- A dzięki, pomoc się zawsze przyda, nie omieszkamy zaglądnąć przed wyjazdem - skinął lekko głową kowalowi - urocze dzieciaczki. Czyje one, Urana? - zaśmiał się - Bo jakbym jego słyszał. - Wyciągnął zza pasa rękawice i założył bez pośpiechu - Jeśli wszystko w porządku to czas ruszać, Karbul jedzie wozem, więc daleko nie umknie, ale w miejscu też nie stoi, a przy tej pogodzie to na naszym trakcie za szybko też nie pojedziemy. No, do zobaczenia - rzekł na koniec i ruszył w stronę domu Minsera, omijając błotne konstrukcje i umorusane dzieciaki. |