Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-07-2009, 12:51   #21
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
- Eee… Nooo tak… Tak jestem tu prawie jak Hrabia panienko. – Widać ulgę na twarzy Kapitana. Albo zesrał się w gacie, albo tymczasowa poprawa samopoczucia w dupie. – A tak… Baron… Przywieźli go dziś. Myślę, że dla panienki o tak uroczej urodzie nie będzie problemu załatwić rozmowy. Ja osobiście się tym zajmę. Rozumiem, że mości krasnolud w roli ochroniarza. Proszę za mną. - Kapitan zrobił sztywny zwrot w tył w kierunku wejścia do budynku.
 
DrHyde jest offline  
Stary 01-07-2009, 20:23   #22
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
- Klaus przyjacielu, nawet nie wiesz jak bardzo Ci wdzięczny jestem. Chce Ci złożyć propozycję, którą musisz szybko przemyśleć i dokonać wyboru.

Edgar ściszył głos, po czym kontynuował.

- Spieprzam stąd dzisiaj i chcę żebyś mi towarzyszył. Dobrze wiem, że stać Cię na dużo więcej. Krótko mówiąc: marnujesz się tu chłopie, a ja mogę Ci pomóc znaleźć coś lepszego. Wchodzicie w to Panie Steiner?

Doktorek zobaczył na twarzy Klausa ogromne zmieszanie. Widać ten nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

- Zaskoczyłeś mnie Doktorku. Bardzo mnie zaskoczyłeś. Ja...ja nie wiem co powiedzieć...

- Wystarczy krótkie tak lub nie. Jak nie umiesz podjąć decyzji, to rzuć monetą. Ranald za Ciebie zdecyduje, lecz wiedz jedno. Jego decyzja może Ci się nie spodobać...To jak?

- Tak. Zgadzam się. Spierdalamy stąd i potem znajdziemy lepsze zajęcie. Jak rozumiem tamta Jaśniepani ma coś wspólnego z Twoim misternym planem, hę?

- Z tego co mi wiadomo, to tak. Nie wnikaj w to jednak tak dogłębnie, bowiem sam wszystkiego nie wiem. Wiem zaś jedno...

Położył rękę na ramieniu Klausa.

- ...jesteśmy i (pstryknięcie palcami) już nas nie ma.

Na te słowa oboje się szczerze uśmiechnęli. Steiner nagle palnął się w łeb.

- Kurwa. Muszę ruszyć dupę do kwatery po kilka rzeczy i mieć nadzieję, że moi przełożeni nie wpadną na jakiś cudowny pomysł wypełnienia mi czasu. My tu gadu gadu a czas leci. Dobra biorę dupę w troki, ogarniam się i będę na miejscu, kiedy będzie trzeba. Widzimy się wiesz gdzie.

Mrugnął do niego porozumiewawczo.

- Steiner!

- Tak?

- Jeśli nas złapią...urwą nam łby i nasrają do środka.

- Ja też Cię kocham (uśmiech). Do zobaczenia.

"Poszło gładko. Oby reszta równie gładko poszła..."

Edgar pożegnał się z przyjacielem, po czym odmówił pod nosem krótką modlitwę do Ranalda...

- Ranaldzie. Ty, który władzę nad szczęściem piastujesz. Okaż nam łaskę, nie pożałujesz...

Oraz do Morra...

- Morrze, Prawdziwy Władco dusz Umarłych, błogosławionych Twą opieką. Tobie powierzamy dusze nasze...

Doktorek chwilę obserwował co się dzieje na dziedzińcu. Szlachcianka o niezwykłej urodzie rozmawiała z kapitanem, któremu - wnioskując po minie - sranie tak do końca nie przeszło.

"Biedak. Szczerze mu współczuję. Jeszcze przy tak pięknej kobiecie...ach szkoda, że takie nigdy nie zainteresują się skromnym felczerem..."

Poświęcił kilka myśli - zarówno zwyczajnych jak i tych sprośnych - kobiecie, a następnie udał się powoli w kierunku miejsca przetrzymywania Gerharda.

"Powinien wiedzieć, że załatwiłem co mogłem. Mam nadzieję, że uda mi się chwilę z nim porozmawiać, przed całą akcją..."
 
Petros jest offline  
Stary 02-07-2009, 07:48   #23
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Jak do tej pory kapitan nie sprawiał żadnych kłopotów. Nawet zapewnił, iż osobiście załatwi naszą sprawę. Naiwny był to człowiek. Zresztą jak większość mężczyzn w towarzystwie pięknych kobiet. Przymilają się, poświęcają, prezentują z jak najlepszej strony, a ona i tak wybierze jakiegoś przystojnego kogucika. Bądź jej wybiorą...

- Eech... Ano tak panie. Taka dziewczyna bez ochroniarza to prawdziwo duży kąsek dla zbojów. Od razu by się zrzuciło wiara cała.

Żołnierz odwrócił się do nich tyłem i ruszył przed siebie. Krasnolud spojrzał tylko w oczy swej towarzyszki i gestem wskazał jej pierwszeństwo. W sumie spodobała mu się rola ochroniarza i wczuwał się w tę rolę. Spojrzał w stronę kapitana.

"Byle tylko nic mu się nie wymckło gdy bedziemy za nim. Oj wiatry ni sprzyjajo"
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 02-07-2009, 09:22   #24
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Sytuacja była klarowna, a plan szedł tak prosto, że aż ciężko było w to uwierzyć. Za prosto. Thorgal miał przeczucie, że coś się zesra w kluczowym momencie i na pewno nie będzie to Kapitan. Dowódca wprowadził ich na teren głównego holu, który tworzy coś o charakterze sukiennic wokół dziedzińca. W końcu otworzył drzwi jednej z baszt. Zaraz obok drzwi w górę pięły się wąskie schodki, prowadzące na mury od strony urwiska. W ciasnym pomieszczeniu baszty siedziało czterech strażników i jedli właśnie kolację. O ile w ogóle można to nazwać jedzeniem.

- Idziemy na dół. – Odezwał się dowódca i skierował głowę na strażników. – Pilnujcie żeby mysz się nie przecisnęła. Baron ma widzenie.

Ruszyli schodami na dół baszty. Wąskie i krzywe schodki nie ułatwiały poruszania się. Dobrze, że chociaż pochodnie oświetlały drogę. Pomieszczenie, do którego dotarli było o wiele większe od poprzedniego. Naprzeciwko drzwi do dalszej części podziemnego kompleksu znajdowało się obsadzone przez kusznika stanowisko z zamocowaną kuszą samorepetującą. Na oko Thorgala znajdował się w niej powiększony magazynek. Być może trzydzieści bełtów. Przy stoliku pod ścianą siedziało dwóch strażników. Jeden w lekkiej zbroi z mieczem przy pasie, a drugi w jakichś łachmanach z pałką przy boku i całym pękiem kluczy.

- Otwierać drzwi! – Dowódca ryknął i strażnik z kluczami momentalnie poderwał się na nogi. – Ja muszę udać się z powrotem na naradę. – Szybkość z jaką wycofał się Kapitan zdecydowanie świadczyła o parciu gówna na jego tyłek.

* * *

Tymczasem Steiner w towarzystwie Edgara czekali na dogodną sytuację, żeby przedostać się do winnicy, gdzie znajduje się stare podziemne przejście do więziennego portu. Klaus szturchnął Doktorka i zaczął wyjaśniać dokładnie plan.

- Jeśli się nie mylę, to Kapitan wyjdzie żeby oddać się przyjemnością w wychodku. Zaraz po tym usunie się z stamtąd straż, którą opłaciłem żeby milczeli. W tym samym sektorze znajduje się winnica i właśnie tam jest podziemne, zapomniane przejście do portu. Rzeczy wkładamy do pustej beczki.
– Klaus złapał za spakowany plecak wojskowy i wrzucił do beczki. – W razie gdyby ktoś nas zagadał, idziemy po wino dla Hrabiego. Znosimy beczkę do winnicy i zamykamy drzwi do baszty na klucz, który strażnik zostawi w drzwiach. Asekurujemy naszą wesołą grupkę i w porcie będzie czekać już na nas łódka. Oto mapa.


- Baron osadzony jest w celi oznaczonej X. Nasze przejście znajduje się pod beczkami oznaczonymi X. To w zasadzie wszystko. - Gdy Klaus skończył, w tym samym momencie dostrzegli na dziedzińcu dowódcę, który spiesznym krokiem udał się do wychodka.

* * *

Strażnik wprowadził Lady i Thorgala do korytarza za drzwiami. Zatrzymał się w połowie przy drzwiach po lewej stronie. Oboje zauważyli, że na końcu są jeszcze jedne drzwi. Wprowadził ich w oświetlony dwiema pochodniami korytarzyk z drzwiami do cel. Pierwszą rzeczą jaka w nich uderzyła to odór. Niesamowity odór zgnilizny, moczu, gówien i Bogowie wiedzą czego jeszcze. Doszli do końca korytarza do ostatniej celi po prawej stronie mianowicie szóstej. Strażnik włożył klucz do zamka w solidnie wykonanych z drewna drzwiach, wzmocnionych okuciami. Lady zauważyła, że to jedyne drzwi bez okratowanego okienka. Drzwi otworzyły się.

- Masz gości Baronie. – Strażnik odwrócił się do Lady. – W razie niebezpieczeństwa proszę krzyczeć Panienko. – Odór z jego gęby wcale nie był lepszy, stwierdziła w myśli Lena z zażenowaniem. Strażnik wpuścił ich do środka i zamknął drzwi na klucz.
 
DrHyde jest offline  
Stary 02-07-2009, 16:54   #25
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Poszli. Krasnolud nie wierzył, że tak ot sobie zostaną wpuszczeni do celi z więźniem. Na pogaduszki. Bez sprawdzania papierów, rozbrojenia go czy ogólnie wysondowania ich zamiarów. Nie chciał wierzyć w naiwność meżczyzn w towarzystwie pięknych dziewczyn.

"Ciekawe czy jo tysz bym głowe stracił... Dla takiej fest krasnalki... Echh pewno tak. Jednak dobrzem to sobie skalkulował. Lady naprawdę idealnie pasuje do tej misji. Na moje nogi by tak nie poleciał. No ale skupmy się na misji."

Minęli czterech strażników zajętych właśnie spożywaniem posiłku. Trudno to było nazwać kolacją... w ogóle jedzeniem... no nic. Technologia kulinarna stanęła na czasach Sigmara. I dziwić się tu, że ludzie biegunki dostają.

Gdy rozejrzał się po asortymencie miejscowej obrony, serce prawie zamarło mu w klatce piersiowej. Prawdziwa kusza samopowtarzalna z rozszerzeniem na blisko trzydzieści bełtów. Jakby on chciał mieć coś takiego na własność. Codziennie by polerował i dopieszczał takie cacko. No ale niestety nie można mieć wszystkiego. Dwóch strażników obsługujących tą maszynkę nie wyglądało szczególnie strasznie. Lekka zbroja nie ochroniła by go przed młotem, a drugi był raczej kimś do nadzoru słabowitych i głodnych więźniów.

Kapitan nie dotrzymał im dłużej towarzystwa. Musiał lecieć na naradę w latrynie przedyskutować parę ważnych problemów. Zostali sami bez dowódcy. Klawisz ostrzegając ekipę ratunkową przed możliwością agresji więźnia, otworzył im celę wpuszczając ich do środka.

"Jakby mój Todenmeicher nie wystarczył. Poza tym kto by atakował swoją jedyną szansę nawiajki?"

Weszli do pomieszczenia. W celi siedział człowiek który bez wątpienia był kiedyś Hessem. Teraz trochę śmierdzący i chudszy ale bez wątpienia jest to cel ich podróży.

- Witaj Gerhardzie Hess... A może Baronie Gerhardzie von Schwerin? Ni ważne... - ściszył głos by trudniej było go podsłuchać, samemu też starając się nasłuchiwać wszelakich szmerów zza drzwi - Przybyliśmy. Zadowolony? To tera cu?
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 02-07-2009, 21:04   #26
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Wszystko poszło za łatwo, och, prawda, że jej uroda dość łatwo zjednywała jej mężczyzn, jednak ten konkretny oficer, albo był bardziej niekompetentny niż na to wyglądał... Albo też wiedział coś, co może jej się bardzo nie spodobać. Przez chwilę zastanowiła się, czy jednak się nie wycofać, ale nie bardzo mogła to zrobić nie wzbudzając podejrzeń, więc jedynie westchnęła i przyciskając do nosa i ust wyperfumowaną chusteczkę ruszyła za dowódcą.
Nie poprawił jej humoru widok uzbrojonych strażników, ani tym bardziej obskurne otoczenie.

- Otwierać drzwi! Ja muszę udać się z powrotem na naradę.

- Oczywiście, do zobaczenia, kapitanie. - skinęła mu głową uśmiechając sie promiennie, choć uśmiech momentalnie zgasł, gdy mężczyzna tylko znalazł się poza zasięgiem jej wzroku i ruszyła za jego podwładnym do śmierdzącego jak kloaka korytarza. Lena czuła, że serca zaczyna bić jej szybciej, wiedząć, że cel jej misji znajduje się tylko parę kroków dalej.
Po chwili drzwi do celi barona staneły otworem...

- Masz gości Baronie. W razie niebezpieczeństwa proszę krzyczeć Panienko. – Z trudem powstrzymując odruch wymiotny pozwoliła żołnierzowi wprowadzić się do odpowiedniej celi i szerokim uśmiechem podziękowała za jego troskę.

- Ależ oczywiście, proszę wierzyć, ze nie zawaham się wezwać pomocy od tak szarmanckiego mężczyzny, jak pan. - odparła bez śladu ironii po czy, odczekawszy, aż drzwi się za nim zamkną przeniosła spojrzenie na więźnia.

- Witaj Gerhardzie Hess... A może Baronie Gerhardzie von Schwerin? Ni ważne... Przybyliśmy. Zadowolony? To tera cu? - Wbrew jej oczekiwaniom, to głos krasnoluda przerwał ciszę jako pierwszy, co jeszcze bardziej intrygujące zadane przez niego pytanie było więcej niż rozsądne, no proszę, może nieobyty, ale inteligencji mu widać nie brakuje.

- Nie wyglądasz najlepiej, mój panie kuzynie...
- Mruknęła marszcząc lekko brwi i spoglądając na niego spod przymrożonych nieco powiek.
Ciekawe, czy wie, jak wiele od niego zależy? Cóż, pewnie nie.
Mimowolnie uśmiechnęła się krzywo na tą myśl.
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 02-07-2009, 22:05   #27
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
"Nieźle to sobie wykombinował. Bez niego pewnie bym się prędzej zesrał - jak szanowny pan kapitan - niż ogarnął całą sprawę."

- Świetnie. Jak widzę wszystko ustalone jak w klepsydrze. Dobra robota chłopie.

Wrzucił swoje rzeczy do tej samej beczki. Po dłuższej chwili zobaczył Kreutzhoffa, który w iście kaczy sposób gdzieś pędził - zapewne cisnęło go niemiłosiernie.

- Coś mi się wydaje, że kapitan ma pełno w portkach...

- Aż tak bardzo widać?


Oboje się cicho roześmieli, po czym wzięli beczkę z dwóch stron i udali się powoli w kierunku baszty.

W wejściu minęli się z wychodzącymi strażnikami. Skinęli tylko porozumiewawczo głowami i poszli w swoją stronę. Edgar z Klausem weszli szybko do środka i zamknęli drzwi na klucz. Doszli bez większych problemów do pomieszczenia dzielącego się na dwa duże obszary. Jeden zajmowało kilkanaście więziennych cel. Drugi zaś - ten na wprost - był zapewne winnicą.

- Dobra kończmy już tą komedię. Weź beczkę i załaduj na łódź. Ja ogarnę naszych towarzyszy i zaraz Cię dogonimy.

- Robi się. Będę czekał przy łodzi.


Doktorek rozdzielił się z przyjacielem i poszedł w kierunku cel, gdzie przy ostatniej stała młoda szlachcianka i krasnolud. Rozmawiali w tej chwili z Gerhardem. Edgar wszedł do korytarza spokojnie, krzywiąc przy tym nieziemsko ryj, bowiem smród tego miejsca dawał mu się mocno we znaki.

"Kurwa...rzucę pawiem dalej niż widzę. Ech dobra. Biere dzide i ide, jak to mawiają na wsi. Ach...z tą ślicznotką trzeba się jakoś dogadać. Mam nadzieję, że uda mi się wykrzesać odrobinę dworskości..."

Uśmiechnął się nieco niepewnie, po czym zaczął mówić.

- Państwo mnie raczej nie znają. Dozwólcie zatem piękna pani i Ty zacny krasnoludzie, że się przedstawię. Edgar Drakholt, zwany Doktorkiem...do usług waszych i Ger...Pana Barona. Nie traćmy jednak zbędnego czasu na rozmowę w tym miejscu. Łódź już na nas czeka. Im prędzej opuścimy to miejsce, tym lepiej. Porozmawiać możemy po drodze.

Podszedł do niewielkiego stolika, znajdującego się przy celi barona, na którym leżały klucze od tejże celi. Otworzył jej kraty, ukłonił się pięknej szlachciance i kiwnął głową pozostałej dwójce.

- Ekhem...proszę za mną.

"Hmm chyba trochę za dużo uprzejmości. Może lepiej było zgrywać twardziela? Ach co ja bredzę? Ta kobieta nieźle na mnie działa...kurwa...jakby mi to było potrzebne..."
 

Ostatnio edytowane przez Petros : 02-07-2009 o 22:21.
Petros jest offline  
Stary 02-07-2009, 22:37   #28
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Baron spojrzał mętnym wzrokiem z lekkim uśmiechem na twarzy na krasnoluda, Lady i Edgara, który nagle i za razem według planu pojawił się znienacka. Wstał z pryczy, oświetlany jedynie słabym światłem świecy.

- Witam Cię kochana Leno i Ciebie Thorgalu. Na wyjaśnienia nadejdzie czas później. Edgar mnie nie zawiódł i jak mniemam zaprowadzi nas teraz do wyjścia. Co do mojego wyglądu. Długi czas trzymali mnie w więzieniu w Middenheim i raczej w nienajlepszych warunkach spędziłem tam czas do wyroku. Myślę, że żadne z was nie pożałuje pomocy jaką mi oferujecie. Cieszę się na Twoje przybycie Thorgalu, albowiem będziesz mi potrzebny w dalszych działaniach jakie zapewnią nam dostatnią i spokojną przyszłość. Ty także Edgar się nam przydasz, a i Lena jeśli będzie chciała może nam towarzyszyć.
– Spojrzał serdecznie na Lenę. - Mam nadzieję, że droga minęła wam spokojnie. Cóż czas nam w drogę z tego syfu.

Ruszyli szybkim krokiem w kierunku winnicy. Podziemne przejście pod beczkami stało już otworem. Edgar z pochodnią w dłoni ruszył pierwszy. Przejście schodami w dół było strasznie wąskie. Musieli iść gęsiego. W końcu Doktorek i zaraz za nim reszta usłyszeli szum wody. Port stał otworem zaraz za drzwiami wychodzącymi na kamienną posadzkę. Blask pochodni oświetlał posadzkę. Doktorek wykonał krok do przodu i wyszedł na posadzkę. Łódź stała w porcie, obok niej Steiner w towarzystwie dwóch gwardzistów. Edgar poznał ich od razu. Straż przyboczna Hrabiego.

- To pułapka! – Tyle wydobyło się z ust Klausa. Następnie jeden z gwardzistów wbił mu miecz w bebechy i ten osunął się na kolana, pozostając w groteskowej pozycji z wyrazem przerażenia na twarzy. Drugi gwardzista wycelował z kuszy wprost w Doktorka.

- Zapraszam… Zapraszam… Nadszedł czas zmian szmaciarze… - Wypowiedział to z niesamowitym zadowoleniem na twarzy. W głowie krasnoluda, który ubezpieczał tyły pojawiła się jedna zacna myśl – no i się zesrało!
 
DrHyde jest offline  
Stary 02-07-2009, 23:23   #29
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Zamrugała zaskoczona pojawieniem się "Doktorka", przez parę sekund przyglądała mu się niepewna jak zareagować na jego niespodziewane pojawienie się, zaraz jednak uśmiechneła się dygając lekko.

- To prawda, jeśli się stąd wydostaniemy, będziemy mieli dość czasu na rozmowy...

Odparła cicho po czym ruszyła za nim, po paru chwilach ujrzała port i...
Pułapka! Wiedziałam! - była to pierwsza myślą, jaka przemkneła jej przez głowę na widok straży. Gdy miecz przebił ciało Klausa dziewczyna zachwiała się z trudem powstrzymując krzyk przerażenia i zasłoniła dłonią usta.

- Zapraszam… Zapraszam… Nadszedł czas zmian szmaciarze…
- W momencie, gdy celujący w jednego z jej towarzyszy mężczyzna odezwał się oczy szlachcianki rozszerzyły się, gdy bezgłośnie powtórzyła jego słowa. Po chwili wzięła głębszy oddech i posłała żołnierzom czarujący uśmiech, który już nie raz wyciągał ja z kłopotów - choć jak dotąd żadne z nich nie mogły mieć tak poważnych konsekwencji, jak ta sytuacja.
O, Panie, błagam pomóż mi, bym mogła dalej wiernie Ci służyć...

- Proszę, panowie... Czy nie moglibyśmy porozmawiać? Jestem pewna, że uda nam się rozwiązać to drobne nieporozumienie z korzyścią dla obu stron... - Trzeba było przyznać, że głos niemal jej nie zadrżał, mimo, że była niemal pewna, że zaraz zakończy się jej życie.
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 03-07-2009, 08:56   #30
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Przybycie Edgara nie zaskoczyło dwarfa. Jego kroki słychać było z kilku metrów. Czuły słuch krasnoluda często ostrzegał go przed takimi sprawami ratując skórę. Jednak zamiary człowieka lekko i miło zdumiały Thorgala. Nie spodziewał się sojusznika który już wszystko za nich załatwi. Jednak mimo to jego przemowa w duchu rozbawiła krasnoluda.

"Kolejna utrapiona duszyczka starająca sie sięgnąć to co ni osiągalne. Ech... kobito przeklęta... złam mu serducho, a będzie kompon do picio."

- Miło Cię poznoć doktorku. Jam jest Thorgal Miedzianobrody z domu Todenhart klanu Flammestein. To co? Bierzemy dupę w troki i za pas.

"Jo mam być czymś kluczowym? Jo mam zapewnić spokojnom przyszłość? Jako jo? Chybo za wiele od mnie sie wymogo... Hehe. Może o to chodziło kowalom. Wielki wyczyn!"

Myśli kłębiły mu się pod kopułą. Były to nawet przyjemne myśli. Marzenia w których był on bohaterem. Siedział na tronie zrobionym z orczych czaszek. Inne krasnoludy opowiadały o nim opowieści i wykuwały płaskorzeźby z jego wizerunkiem. Bardowie śpiewali pieśni, a elfy składały mu pokłony.

Ale rzeczywistość jak na razie na to nie pozwalała.

Przedzierali się ciasnymi tunelami pogrążeni w ciemnościach. Tylko pochodnia Edgara dawał nikłe światło, ale przyzwyczajone do ciemności oczy khazada wyłapywały wszystkie szczegóły. Thorgal szedł na końcu grupy osłaniając tyły. O dziwo nie spowalniał pochodu. Jego niewielkie nóżki przebierały szybciej niż by się mogło na pozór wcześniej wydawać. W końcu usłyszeli szmer wody i wyszli na zewnątrz tunelu. Znajdowali się w porcie, lecz tutaj czekała na nich niespodzianka. Trzech mężczyzn stało przy ich łódce. Jeden z nich zakrzyknął tylko "To pułapka!" i już tylko dwóch ludzi stało. Krzykacz zwijał się w bólu po niehonorowym sztychu w brzuch.

- O w morde!

"No i się zesrało. Już ja wam kości porachuje. Bezbronnego w brzuch? Mieczem? Ni godzi sie!"

- Niech panienka stoi z boku. My się tym zajmiemy... - mówiąc to chwycił mocniej rękojeść swego młota i przygotował drewnianą tarczę. - Celujecie do spokojnych ludzi? A kopnął was kto kiedy w dupe?! Żryjta stal z krasnoludzkich kopalni! - ominął swych towarzyszy i zasłaniając się tarczą ruszył na dwóch niegodziwych gwardzistów.

- Czas młota! - okrzyk bojowy samowolnie dobiegł mu z ust gdy ten unosił swego Todenmeichera w powietrzu do ataku. Jego ciężkie kroki dudniły po posadzce portu. Broda podskakiwała mu na piersi w rytm biegu. Kto by przypuszczał, że będzie tak szybko pędził?

Kusznik nie czekając na zaproszenie wycelował i strzelił. Niestety szczęście nie jemu dopisywało. Mechaniczny spust odmówił posłuszeństwa i zaprotestował. Kusza nie wyplunęła pociskiem.

Krasnolud biegł dalej.

- O kurwa! - były to jedyne słowa jakie zdołał wypowiedzieć zanim ciężki młot nie trafił go central w klatkę piersiową. Ciche stęchnięcie wydobyło się z jego ust. Upadł na kolana i splunął krwią. Niesforna kusza, jakby wiedziona własnym rozumem wpadła do wody. Bo kto by stawał na drodze wściekłego khazada?

- Szmaciarze? My? - Thorgal nie zważając na nic wokół wykonał ponownie zamach. Ciężka głownia jego mistrzowsko wykonanego młota opadała coraz niżej. Wkoću trafiła na czerep nieszczęśnika. Krucha kość czaszki nie wytrzymała naporu kafara i rozbryzgała się w drobny mak. Kawałeczki mózgu dołączyły do niej sekundę później. biedny korpus upadł na ziemię, a gwardzista poleciał do lepszych krain.

Jego kompan, przejawiając oznaki intelektu, wskoczył w ślady broni swego towarzysza. Może lepiej pływał niż walczył? Krasnolud nie dowiedział się tego gdyż nie miał zamiaru gonić go w odmętach tej mokrej cieczy.

- Krowy doić! A ni spokojnych ludzi straszyć! - Zakrzyknął za nim wymachując ręką z młotem w dłoni. Splunął obficie na truchło i odwrócił się do towarzyszy.

- Doktorku! ten tutaj to chyba jeszcze cyrulika będzie potrzebował - wskazał na ciało mężczyzny z raną po mieczu. - Jeśli żywy to zbieramy i gnamy dalej. Ni wiemy kto tu się jeszcze zjawi.

____________________
Szarża na kusznika.
Atak 1: 51
Obrażenia: 12
Atak 2: 4
Obrażenia: 13
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 03-07-2009 o 10:42.
andramil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172