Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2009, 18:26   #390
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Mężczyzna z mieczem przyglądał się w skupieniu kłódce i delikatnym oparom tańczącym wokół niej.
- Potrzebujemy więcej żółtych – odezwał się nadchodzący Kruk.
- Ile? – mruknął ponuro.
- Od dziesięciu do dwudziestu.
Mężczyzna zasępił się.
- Przeklęte niech będzie Światło, które zna równowagę – bąknął, przechadzając się leniwie ale majestatycznie po komnacie.
- Gdybyśmy wiedzieli, ile dokładnie ich trzeba! – dodał Kruk.
- Gdybyśmy mogli sami je tworzyć – mruknął mężczyzna. – Bez obaw. Jest cierpliwy. He`s eternal. A ludzka wyobraźnia, jak i chciwość i nienawiść nie mają granic. Prędzej czy później odzyskamy to co utraciliśmy.
- Tak – machnął ogonem Kruk, strosząc pióra.
Mężczyzna zapatrzył się w nicość.
- Uzjel nadal się opiera – stwierdził Kruk.
- To się chwali – uśmiechnął się delikatnie czarnowłosy mężczyzna. – Jeśli kuć ostrze, to tylko ze stali nie do złamania – rzucił sentencjonalnie.
- Nizzre również.
Mężczyzna spoważniał.
- Samael się nią zajmie. He did a good job so far – odpowiedział. – Wyślij kilka drużyn po żółte Dusze.
- Berith...?
- I`m busy.
- Żerujesz na jego bólu?
- Prezent od syna. Ja też dla niego coś mam... Ale będzie musiał na to zasłużyć.
* * *

Nizzre; Widok orka w różowych stringach był bardzo interes...ujący. Fufi poleciał zwrócić...[gacie orkowi].
Siedząc na drzewie usłyszałaś, jak Barbak wołał że „już można” – cokolwiek miało to oznaczać. Dyskretnie udawałaś, że nie słyszysz i niczego nie widziałaś.
Po chwili zaczęłaś z góry wypatrywać nimfy, ale tej nigdzie nie było. Chyba leczyła złamany nos i zapiła się melisą dla uśmierzenia bólu. Znienacka zauważyłaś jednak duże zwierzę skradające się nieopodal! Kiedy wyłoniło się z gąszczu krzewów okazało się, że był to wielki, piękny tygrys! Co ważniejsze, wcale nie skradał się, a wlókł się smętnie, kulejąc! Idący z trudem tygrys nawet nie rozglądał się zbytnio dookoła, i dopiero gdy był niedaleko drzewa, na którym siedziałaś, spojrzał do góry. Widać było teraz wyraźnie głębokie rany na prawej przedniej, oraz tylnej łapie, przez które mocno kulał. Oceniłaś, że zostały zadane jakimś narzędziem – gobliny, czy mroczny elf o którym wspominały? Tymczasem zwierzę, choć wyczuło twoją obecność, nie zaprzątając sobie zbytnio głowy widokiem siedzącej na drzewie elfki powoli ruszyło dalej, najprawdopodobniej w poszukiwaniu jakiegoś strumienia. Jednak ranny tygrys nie uszedł zbyt daleko, po kilku krokach przysiadł, a następnie przewrócił się, zmęczony. Najwyraźniej nie miał już siły dalej iść ze względu na wycieńczenie spowodowane sporą utratą krwi, która cały czas sączyła się z ran. Leżący tygrys z trudem dźwignął się i zaczął lizać swoje rany, nie zważając na nic.



- Aaaah biedne biedne biedne zwierzę! – jęknęła troskliwie Nizzre.
Tygrys nadal lizał pieczołowicie przednią łapę. Nizzre nie mogła patrzeć na to biedne zwierzę bezczynnie. Tygrys był wielki, ale wyglądał na spokojne zwierzę, poza tym Nizzre od lat podróżowała z wielkim, spasionym pająkiem, kilka razy większym od tego tygrysa! No dobra, pająk był oswojony, ale elfka i tak zatraciła lek przed dużymi zwierzętami. Nie miała jeszcze pomysłu jak pomóc tygrysowi ale pomyślała że Isendir na pewno zgodzi się żeby Elir wyleczył biednego tygrysa. Nie mogła pozwolić żeby to zwierze cierpiało a potem umarło od utraty krwi albo zakażenia! Poza tym czuła że ten tygrys ma związek z tą dziwną nimfą [jakkolwiek to brzmi ~A.]
- Biedne zwierzę! – powiedziała głośniej chcąc przykuć uwagę tygrysa.
Tygrys nadal zajęty był lizaniem ran. Elfka powoli i ostrożnie zaczęła schodzić z drzewa na coraz to niższe gałęzie. Zakładała że ranny tygrys nie wskoczy za nią na drzewo w razie czego. Tygrys powinien rozpoznać długie uszy. Powinien wiedzieć że elf dziecko lasu chce mu pomóc!
- Nie bój się, pomogę ci! – przemawiała do wielkiego kota. – Nie bój się, nie bój! Nie zrobię ci krzywdy! Chcę ci pomóc, wyleczę twoje rany! Obronie cię przed złymi goblinami i drowami!
To było śmieszne ale nigdy wcześniej nie gadała z tygrysem więc nie wiedziała co powiedzieć. Zeszła nisko i pomachała do tygrysa ciekawa jego reakcji jak ją zobaczy. Tygrys podniósł spokojnie głowę zerkając w stronę Nizzre. Nerwowo poruszył ogonem ale nie ruszył się z miejsca. Na kilka sekund tuż za lezącym tygrysem pojawiła się znajoma nimfa, zapraszająco skinęła na ciebie dłonią i zniknęła.
- Nie zjedz mnie! – Nizzre zeskoczyła na ziemię.
Kiedy zeszłaś z drzewa tygrys spojrzał na ciebie czujnie.

http://tapety.net84.net/tygrys1b.jpg

Ot, taki wielki kociak do miętolenia.

Samael;

Drow nie dawał za wygraną, ale czułeś, że chciał cię w ten sposób rozzłościć, abyś poczuł się bezradnym. Kiedy przydepnąłeś jego palce próbował odruchowo cofnąć rękę – a jednak coś czuł!
- Zatem w ten sposób staruch w czerwonym płaszczu zdechnie, a wy będziecie go sobie mogli szukać do usranej śmierci - zaśmiał się drow, gdy elf przymierzał się do ciosu.
Był nieświadomy nadchodzącego ciosu, ledwo co już widział, ledwo reagował na otoczenie. Albo udawał albo właśnie witał go przedsionek piekieł. Zacisnąłeś zęby i ciąłeś z całej siły. Plaśnięcie, ostry zgrzyt miecza, który zawadził sztychem o podłogę groty przecinając kręgosłup. Odrąbany drowi czerep odskoczył od reszty ciała, odbił się od ściany jak piłka – to było całkiem zabawne, pomyślałeś – i znieruchomiał w kałuży krwi u stóp dwóch wyczekujących w napięciu goblinów. Na ten widok małe kurduple wydały z siebie radosne wiwato-skrzeczenie ulgi. Zmiażdżone skałami ciało nie miało już sił by drgać w konwulsjach i wylewało z siebie resztki krwi.

Kall`eh; Postraszyłeś gobliny drowim czerepem. Twój pradziad byłby z ciebie dumny! Okazuje się, że ktoś zamurował wam wyjście. Dobry kawał. Żądasz, aby gobliny wyprowadziły was wyjściem ewakuacyjnym.
- Drugie wyjście? – zdziwiły się.
- Oi oi taaak, yyyyh ymmm – wyjąkał drugi.
- Gdzieś było!... – stwierdził pierwszy.
- Yhy! Gdzieś.
- Gdzieś tam... gdzieś tu...?
Bierzesz tarczę. Całkiem poręczna! Gobliny zaś ruszają tunelem.

Szamil, Kall`eh, Sathem, Uzjel; Brniecie tunelami za goblinami, które bulgoczą coś nieustannie do siebie. macie wrażenie, że nie mają pojęcia w którą stronę iść. Po chwili jednak nieco się rozjaśnia. Światło!

Dark by *Doyora on deviantART

Owszem, hmmm.. jest dziura w suficie, wpada przez nią nieco słońca, tyle, ze dziurą tą przecisną się gobliny, to nie dziura na wasze gabaryty!

Wrzuta.pl - Roar 2

Co to było?!
Gobliny zgodnie czmychnęły za wasze plecy. Zauważyliście, że w okrytym ciemnością korytarzu sufit się porusza! Coś zeskoczyło z sufitu na ziemię, łopocząc skrzydłami. Z mroku wyłoniły się dwa gigantyczne nietoperze! Jeden z nich był wyraźnie większy i miał czerwone futro na łbie, najwyraźniej był samcem.

minion of Bael by `Wen-M on deviantART

- To Bataele – powiadomił was uprzejmie Kruk. – Zakładają gniazda w jaskiniach, ale doskonale radzą sobie także na powierzchni, również za dnia. Mają dobry wzrok i światło słoneczne im nie przeszkadza. Są jadowite, więc nie pozwólcie, aby was pokąsały.
Łatwo powiedzieć. Oba nastroszone Bataele właśnie skradają się w waszym kierunku!

Barbak;
Wiecie jak to jest. Wracasz po całodziennym tyraniu z polowania, zamiatasz ostatkiem sił lepiankę, rozkładasz się wygodnie przed paleniskiem z kością do ogryzania w łapce i odprężasz się, kiedy naraz na środku twojej wioski pojawia się wielki kawał zielonego chłopa w różowych stringach i ma do ciebie ‘interes’.
Gobliny zareagowały na twoje odwiedziny ‘rozsądną paniką’. Przez moment gapiły się na ciebie w osłupieniu, a kiedy przemówiłeś, za sprawą niewidzialnego gestu szamana kilku poleciało do chatki-spiżarni i przynieśli na wielkiej tacy plecionej z liści jakieś smażone mięcho i gliniany garniec... czegoś. To coś pachniało zabójczej niż elficka melisa. Zwątpiłeś. Ryzyk fizyk. Ubrałeś tymczasem portki. Fufi fukając poprawiał nogami zmierzwione futerko na odwłoku.

JEBS!!! – z nieba zwalił się naraz ciąg dalszy twojej garderoby, czyli napierśnik. Sypnęło piórami. Wioskowa kura nie miała szans.

A gdzie reszta drużyny...? Wokół rozległ się nagle ryk wielkiego, latającego czegoś. Gobliny szybko zebrały się z imprezy i powskakiwały do chat. Zadarłeś głowę. Między koronami drzew śmigał wielki, czarny, skrzydlaty i ogoniasty cień. Nie był to smok, poznałeś od razu, za mały. Fruwadło krążyło chwilę nad wioską, po czym zniknęło.
- Wynocha! - odgrażał się fruwadłu szaman wystawiając swoją lagę z chatki.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline