Darkel przysłuchiwał się całej zaistniałej sytuacji. Nadal milczał ale głowe miał pełną myśli:
"Przecież z tego co słyszałem to mało kto wszedł do Doliny i z niej wrócił. Skąd więc nadzieja, że dziewczyne jeszcze można uratować. No a druga sprawa. Nasz fundator wyprawy nie szczędzi środków, widać że musi być bogaty. To niezbyt rozważne, że już o tym wiemy. W końcu zawsze może trafić się ktoś, kto po wykonaniu zadania może zażądać sporego okupu, zwłaszcza, że wyprawa to nie jest spacerek w niedzielne popołudnie. Ehh... mam nadzieję że moi towarzysze są uczciwi i na taki pomysł niewpadną. Swoją drogą to instrukcje co do kierunku to mamy precyzyjne jak.." Wtem do pokoju wpadł Hario. Darkel kiwnął mu głową czekając na dalszy bieg wypadków. Gdy już wysłuchał wszystkiego co go interesowało wziął czysty kawałek papieru i zapisał co mu będzie potrzebne:
-2 tuziny strzał z posrebrzanym grotem
-pełny kołczan zwykłych strzał
-długa lina
-butelka nafty
-bukłak wody święconej
-krzesiwo
-troche suszonego mięsa
Na dole kartki był dopisek: Moją zaliczkę oddaj tutejszemu sierocińcowi, im się bardziej przyda niż mi...
Po dokonaniu zapisu podał listę Janowi.
- Odemnie na razie tyle. Pytań nie mam, bo wyręczył mnie Vratyas.
Po czym podszedł do okna i dodał:
-Miejmy nadzieję, że pogoda będzie dla nas łaskawa... |