Bennet upił łyk wody i spojrzawszy na padawankę, odpowiedział beztrosko
-Kim jestem? W tej chwili durniem, który przyjął zlecenie od jedi, przewoził przez pół galaktyki jakąś pierdołę, a w zamian jest na przysłowiowej muszce prawdopodobniej całej Wielkiej Armii Republiki.
- A co i komu przewoziłeś?- spytał się zabrack uważnie przyglądając się kurierowi. Jego wzrok padł również dyskretnie na niewielka torbę, którą mężczyzna ciągle miał obok przy sobie. Ten jednak pokręcił tylko palcem i bez wahania odpowiedział
- A to już tajemnica zawodowa.
Darnok znów pokręcił głową i napił się trochę wody z butelki, po czym wręczył wodę Allenowi, który wraz z nimi jadł suchary i zmienił temat
- Co właściwie robimy dalej? Macie jakieś pomysły?
- Jak na razie jesteście tutaj uwięzieni - Mechanik wtrącił się w rozmowę.
- Wybaczcie, ale widać, że jesteście Jedi z daleka. Pierwsze co musicie zrobić, to pozbyć się tożsamości, na przykład zrzucając te wasze ciuszki.-Tu jeden z młodzików
Jev, spojrzał na swoje szaty ze zdziwieniem. Dla niego, podobnie jak dla reszty młodzików, którzy nie wychodzili jeszcze ze świątyni, poza zorganizowanymi wycieczkami do senatu i innych reprezentacyjnych miejsc, ten strój był tak oczywisty i codzienny, że zdawał się całkowicie normalny i przeciętny.
- Ja i kurier mamy ten luksus, że możemy wmieszać się w tłum.-tutaj mechanik na chwile zamilkł
ł- Chociaż każdy, kto przyjedzie tą kolejką będzie podejrzany. Proponuję wydostać się tą dzielnicą, a pojazd zostawić... albo lepiej uruchomić, niech jedzie dalej, co przynajmniej pozwoli na pewien czas zatrzeć ślady naszego pobytu. Zresztą... wy jesteście od myślenia. -Od kiedy to jedi mają monopol na myślenie?- Darnok zmusił się na lekki uśmiech
-Na pewno nie wtedy gdy chodzi o mój tyłek- mruknął cicho Bennet, tak, iż tylko Av've siedząca obok niego to dosłyszała. Młody rycerz natomiast kontynuował z namysłem
- Puszczenie kolejki nie jest złym pomysłem. Choć pewno i tak szybko odkryją, że na tej stacji zatrzymała się na dość długi czas. Natomiast z ubraniami jest gorzej... Skąd wytrzaśniemy przebrania w Robotach? Najprawdopodobniej w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma tu żywej duszy-Na granicy słyszalności rozległ się jakiś pisk. Zabrack przez ułamek sekundy nasłuchiwał po czym sprostował
-przynajmniej inteligentnej duszy...
Tu głos zabrał Haen:
-Ukrycie się w tej dzielnicy nie powinno byc problemem, przynajmniej na jakiś czas... Pozostaje jednak kwestia jedzenia, bo jedyne co mamy to te suchary, a ich nie jest za dużo...