Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2009, 14:33   #27
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Klaus z największym trudem utrzymał powietrze w płucach nim dotarł do powierzchni. Umęczony i zmarznięty ledwo miał siłę by walczyć z prądem rzeki. Czuł, że pomimo niemalże cudownego uratowania jego życie dalej wisi na włosku. Przeraźliwy chłód wody docierał w każdy zakamarek jego ciała, każdy jego mięsień odmawiał posłuszeństwa. Wysiłek, jaki musiał wkładać w utrzymanie głowy ponad wodą był nie do zniesienia. Machał rękami czując jak chwile zanurzenia stają się coraz dłuższe… czuł jak zaczyna tonąć. A barka wcale się nie przybliżała.

Wtem poczuł mocny uchwyt z tyłu.

- Nie szarp się po obaj skończymy w rzece. Powiedział ktoś za jego plecami. Ciągnij, mam go! Krzyknął po chwili.

Klaus poddał się wybawicielowi, jego zmarznięte do szpiku kości ciało z każdą chwilą było bliżej upragnionego ratunku, bliżej ciepłej kajuty. Wracał do żywych.

***

Gdy znalazł się na pokładzie ledwo mógł oddychać. Wyglądał jakby ledwo, co wstał z grobu. Jego sino blade oblicze, fioletowe usta, z których wypływał mieszanka śluzu, wody i resztek żołądka sprawiały, iż wyglądał jak zombi. Ktoś narzucił na niego koc, ktoś inny podał flaszkę z wódką.

- Masz pij. Rzucił oschle. To cię rozgrzeje.

- Ściągnijcie z niego te mokre rzeczy, bo nie wyżyje do jutra. Musi się teraz ogrzać. Dobiegło do niego z lewej strony. Klaus zwrócił głowę w tamtą stronę. Dostrzegł doktorka i ciało skryby…

Ktoś go pochwycił, pomógł mu wstać i zejść do kajuty. Nim zszedł przez głowę przeszła mu myśl na temat dziwnej rany, jaką zobaczył na jego ciele jakby wcale nie był ofiarą potwora.

***

Przebrał się. Suche i dobrze chroniące przed zimnem ubrania oraz rozgrzewający trunek robiły swoje. Z każdą chwilą wracał do siebie. Przypiął pas z mieczem i z wyraźnym wysiłkiem powędrował na pokład. Każdy krok był okupiony zaciskaniem warg. Ból żeber dawał się we znaki – ale wyglądało na to że nie miał ich połamanych.

Starał się dowiedzieć się o zajściach na pokładzie. Widząc Petera złapał go za ramię.

- Co się stało, co z krasnoludem i małym? Co ze skrybą, nie wyglądał jakby to monstrum go dopadło.
 
baltazar jest offline