Baron spojrzał mętnym wzrokiem z lekkim uśmiechem na twarzy na krasnoluda, Lady i Edgara, który nagle i za razem według planu pojawił się znienacka. Wstał z pryczy, oświetlany jedynie słabym światłem świecy.
- Witam Cię kochana Leno i Ciebie Thorgalu. Na wyjaśnienia nadejdzie czas później. Edgar mnie nie zawiódł i jak mniemam zaprowadzi nas teraz do wyjścia. Co do mojego wyglądu. Długi czas trzymali mnie w więzieniu w Middenheim i raczej w nienajlepszych warunkach spędziłem tam czas do wyroku. Myślę, że żadne z was nie pożałuje pomocy jaką mi oferujecie. Cieszę się na Twoje przybycie Thorgalu, albowiem będziesz mi potrzebny w dalszych działaniach jakie zapewnią nam dostatnią i spokojną przyszłość. Ty także Edgar się nam przydasz, a i Lena jeśli będzie chciała może nam towarzyszyć. – Spojrzał serdecznie na Lenę. - Mam nadzieję, że droga minęła wam spokojnie. Cóż czas nam w drogę z tego syfu.
Ruszyli szybkim krokiem w kierunku winnicy. Podziemne przejście pod beczkami stało już otworem. Edgar z pochodnią w dłoni ruszył pierwszy. Przejście schodami w dół było strasznie wąskie. Musieli iść gęsiego. W końcu Doktorek i zaraz za nim reszta usłyszeli szum wody. Port stał otworem zaraz za drzwiami wychodzącymi na kamienną posadzkę. Blask pochodni oświetlał posadzkę. Doktorek wykonał krok do przodu i wyszedł na posadzkę. Łódź stała w porcie, obok niej Steiner w towarzystwie dwóch gwardzistów. Edgar poznał ich od razu. Straż przyboczna Hrabiego. - To pułapka! – Tyle wydobyło się z ust Klausa. Następnie jeden z gwardzistów wbił mu miecz w bebechy i ten osunął się na kolana, pozostając w groteskowej pozycji z wyrazem przerażenia na twarzy. Drugi gwardzista wycelował z kuszy wprost w Doktorka. - Zapraszam… Zapraszam… Nadszedł czas zmian szmaciarze… - Wypowiedział to z niesamowitym zadowoleniem na twarzy. W głowie krasnoluda, który ubezpieczał tyły pojawiła się jedna zacna myśl – no i się zesrało! |