Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 19:13   #122
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Kwiat zniknął... Po prostu zniknął w błysku światła... W tym samym momencie na polanie zaległa pełna niedowierzania cisza, którą przerwał najpierw jeden z asystujących Johnowi służących, a następnie Sharpe - inni byli najwyraźniej pod zbyt wielkim wrażeniem, żeby wypowiedzieć choć słowo - wliczając w to Weelton-Morrisa, który z wyciągniętą przed siebie ręką z notatkami i bezwiednie otwartymi ustami zrobił powolny krok w kierunku środka magicznego pięciokąta. Zamarł w tej pozie dopóki nie podszedł do niego Sharpe.

- Moje gratulacje, mister Weelton-Morris – rzekł doktor. John spojrzał się na niego z wyrazem zdziwienia, jak gdyby nie patrzył na człowieka, tylko na przybysza z innego świata. A może oczekiwał raczej, że to właśnie ktoś zza portalu powinien w tej chwili się do niego odezwać? Słowa Edrica docierały jednak do niego nawet zza grubej kurtyny oszołomienia. - Wprawdzie, póki nie zaleczy mi się noga, nie planuję tak się udać, ale później, któż wie? Przyznam, że nie zostawiłbym specjalnie istotnych spraw, żeby się nimi bardzo przejmować na czas pobytu tam. Nie mnie, nie teraz, na pewno jeszcze nie teraz. Tymczasem państwo? – zapytał obecnych.

Dopiero teraz John otrząsnął się ze zdumienia i jakby po raz drugi spojrzał na Sharpe'a.

- Dziękuję, mister Sharpe. - powiedział, tłumiąc w sobie chęć, żeby wypowiedzieć swoje myśli na głos - „Udało się! Udało!” - przychodziło mu to jednak z najwyższym trudem, o czym świadczyły roziskrzone oczy i uśmiech triumfu na twarzy. - Muszę powiedzieć, że pańskie słowa brzmią niezwykle... rzeczowo - zająknął się Weelton-Morris, bo spokojny ton Edrica nijak nie pasował do jego podekscytowania. - I choć sam najchętniej od razu wziął się do badania przejścia, to muszę przyznać panu rację. Z resztą - byłbym egoistą, chcąc udać się na „drugą stronę” samemu. Do czasu jednak, kiedy będzie się pan czuł na siłach, proponowałbym przygotować się do ekspedycji - ostatnie słowo wymówił ze szczególnym naciskiem, delektując się jego znaczeniem i nie mogąc doczekać się, kiedy wreszcie stanie się ono faktem. - Czułbym się zaszczycony, gdyby nie tylko pan Sharpe wziął w niej udział, ale i inni z państwa - panie Windermare? panie Sommerset? panie Sutton? - Odwrócił się w stronę każdego z gentlemanów, zatrzymując na nich spokojne, pytające spojrzenie, ale tak naprawdę wewnątrz jego głowy kłębiło się mrowie myśli, każda następna zastępująca poprzednią w nagłym wybuchu entuzjazmu. „Będę musiał napisać o tym do profesora Pendry'a - o ile jeszcze kiedyś pojawi się na Wyspach... I do matki, nie do wuja Alberta, nie chyba jednak tylko do profesora... Ciekawe tylko, co na to Person? Mina mu zrzednie, jak dowie się, pod jego domem znajduje się przejście do innego świata, chociaż... równie dobrze mógłby wpaść w obłęd, tak jak Lucy - lepiej powiedzieć o tym Huntowi... Szkoda, że nie było tutaj żadnego fotografa, następnym razem trzeba będzie po niego posłać. Interesujące - jak wyglądałby portal na zdjęciu? No tak, zostają jeszcze ci cali Strażnicy... Hunt będzie musiał koniecznie wyznaczyć jakichś ludzi do pilnowania przejścia, w końcu nie wiadomo, czy nie znowu wyskoczy z niego jakiś wilkołak...”

John był tak pochłonięty przez niezliczone pytania i pomysły, że, słów, które padły w ciągu następnych chwil zupełnie nie słyszał.

- Przepraszam, zamyśliłem się - powiedział, otrząsając się ze zgiełku panującego w jego własnym umyśle. Zrobił to jednak z miną sugerującą, że za chwilę może ponownie „odpłynąć”, jeśli rozmówca nie powtórzy swoich słów odpowiednio szybko.
 
Makuleke jest offline