Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 09:22   #24
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Sytuacja była klarowna, a plan szedł tak prosto, że aż ciężko było w to uwierzyć. Za prosto. Thorgal miał przeczucie, że coś się zesra w kluczowym momencie i na pewno nie będzie to Kapitan. Dowódca wprowadził ich na teren głównego holu, który tworzy coś o charakterze sukiennic wokół dziedzińca. W końcu otworzył drzwi jednej z baszt. Zaraz obok drzwi w górę pięły się wąskie schodki, prowadzące na mury od strony urwiska. W ciasnym pomieszczeniu baszty siedziało czterech strażników i jedli właśnie kolację. O ile w ogóle można to nazwać jedzeniem.

- Idziemy na dół. – Odezwał się dowódca i skierował głowę na strażników. – Pilnujcie żeby mysz się nie przecisnęła. Baron ma widzenie.

Ruszyli schodami na dół baszty. Wąskie i krzywe schodki nie ułatwiały poruszania się. Dobrze, że chociaż pochodnie oświetlały drogę. Pomieszczenie, do którego dotarli było o wiele większe od poprzedniego. Naprzeciwko drzwi do dalszej części podziemnego kompleksu znajdowało się obsadzone przez kusznika stanowisko z zamocowaną kuszą samorepetującą. Na oko Thorgala znajdował się w niej powiększony magazynek. Być może trzydzieści bełtów. Przy stoliku pod ścianą siedziało dwóch strażników. Jeden w lekkiej zbroi z mieczem przy pasie, a drugi w jakichś łachmanach z pałką przy boku i całym pękiem kluczy.

- Otwierać drzwi! – Dowódca ryknął i strażnik z kluczami momentalnie poderwał się na nogi. – Ja muszę udać się z powrotem na naradę. – Szybkość z jaką wycofał się Kapitan zdecydowanie świadczyła o parciu gówna na jego tyłek.

* * *

Tymczasem Steiner w towarzystwie Edgara czekali na dogodną sytuację, żeby przedostać się do winnicy, gdzie znajduje się stare podziemne przejście do więziennego portu. Klaus szturchnął Doktorka i zaczął wyjaśniać dokładnie plan.

- Jeśli się nie mylę, to Kapitan wyjdzie żeby oddać się przyjemnością w wychodku. Zaraz po tym usunie się z stamtąd straż, którą opłaciłem żeby milczeli. W tym samym sektorze znajduje się winnica i właśnie tam jest podziemne, zapomniane przejście do portu. Rzeczy wkładamy do pustej beczki.
– Klaus złapał za spakowany plecak wojskowy i wrzucił do beczki. – W razie gdyby ktoś nas zagadał, idziemy po wino dla Hrabiego. Znosimy beczkę do winnicy i zamykamy drzwi do baszty na klucz, który strażnik zostawi w drzwiach. Asekurujemy naszą wesołą grupkę i w porcie będzie czekać już na nas łódka. Oto mapa.


- Baron osadzony jest w celi oznaczonej X. Nasze przejście znajduje się pod beczkami oznaczonymi X. To w zasadzie wszystko. - Gdy Klaus skończył, w tym samym momencie dostrzegli na dziedzińcu dowódcę, który spiesznym krokiem udał się do wychodka.

* * *

Strażnik wprowadził Lady i Thorgala do korytarza za drzwiami. Zatrzymał się w połowie przy drzwiach po lewej stronie. Oboje zauważyli, że na końcu są jeszcze jedne drzwi. Wprowadził ich w oświetlony dwiema pochodniami korytarzyk z drzwiami do cel. Pierwszą rzeczą jaka w nich uderzyła to odór. Niesamowity odór zgnilizny, moczu, gówien i Bogowie wiedzą czego jeszcze. Doszli do końca korytarza do ostatniej celi po prawej stronie mianowicie szóstej. Strażnik włożył klucz do zamka w solidnie wykonanych z drewna drzwiach, wzmocnionych okuciami. Lady zauważyła, że to jedyne drzwi bez okratowanego okienka. Drzwi otworzyły się.

- Masz gości Baronie. – Strażnik odwrócił się do Lady. – W razie niebezpieczeństwa proszę krzyczeć Panienko. – Odór z jego gęby wcale nie był lepszy, stwierdziła w myśli Lena z zażenowaniem. Strażnik wpuścił ich do środka i zamknął drzwi na klucz.
 
DrHyde jest offline