Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2009, 19:48   #420
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wzniesienie, gaz, hamulec, znowu gaz, zmiana biegu, lekki skręt, wzniesienie, niższy bieg...

Tak, tego było Portmanowi trzeba. Kontaktu z zimną, mechaniczną bestią, jaką był samochód terenowy. To go uspokoiło. Skupił się na wozie i snopie światła przed nim- to było przyjemne i znajome. Pod nosem, na tyle cicho, by nie urazić siedzącego obok muzyka, nucił „Born to be wild” i cieszył w duchu z każdej pokonanej przeszkody, czy to ze stromego zbocza, śnieżnej zaspy, czy głębokiego dołu.
Aż dojechali do całkiem solidnego murku, przecinającego całą dolinę. Tego nie mógł pokonać samochodem. Chwilę trwało, zanim Artur zrozumiał, co zaszło.
„Co do nędzy?”

Zaskoczeniom nie było końca. Portman zdawał sobie sprawę, że gdzieś na świecie są owce i że ktoś mu si je paść, ale, jak przystało na nowojorczyka, nie dowierzał w istnienie w dwudziestym pierwszym wieku kogoś pokroju Ulva. I jeszcze te elfy. Szybko jednak się otrząsnął.

Słysząc nerwową reakcję Karola, Artur położył mu rękę na ramieniu i wysunął się przed niego, dają do zrozumienia, że może lepiej on zagada.

- Witaj, Ulvie. Ja nazywam się Artur, a to mój towarzysz, Karol. Próbujemy przedostać się tędy do naszych przyjaciół, miłośników wycieczek górskich, których mamy odebrać ze schroniska gdzieś tam- machnął ręką mniej więcej w stronę, w którą zmierzali- Spieszy nam się, bo jesteśmy trochę spóźnieni. Mógłbyś nam jakoś pomóc z tym murkiem?- zapytał, po czym, starając się zachować zupełnie poważny ton, dodał- O jakich Elfach wspominałeś? Nie wiedziałem, że na Islandii ich macie. Mogą być groźni? Masz z nimi jakieś problemy?

Lipiński zamilkł na moment starając się zapanować nad nerwami, oddając inicjatywę w ręce młodszego wampira. Ciepła aura ogniska w tych warunkach i o tej porze dnia byłaby niezwykle zachęcająca, lecz nie dla tej dwójki wędrowców. Nosferatu z zaciekawieniem przyglądał się nieznajomemu próbując wyczytać w jego twarzy kim właściwie był. Normalnie potraktowałby go jak wariata, tylko, że na Islandii ci najwyraźniej wiedzieli o wielu niebezpiecznych rzeczach lepiej niż pozostali.

- O ile te elfy nie będą dalej…psociły tak nie będzie potrzeby zagłębiania się w ten temat. – rzucił krótką uwagę. – Powiedz mi raczej drogi Ulvie czy te elfy nie zaczepiają podróżnych?

- Różnie to bywa Ulv podkreślił swoją odpowiedź wzruszeniem ramion. – Elfy przypominają ludzi pod wieloma względami, ale są niewidzialne i znają sekrety, o których my nigdy nie usłyszymy. Czasem pomagają, czasem proszą o pomoc, a czasem wykazują się wielką złośliwością. Szczególnie nieprzyjemne bywają, gdy zakłócamy spokój ich domostw. – pasterz przerwał na chwilę swój wykład, by dorzucić trochę drewna do ogniska, a gdy podjął wątek w jego głosie słychać było rozbawienie – Ale mnie się zdaje, że wam to jednak elfy sprzyjają. TamUlv wskazał ten sam kierunek, co przed chwilą Arturnie znajdziecie żadnych schronisk, tylko kilka chat, w których czasem zatrzymują się pasterze. Widać zgubiliście się, a ljósalfar, znaczy jasne elfy, nie chciały byście dalej błądzili. Pewnie dlatego zbudowały ten mur w tym miejscu. Dzięki temu trafiliście do mnie, a ja dobrze znam tutejszą okolicę, więc mogę wskazać wam drogę do waszych przyjaciół.

- Nie ma takiej potrzeby, doskonale wiemy dokąd zmierzamy. – Nosferatu pokręcił głową z niedowierzaniem. Skoro ten człowiek był mieszkańcem okolicy zdawał sobie doskonale sprawę, że nie ma tam żadnego schroniska. Wampir postanowił więc zagrać w otwarte karty. Uśmiechnął się „sympatycznie” i zapytał wprost.
Słyszałeś coś może o magicznym kamieniu, który ponoć znajduję się w tych okolicach Ulvie?

Pytanie Karola wyraźnie zaskoczyło pasterza. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę nad odpowiedzią, w tym samym czasie podejrzliwym spojrzeniem lustrując rozmówców. Może zwyczajnie z niego kpili? Nie raz w swoim życiu Ulv natrafiał na złośliwych turystów, którzy z przyjemnością urządzali sobie żarty z wierzeń prostego człowieka.

- Magiczny kamień? Tak, słyszałem o takich – odparł w końcu Ulv, choć z wyraźną niechęcią – Według legendy jeden ukryty jest w kopcu będącym siedzibą smáfolk. Mogę wskazać wam do niego drogę... jeżeli rzeczywiście szukacie magicznych kamieni... Ale na waszym miejscu nie liczyłbym, że uda się cokolwiek znaleźć. Legenda powiada, że wielu próbowało zdobyć kamień, ale nikomu się nie powiodło. Mały lud zbyt dobrze strzeże swych skarbów.

- Mały lud? Elfy strzegą kamienia? I czym jest ten…smáfolk? – wyraźnie zaintrygowany Lipiński ciągnął dalej temat. – Bylibyśmy bardzo wdzięczny jeśli mógłby pan wyjaśnić jak mamy się dostać do tego kopca, niestety orientacja w tym terenie nie jest prosta. Nam akurat nie są straszne żadne legendy, że tak powiem jesteśmy niemal częścią jednej. – wampir puścił oczko do nieznajomego czekając na jego odpowiedzi.

Artur coraz bardziej był zaskoczony otwartością Nosferatu. Najpierw powiedział o kamieniach, teraz, że są częścią legendy. Powiedzmy od razu, że jak nam nie pomoże, to nastąpi koniec świata, będzie bardziej chętny do działania. Potem jednak doszedł do wniosku, że przecież i tak mają pasterza w swojej mocy. Jak zacznie robić kłopoty, mogą go uciszyć.

- Smal folk? A kto to znowu?- Artur szczerze się zdziwił- Ale faktycznie, pozbądźmy się elfiej murarki, a potem może pokaże nam pan, jak dojechać do kamienia. I opowie po drodze, co warto wiedzieć o jego strażnikach. Jeśli nie jest to daleko, może pojechałby pan z nami, pokazał drogę. Jak powiedział Karol, łatwo tu się zgubić.

- Smáfolk, czyli Mały Lud. Znaczy się krasnale, a nie elfy – wyjaśnił Ulv. – Mimo wszystko na waszym miejscu dałbym sobie spokój. Z elfami i Małym Ludem nie warto wdawać się w spory, człowiek nie ma szans wygrać. Kopiec nie jest daleko, ale nawet za dnia droga tam nie jest bezpieczna, więc idąc w nocy pewnie tylko połamalibyście sobie karki. A autem daleko nie zajedziecie, Smáfolk już o to zadbają. W najlepszym razie droga będzie zasypana kamieniami, a w najgorszym wóz się popsuje i już z miejsca nie ruszy. Jeżeli koniecznie chcecie tam dotrzeć, to najlepiej będzie zaczekać do rana, wtedy będę mógł was tam zaprowadzić. W nocy, jak już mówiłem, jest zbyt niebezpiecznie na takie wędrówki.

-"Krasnale, elfy, kurde, zaraz jeszcze pojawi się smok i będziemy mieli komplet. Co za szczęście, że Król Artur jest już na miejscu, on załatwi sprawę. Tamdaradei! Do boju!"- pomyślał Portman

-Ulv, słuchaj, musimy się dostać do kopca i to przed świtem. I gwarantuję Ci, że mamy dla małych krasnali kilka niespodzianek. Pójdziemy tak czy siak, a Ty możesz nam pomóc, albo zostać tutaj, nie wiedząc nawet, jaka fascynująca historia przeszła Ci koło nosa. To jak będzie?

Lipiński skinął jedynie głową aprobując propozycję Artura, ponieważ towarzystwo tego tajemniczego człowieka w ich wyprawie mogło okazać się wielce pomocne. Sam tymczasem rozglądnął się jeszcze wokoło i nie śpiesząc się ruszył w kierunku kamiennej blokady rzucając na odchodne:

- Zabierajmy się lepiej do pracy…

Karol ruszył już wolno w kierunku przeszkody, a Ulv tymczasem nawet nie drgnął. I najwyraźniej nie miał nawet takiego zamiaru, co szybko potwierdził stanowczymi słowami:

- Przed świtem nigdzie się stąd nie ruszę. Droga do kopca jest zdradliwa, a ja nie mam ochoty narażać życia. I wam też radzę zostać.

- Rozumiem- zaczął spokojnie Artur- w takim razie powiedz, jak dotrzeć na miejsce i już nas nie ma. Zobaczymy się, jak już będziemy wracali z kamieniem.

Po wysłuchaniu opisu drogi Ulva, Portman pożegnał się raz jeszcze i podążył za swoim towarzyszem
- "Co za dziwny typ. Ciekawe, czy dużo takich żyje w Islandii. Ha, nadawałby się na Malkavianina."

Niewiele później obaj byli w drodze po magiczny kamień.
 
__________________
"Wiadomo od dawna, ze Ziemia jest wklęsła – co widać od razu, gdy spojrzy się na buty: zdarte są zawsze z tyłu i z przodu. Gdyby Ziemia była wypukła, byłyby zdarte pośrodku!"
Wojnar jest offline