakiejś lokalnej gazety w wielu miejscach na tym zdewastowanym świecie. Od spotkania pod szpitalem we Frankfurcie Nowy go nie lubił. Nikt nie lubi frajerów, którzy kozaczą z gnatem w garści. Był przekonany, że sprawa zakończyłaby się inaczej, gdyby dorwał go w zasięg swoich ramion. Nicolas może nie wyglądał na byka, ale przypierniczyć potrafił. Uśmiechnął się nieznacznie, wyobrażając sobie rozbity nos Malaka. "Ciekawe, czy dalej by się tak rzucał. Pendejo - zakończył przekleństwem, które kiedyś podsłyszał od jednego Meksykańca.
Wiedział jedno na pewno. W takim towarzystwie lepiej pilnować swoich pleców. Zwłaszcza, że Hahn mogła mieć coś wspólnego z kolesiem, który załatwił mu bilet na tę żałosną imprezę. O ile wierzyć szaleńczym wizjom z niby-świata. - Ja pierdolę, ale się porobiło... - mruknął i splunął na podłogę.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |