Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 16:54   #25
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Poszli. Krasnolud nie wierzył, że tak ot sobie zostaną wpuszczeni do celi z więźniem. Na pogaduszki. Bez sprawdzania papierów, rozbrojenia go czy ogólnie wysondowania ich zamiarów. Nie chciał wierzyć w naiwność meżczyzn w towarzystwie pięknych dziewczyn.

"Ciekawe czy jo tysz bym głowe stracił... Dla takiej fest krasnalki... Echh pewno tak. Jednak dobrzem to sobie skalkulował. Lady naprawdę idealnie pasuje do tej misji. Na moje nogi by tak nie poleciał. No ale skupmy się na misji."

Minęli czterech strażników zajętych właśnie spożywaniem posiłku. Trudno to było nazwać kolacją... w ogóle jedzeniem... no nic. Technologia kulinarna stanęła na czasach Sigmara. I dziwić się tu, że ludzie biegunki dostają.

Gdy rozejrzał się po asortymencie miejscowej obrony, serce prawie zamarło mu w klatce piersiowej. Prawdziwa kusza samopowtarzalna z rozszerzeniem na blisko trzydzieści bełtów. Jakby on chciał mieć coś takiego na własność. Codziennie by polerował i dopieszczał takie cacko. No ale niestety nie można mieć wszystkiego. Dwóch strażników obsługujących tą maszynkę nie wyglądało szczególnie strasznie. Lekka zbroja nie ochroniła by go przed młotem, a drugi był raczej kimś do nadzoru słabowitych i głodnych więźniów.

Kapitan nie dotrzymał im dłużej towarzystwa. Musiał lecieć na naradę w latrynie przedyskutować parę ważnych problemów. Zostali sami bez dowódcy. Klawisz ostrzegając ekipę ratunkową przed możliwością agresji więźnia, otworzył im celę wpuszczając ich do środka.

"Jakby mój Todenmeicher nie wystarczył. Poza tym kto by atakował swoją jedyną szansę nawiajki?"

Weszli do pomieszczenia. W celi siedział człowiek który bez wątpienia był kiedyś Hessem. Teraz trochę śmierdzący i chudszy ale bez wątpienia jest to cel ich podróży.

- Witaj Gerhardzie Hess... A może Baronie Gerhardzie von Schwerin? Ni ważne... - ściszył głos by trudniej było go podsłuchać, samemu też starając się nasłuchiwać wszelakich szmerów zza drzwi - Przybyliśmy. Zadowolony? To tera cu?
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline