Punisher spojrzał na black Black Tarantulę. Przymknął oczy. Jego śmierć była zbiegiem okoliczności, wybitnie paskudnym. Gdyby żył, nie mógłby wybaczyć sobie sytuacji w jakiej się znalazł, lecz biorąc pod uwagę fakt, że nie żył, nie obchodziło go to. Każdy kiedyś zginie, śmierci się nie wybiera.
A może owszem?
Dłoń błądziła w okolicach pasa. Tak na wszelki wypadek. Czuł zimne ostrze spoczywające w kieszeni
- Czy to ważne jak umarłem?- spojrzał przybyszowi prosto w oczy. Czarne, surowe oczy oraz gęste zmarszczone brwi wierciły Tarantulli dziurę w brzuchu - Wiesz chętnie bym pogadał, ale muszę odnaleźć kogoś w tym towarzystwie kto ma fajki. A ty... -Wskazał brodą na pełzającą Deadpool- Zamiast zaczepiać kolejną osobę pomóż lepiej swojej cizi gentelmanie. |