Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 11:44   #26
Suarrilk
 
Suarrilk's Avatar
 
Reputacja: 1 Suarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodze
Niezwykle przyjemny był to dzień, gdy wypłynąwszy z portu, ruszyli wodami rzeki Aver na wschód, ku Averheim. Nastia, zadowolona z siebie oraz faktu, iż udało jej się przekonać kapitana do odstąpienia jej kajuty, zaprosiła medyka na pogawędkę przy trunkach, jakie znalazła w barku kapitana. Raczyli się wybornym winem, gdy wtem barka zatrzęsła się i zatrzeszczała złowróżbnie. Spojrzeli po sobie, oboje zdumieni. Czyżby wpadli na mieliznę albo uderzyli o skały? Ale nie, drewno trzeszczało coraz głośniej, zupełnie jakby ktoś chciał zmiażdżyć statek. Kobieta chwyciła swój rapier, który odpięła była dla większej wygody i położyła na koi. Wybiegli z pomieszczenia niemal równocześnie, z tą różnicą, że Dieter pomknął na pokład, zaś Nastia, zatroskana o cennego ogiera, podarunek od ojca, ruszyła do ładowni, by się przekonać, czy nic mu nie jest. Dziwna cisza zaniepokoiła dziewczynę, a wyjaśnienie jej przyczyny tym mocniej. Kopnęła jeden z korzeni mandragory. Czyżby ta zołzowata czarodziejka otępiła zwierzęta? Ale po co miałaby to robić? Może kapitan rozkazał podrzucić do siana główki maku, nie chcąc, by konie płoszyły się podczas rejsu. Nie wiadomo, jakich szkód mogłyby narobić, gdyby wpadły w panikę. Soroka nie był wprawdzie płochliwy, wręcz przeciwnie, to najodważniejszy koń, jakiego kiedykolwiek w swym życiu Nastia widziała, ale przecież kapitan wiedzieć o tym nie mógł. Obejrzała wierzchowca dokładnie, na wszelki wypadek, chcąc sprawdzić, czy nikt nie zaszkodził mu w inny sposób. W pewnym momencie rzuciło nią trochę, jakby barka przechyliła się mocno na jeden bok, a potem została puszczona z dużą siłą. Złapała równowagę, podobnie jak konie. Napoiła Sorokę i Burkę-Siwkę, wałacha Fieofana, i dopiero potem, niespiesznym krokiem – drewno przestało groźnie jęczeć i barka nie trzęsła się już – wyszła na pokład.

Pierwsze, co zobaczyła, to spojrzenie Niekrasowa, który wyszczerzył się do niej w radości, że jest cała i zdrowa, po czym dziarsko podszedł do burty i, odpiąwszy pas z bronią, wskoczył do wody. ~Co za skończony głupiec!~, przemknęło przez myśl szlachcianki. Dlaczego nie obwiązał się liną? Popisywał się, by jej zaimponować, ale ta zupełnie niepotrzebna brawura mogła go kosztować życie. Były jednak sprawy bardziej naglące niż martwienie się o Niekrasowa.
- Fieofan, prismotri-ka za nim! [1] – krzyknęła do sługi. Skoro Michaił Pietrowicz skoczył, znaczyło to, że pływać umie, zaś Nastia nie umiała, toteż nie było się tu nad czym zastanawiać, i tak nie byłaby w stanie mu pomóc. Za to umiała walczyć, dlatego gdy kątem oka dostrzegła, że medyk szarpnął się raptem, jednym szybkim ruchem obróciła się na pięcie i doskoczyła do niego, wyprowadzając zdecydowane pchnięcie. Ciało skryby drgnęło, ręce zadrżały, lecz po chwili uścisk rozluźnił się i ciało Kurta opadło na skrwawione deski, ześlizgując się z głowni, która zanurzyła się w jego boku. Dieter spazmatycznie złapał powietrze.
- W porządku s wami? – spytała. Widziała, jak Bauholz cucił czarodziejkę, a potem zauważyła zdenerwowanego kapitana, rozmawiającego z Le Beoufem. Nie dosłyszała wszystkiego, zdawało się jednak, że Mauer chce zawrócić, zaś Le Beof przekonuje go cierpliwie, by płynąć dalej. Zaraz jednak zwróciła twarz z powrotem w stronę Dietera oraz zabitego mężczyzny. Przyjrzała się ciału.
- Co to? - spytała, wskazując na tatuaż.


---
[1] Fieofanie, pilnuj go!
 
__________________
"Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat".
[John Fowles, Mag]

Ostatnio edytowane przez Suarrilk : 02-07-2009 o 11:52. Powód: Dopisałam pytanie na końcu.
Suarrilk jest offline