Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 12:53   #21
Xilar
 
Xilar's Avatar
 
Reputacja: 1 Xilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodze
Nett śpieszył się jak mógł ale tuż przed bramą musiał zwolnić. Wiedział, że pomimo kryzysowej sytuacji muszą nadal być ostrożni, a tym bardziej nie mogą być zauważeni. Przejeżdżając przez bramę uświadomił sobie dość wredny fakt: "Też mieli kiedy go trafić... Cholerne święto... Może dorwe jakiegoś na uboczu, w końcu jak mnie straż dorwie to mnie zamkną a on się wykrwawi... Cholera!". Zsiadł z konia, oparł Gianniego o szyję zwierzęcia. Szedł ulicą ciągnąc zwierze za uzdę, rozglądając się za jakimś szyldem. Wtem na horyzoncie pojawiło się dwóch strażników. Nett zatrzymał się na chwilę. "Spokojnie, spokojnie... Może nie zwrócą na nas uwagi, co w tym dziwnego że ktoś idzie ulicą... Powoli może nic się nie stanie..."pomyślał Nett, po czym udał, że coś dostrzegł w liczce skręcającej w lewo. Szedł powoli sprawdzając czy Gianni się nie zesuwa i czy strażnicy przypadkiem czegoś nie zwęszyli. W pewnym momencie odwrócił się. Staż była parę metrów od nich. Nim Nett zdołał cokowiek pomyśleć jeden ze strażników krzyknął:- Ej, ty z koniem. Nett udał, że nie słyszy i szedł dalej. "Jak zobaczą że Gianni jest ranny to zacznął się nie potrzebne pytania... "
-Mówie do ciebie. Stój!-ponownie odezwał się strażnik
"Nie ma co trzeba improwizować..."
Nett zatrzymał się. Starał się sprawiać wrażenie, że nie jest do końca trzeźwy.
- Słucham panie władzo...-głos mu się łamał jakby był po paru butelkach wina
-Dokąd idziesz z tym na koniu?- strażnik starał się brzmieć groźnie ale był na to stanowczo za młody i za mało doświadczony.
Nett nabrał pewności w swojej roli, wiedzał że może się udać.
-No bo my... panie władzo... on jutro ma się żenić... Mój jedyny braciszek się żeni- zaśmiał się pijackim głosem - trocheśmy zabalowali... i tak szukamy jakiego... medyka, żeby szybciej wrócił do formy... Może pomogą panowie- oparł dłoń o ramię strażnika
Mężczyzna odsunłą się od Netta.
-Nie pozwalaj sobie, bo was zamkniemy i nici z wesela
Nett udał się się ogarnia
-Przepraszamm... Niechciałem urazić... Proszę... panie władzo... wskazać mi jakiegoś czynnego medyka i już nas nie ma- uśmiechnął się przymykając oczy
Strażnik poczuł się doceniony
-Oj widze że zabawa była udana... Idźcie prosto potem w lewo i na końcu ulicy powinien mieć otwarte Kalim, cudzoziemiec nie zna naszego święta i jego zwyczajów to powiniem mieć otwarte... Tylko nie rozrabiać po drodze... I trzymaj brata bo ledwo co się konia trzyma
Nett ukłonił się, prawie tracąc równowagę i ruszył w kierunku wskazanym przez strażnika "Uff całe szczęście że jeszcze "zielony" w zawodzie" pomyślał w duchu pośpieszając jak najszybciej w stronę zakładu medyka. "Żeby tylko był..." pomyślał Nett udrzerzając pięścią w drzwi, które po chwili otworzyły się i stanął w nich mężczyzna
- Kalim? -zapytał Nett. Mężczyzna skinął głową.- Potrzebna mi twoja pomoc...
 
Xilar jest offline