Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 10:08   #11
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Faethor o poranku docenił porady starszego od siebie Galimeda. Nie dość że wyspał się porządnie, to jeszcze wieczorne występy przyniosły mu nieco monet ochoczo rzucanych przez różne osoby. Wczoraj nie było czasu by je dokładnie przeliczać, jednak biorąc po uwagę ich ciężar w zawiniątku, w które zebrał je po występie, powinno być ich tam całkiem sporo. Przez chwilę rozmyślał o Danyi – o tym jak wpatrywała się w niego gdy śpiewał, miała wówczas taki dziwny wzrok. Musiał przy okazji porozmawiać z Galimedem o co tu może chodzić.

Popatrzmy … mruknął do siebie biorąc się do przeliczania. Chwilę później okazało się że zebrał 8 złotych, 28 srebrnych, 45 miedzianych monet. Część ze srebrnych monet wydała się elfowi nieco oberżnięta na brzegach, a jedna z tych złotych, o zgrozo!, zbyt lekka jak na złotą. Oprócz monet zawiniątko zawierało również guzik. Guzik w sumie nie byle jaki, bo z herbem – niestety Faethor pojęcia nie miał jaki to herb. Guzik nosił ewidentne ślady używania, był nieco starty, a jego brzegi były nieco nierówne.




W sumie niby nic ciekawego, ale guzik w jakiś sposób zaciekawił elfa. Postanowił dowiedzieć się czegoś o nim. Po przeliczeniu monet Faethor wziął te, które wydały mu się podejrzane wraz z guzikiem i wybrał się do pompy na dziedzińcu. Pompa miała już swoje lata i czasem wymagała nieco większego wysiłku, ale wciąż spełniała swoje zadanie. Przy ablucji towarzyszył mu Galimed. Nie rozmawiali wiele. Przy okazji Faethor zapytał Galimeda o naturę ludzkich kobiet, ludzkich zwyczajów co do mycia się oraz tego dlaczego tak bacznie się im przygląda służba. Galimed zbył młodzika kilkoma banałami i dodał kilka docinków. Stało się to impulsem do wzajemnych przytyków i docinków na różne tematy. Oczywiście żaden z nich nie traktował ich dosłownie i nie brał ich do siebie – znali przecież już tyle lat.

Na koniec, gdy już miał się wybrać do kuchni, Faethor zapytał Galimeda o swoje monety, powiedział o swoich podejrzeniach. Niestety miał rację, Galimed wprawnym okiem właściciela wyszynku obejrzał monety i stwierdził, że cztery srebrne monety są zbyt oberżnięte by ryzykować ich zbycie (karą za obrzynanie monet było obcinanie palców w liczbie równiej liczbie monet, jak brakło palców to brano się za kończyny). Pozostałe srebrne monety były w porządku, Galimed zaproponował że może wymienić je na nowe – prosto z mennicy. Co do czterech zbyt obciętych sugerował młotek i zbicie ich w kawałek srebra i zbycie go u złotnika lub w banku.
– Odzyskasz około 2-3 srebrnych monet. Albo wiesz co – daj mi te cztery oberżnięte, ja dam Ci za nie trzy nowe, a sam załatwię sprawę ze złotnikiem. powiedział przyjacielowi Galimed. Faethor ucieszył się, że nie musi nic załatwiać. Podziękował serdecznie staremu przyjacielowi.
– A ta złota? zapytał go z obawą.
– Fałszywa. Niestety, pewnikiem miedź, lub cyna i nieco ołowiu, powleczone nieco złotem. Złom! Możesz ją zatrzymać, ale lepiej nie wydawaj jej nigdzie bo Cię batem oćwiczą jeśli masz tylko jedną. Za dwie i więcej – ołów do gardziołka …

Galimedzie! Znalazłem jeszcze i takowe coś między monetami powiedział Faethor pokazując przyjacielowi guzik. Niestety Galimed nie znał herbu, radził odwiedzić bibliotekę i przejrzeć kroniki genealogiczne lub popytać w Kancelarii – tam powinni mieć Genealogiae de praeconis z różnych lat z herbami. Odświeżony po kąpieli Faethor, z nowymi monetami od Galimeda, ruszył do kuchni. Dzięki komplementom zdołał nieźle pojeść. Później w drodze do Kancelarii odwiedził starego przyjaciela. Pomógł mu przerzucić sporo ładunków. Natlaniel odwdzięczył się dwoma eliksirami leczenia. Co prawda Fathor wzbraniał się jakiś czas przed ich przyjęciem, jednak argumenty, że wyjazd może być niebezpieczny, itd. wkrótce go przekonały i przyjął eliksiry.
Ostatecznym argumentem dla wahającego się Faethora była prośba przyjaciela o poszukanie w lesie i dostarczenie kilku ziół (wilczomlecz, mak polny, biały szczaw, yrrfuss, zwany gorzką cebulą, wrzos bielik, zwany śmierdzącą pokrzywą, czerwoną sałatę, szyszki drzew iglastych, agurk zwany zielem oczyszczenia, elfie ziele).

Lista ziół podana Faethorowi była całkiem spora. Obiecał przyjacielowi, że jeżeli tylko znajdzie odpowiednie siedlisko danego rodzaju ziół to zbierze je i przechowa dla niego. Natlaniel przed wyjściem Faethora wręczył mu niewielki srebrny nożyk – jak większość zielarzy wierzył, że zioła ścięte przy jego pomocy zachowują więcej mocy i można je przechowywać dłużej.
Przed południem Faethor zjawił się przed kancelarią i po chwili wahania wszedł do środka...
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline