Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2009, 20:16   #22
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Podróż do garnizonu minęła na szczęście już bez incydentów. Gdy generał wjeżdzał przez bramę kątem oka dostrzegł królewskiego posłańca.
- Co ten stary cap, znowu ode mnie chce? - pomyślał.
Goniec pokłonił się przed zsiadającym z konia oficerem i rzekł:
- Witaj generale. Mam dla ciebie pilną wiadomość od króla i drugą, bardziej poufną
- Dziękuję ci - odpowiedział i rzucił zdyszanemu chłopakowi sowity napiwek.
Chłopak ponownie ukłonił się, tym razem szorując czapką po dziedzińcu i wycofał się tyłem.
- Eryk, Johan do mnie! - krzyknął generał łamiąc jednocześnie królewską pieczęć na liście.
- Na rozkaz panie generale! - odkrzyknęli żołnierze stają przed przełożonym.
- Zdejmijcie księcia z konia. Tylko ostrożnie jest ranny. Zanieście go do jakiegoś wolnego pokoju oficerskiego - żołnierze skinęli głowami i już kierowali się w stronę księcia - Aha... jeszcze jedno. Sprowadźcie jakiegoś medyk i pannę z mojego zamtuza. Księże jest zmęczony i musi odpocząć.
Żołnierze ruszyli wypełnić rozkazy, a Kristobal skierował się do swoich pokoi.
Ledwo zdążył na spokojnie przeczytać treść listu od króla, a już do drzwi ktoś pukał.
- Wejść!
Do środka weszli dwaj roztrzęsieni bracia.
Danieli ciągnął za sobą przebranego za żołnierza obcego człowieka, którego nikt wcześniej nie widział.
- Podszywał się pod Bradleya. Nie wiemy, co zamierzał. Nie chciał powiedzieć. Przyprowadziliśmy go tutaj na przesłuchanie. Nakryłem go, gdy poszedłem szukać naszych ludzi. Pies widząc mnie podbiegł. Za chwilę podbiegł do mnie Bradley. Pies zaczął na niego warczeć. Zapytałem, co się stało. Kiedy tylko zbliżyłem się do niego wyciągnął pistolet i strzelił w powietrze. Czwarta omal mnie nie trafiła. – Opowiedział szybko i lakonicznie Jonatan.
- Pewnie dołączył do nas w klasztorze. Kiedy rozmawiałem z Bradleyem przed wejściem, był jeszcze sobą. – Talent odgadywania rzeczy oczywistych, którym odznaczał się Daniel ponownie dał o sobie znać.
- Co zamierzasz z nim zrobić?
Kristobal podszedł do obcego mężczyzny, spojrzał mu głęboko w oczy. Mężczyzna wyglądał na przestraszonego, ale był w nim dziwny hart ducha który zdziwił generał.
- Czy zdajesz sobie sprawÄ™ w co wdepnÄ…Å‚eÅ›?
Mężczyzna milczał, ale nie spuścił wzroku.
- Zdrada stanu, uprowadzenie następcy tronu, próba zabójstwa to na początek. Myślisz, że co cię za to czeka.
- Ale ja panie...
- Milcz! Narazie ja mówię. Twoją jedyną szansą na uratowanie życia jest prawda. Jak mawiał mędrzec "Tylko prawda was wyzwoli" Mów więc szczerze gdzie jest Bradley?
- Panie... jaaaaa... go zabiłem
- Co? - wrzasnął generał. Niewierzył w to co słyszał.
- Bradley to doskonały żołnierz, weteran. Walczył u mego boku pod Flavil oraz w kampanii nadpiliańskiej. Jak ten ... chuderlak mógł go zabić - pomyślał Kristobal.
- No... tak... ale to był przypadek.
- Jak przypadek. O czym ty mówisz do cholery. Jak można kogoś zabić przez przypadek.
- Panie zmiłuj się, to naprawdę poprostu nieszczęścliwy zbieg okoliczności.
- Dla kogo nieszczęśliwy to się jeszcze okaże. Mów co się stało?
- Panie ja jestem niewinny, to wszystko przez przeora.
- Lepiej zacznij mówić co i jak, bo zaczynam tracić cierpliwość. Nie mam czasu, więc wolę byś wszystko sam wyśpiewał niż mam to z ciebie wydusić.
- Panie, ale ja tylko wykonywałem polecenia. Jako zakonnik jestem do tego zobowiązany przysięgą.
- Kto ci kazał zabić Bradley? - zdenerwowany generał zaczął krążyć przed przesłuchiwanym mężczyzną.
- Nikt panie...
- Do cholery! Człowieku wystawiasz moje nerwy na ciężką próbę, lepiej zacznij mówić z sensem, bo moja cierpliwość się kończy.
- Panie to przeor. To on jest wszystkiemu winny.To on kazał nam schować broń...
Wyznanie mężczyzny wprost oszołomiło generała. Nie mógł uwierzyć wto co słyszał. Zakonnicy mieli w podziemiach ukrytą broń dla rebeliantów.
- To wręcz niewierygodne. Nie dość, że klechy ukrywały księcia, to jeszcze magazynują broń
- Dość! - Kristobal przerwał mężczyznie jego wyznania - Resztę opowiesz mi później. Jeśli twoje informacje się potwierdzą możesz uratować życie, ale jeśli nie to... marny twój los.
- Panie przysięgam...
- Dobra wystarczy. Zaraz siÄ™ o tym przekonamy.
Kristobal usiadł za biurkiem i chwilę się zastanawiał co dalej.
Wstał podszedł do okna i krzyknął:
- Straże! Trąbić na zbiórkę. Pierwsza i trzecie kompania w pełnym rynsztunku za dwadzieście minut na placu.
- Tak jest panie generale.
Kristobal wrócił do pokoju i podszedł do braci.
- Jonatanie zaprowadź tego mężczyznę na dół do aresztu i każ wystawić przy nim całodobową straż. Nikt poza mną nie może się z nim widzieć. Ruszaj!
Jonatan tylko spojrzał na brata i bez słowa ruszył wypełnić polecenie.
Gdy Jonatan wyszedł, Kristobal ponownie usiadł za biurkiem.
- Wiesz Danielu myślę, że mamy szczęście. I to bardzo duże szczęście, wszystko układa się po naszej myśli.
- Co się stało? Co w tym dobrego, że nasi wrogowie się zbroją.
- Drogi braci brakuje ci perspektywy. Wystarczy spojrzeć na sprawę z innego punktu widzenia i wszystko wygląda inaczej. Coś co mogło pokrzyżować nasze plany teraz staje się naszym atutem. Klechy same wyeliminowały się z gry. Zgubiła ich nieostrożność i zarozumiałość. Teraz zapłacą za to najwyższą cenę.
- Co zamierzasz braci?
- Na placu czekają już dwie kompanie moich ludzi. Weźmiesz ich i pojedziecie do klasztoru. Zajmujecie wszystkie budynki i przeszukujecie je piętro po piętrze, pokój po pokoju. Jakby ktoś pytał to z rozkazu króla. Za udział zakonu w uprowadzeniu księcia, król wydał edykt likwidujący zakon. Wszystkich braciszków pod klucz, a przeora przyprowadź mi tu. Już ja sobie z nim pogadam.
- Ale król jeszcze nic takiego nie postanowił... Prawda? - spytał zdenerwowany Daniel. Stres związany z planami brata nie działał na niego dobrze.
- Nic się nie martw. Jak z nim porozmawiam i przedstawie wyniki mojego śledztwa to wyda nie tylko ten, ale jeszcze kilka edyktów które zaskoczą wszystkich, braciuszku. A teraz ruszaj, szkoda czasu.
Daniel podniósł się, pożegnał z bratem i zszedł na dół. Tam czekał na niego gotowy do drogi koń i dwie kompanie czekające na jego rozkazy.
- Za mną - krzyknął i ruszył w kierunku klasztoru.

Kristobal umył się i przebrał na audiencję u króla. Gdy był już gotowy zszedł na dół i odnalazł Jonatana.
- Witaj Jonatanie
- Witaj braciszku. Widzę, że znowu traktujesz mnie lekceważąco.
- Dlaczego tak myślisz?
- Jonatan zaprowadź pana do aresztu - przedrzeźniał rozkaz brata - Co to ja jestem woźny, do cholery?
- Spokojnie...
- Spokojnie? Jak mam być spokojny, gdy wy już wszystko ustaliliście beze mnie. Jonatan nie jest potrzeby, co? Dacie sobie radę sami.
- Nie rozumiem twojego rozgoryczenia, braciszku. Właśnie miałem zamiar powierzyć ci wyjątkowo ważne zadanie.
- Tak?! - zapytał podekscytowany Jonatan.
- Oczywiście, że tak. Weźmiesz trzech moich ludzi i pojedziesz do Palasti. Wybuchły tam zamieszki. Trochę to nie po mojej myśli bo trochę za wcześnie na uliczne niezadowlenie, ale skoro już się zaczęły, to trzeba je wykorzystać na naszą korzyść. Gdy będziesz na miejscu zaczniesz rozsiewać plotki o tym że to zakonnicy porawali i torturowali księcia, że gromadzili broń i przygotowywali się do rewolucji by zabić i króla. Na szczęście generał Kristobal A'randez wraz ze swoimi braćmi odbili księcia. Musisz sprawić, by ludzie uwierzyli, że wszystko co złe wiąże się z zakonnem i chęcią wywołania rewolucji. Musisz przekonać, że tylko my potrafimy skutecznie działać w obliczu kryzysu. Rozumiesz?
- Oczywiście bracie. A ty dokąd zmierzasz? Wystroiłeś się jak na jakiś bal.
- Idę na audencje do króla. Chce ze mną mówić. Jeszcze niewie, że znaleźliśmy ksiecia. Jadę mu o tym opowiedzieć i przedstawić wyniki mojego śledztwa i oczywiście wskazać winnych.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Bracia rozeszli się każdy w swoją stronę. Generał Kristobal wsiadł na swego konia i ruszył na zamek spotkać się z królem.
 
brody jest offline