Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2009, 00:05   #1
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Gasnące Słońca] Armada

.


Armada


W skład floty wchodzą:


"Słoneczny wiatr" - Statek obuńskiego dyplomaty


"Piorun" - Lądownik szturmowy cesarskiej floty


"Skarabeusz"


"L-17 Odyn" - Statek badawczy Najwyższego Zakonu Inżynierów


"E-37 Thor" - Ciężki eskortowiec Pozyskiwaczy


"SWP Dłoń al-Malika" - Statek wydobywczo-produkcyjny




********


- Mówi Komandor Desjani, z pokładu krążownika Jego Cesarskiej Mości "Flogiston V". Właśnie wkroczyliście na tereny objęte wojną.

Potężny kształt bojowego okrętu, powoli wyłonił się z cienia pobliskiego księżyca. Słabe światło słońca układu, pozwoliło dostrzec jedynie niektóre szczegóły kadłuba kolosa. Starczyło to jednak, by stwierdzić, że widziana jednostka najlepsze czasy miała już chyba za sobą. Potężne płyty pancerza, zdobione były licznymi śladami spawów naprawczych i wgnieceń od uderzeń wrogiej artylerii. W niektórych miejscach od kadłuba całymi płatami odchodził lakier. Jedyną zadbaną częścią, wydawał się wypolerowany, mosiężny feniks, zdobiący dziób krążownika.


- Siedemnaście godzin temu do systemu wskoczyła vuldrokańska flota uderzeniowa, wiążąc jednostki sojusznicze w bitwie na obrzeżach systemu. Zgodnie z rozporządzeniem cesarskim #42C, dla własnego bezpieczeństwa zostaniecie odeskortowani przez nas do gwiezdnego portu Leminkainen. Stacjonująca tam flota zapewni wam bezpieczeństwo do czasu zakończenia ataku.

Masywne lufy plazmowej artylerii uwolniły się z zaczepów stabilizujących i zgodnym ruchem skierowały w stronę zebranych pod bramą statków.

- Ze względu na ryzyko zdrady w czasie działań wojennych, upoważnieni jesteśmy do ostrzelania wszystkich jednostek, które oddalą się od trasy konwoju. Przyznano wam marker Alpha. Pierwszy. Przejmujesz.
- Aye aye, sir! Konwój Alpha, zwrot przez bakburtę na kurs 034, kąt opadania 213, przyspieszenie 80g. Wykonać. Za trzy... dwa... jeden...


Komandor Desjani ciężko opadł na fotel i westchnął boleśnie. Jego towarzysze po drugiej stronie systemu walczyli z wrogiem, a jemu dostała się niewdzięczna praca konwojowania kosmicznych turystów! Nerwowo zmierzwił dłonią siwą, kapitańską brodę. Właśnie kończył dwudziesty rok służby w cesarskiej flocie. Jeszcze tylko tydzień i nareszcie będzie mógł zostawić to wszystko za sobą. Spoczynek... ale czy tego naprawdę chciał? Czy będzie w stanie odnaleźć się w stanie cywila? Czy pamięta jeszcze w ogóle, jak żyje się w ten sposób? Zmarszczył krzaczaste brwi, spoglądając w zamyśleniu na ekrany migających czujników.

Konwój w ciszy ciął czarną przestrzeń systemu. Ekrany sensorów co jakiś czas wskazywały echa potężnych wyładowań broni obu walczących stron. Gdzieniegdzie na nieboskłonie rozbłyskały wybuchy, niszczonych w bitwie statków i eksplodujących salw nuklearnych głowic. Nagle odczyty zniknęły. Bitwa dobiegła końca.

Po paru minutach, na czujnikach dalekiego zasięgu zamigotały nowe punkty.
- Sir! Mamy odczyt niezidentyfikowanych obiektów zbliżających się do konwoju. Kurs 034 na 336. Sześćdziesiąt dwie minuty do kontaktu.
- Mają nas w zasięgu sensorów? -
odpowiedział, wyrwany z zamyśleń komandor.
- Nie, sir. Kierują się chyba do wrót. Sześć kontaktów... osiem... jedenaście. Okręty vuldrokańskie. Za jedenaście minut wejdą w zasięg swoich czujników.
- Niech to szlag! - Pierwszy, chcę szerokiego skanu elektromagnetycznego obszaru - Poszukaj obiektów, które mogłyby zamaskować sygnaturę konwoju.
- Aye aye, sir!. Mamy tu mgławicę klasy B-5, na kursie 012 na 001, nie ma jej na mapach, dotarcie tam zajmie nam 12 minut.
- Chyba Wszechstwórca nam dzisiaj sprzyja... Wykonać!
- Tak jest, sir! Konwój Alpha, przyspieszenie maksymalne, kurs 012 na 001, formacja rozproszona.



Silniki statków konwoju zapłonęły jasnym ogniem. Wszyscy świadomi byli zbliżającego się do nich zagrożenia. Vuldrokanie nie brali jeńców. Podkręcone do granic bezpieczeństwa silniki, wstrząsały pokładami statków, gdy konwój mknął w kierunku zbawiennej mgławicy.

- Komandorze! Wykryli nas! Bandyci 1 do 7 odłączają się od grupy. Kurs kontaktowy. Nowe obiekty w przestrzeni. Pięć... siedem... dziewięć głowic. Uzbrojone i ze stałym namiarem. Czas do uderzenia - 5 minut.
- Konwój Alpha, tu komandor Desjani, odłączamy się od formacji, kontynuujcie ze stałym kursem. Zaraz dotrzecie do mgławicy. Na miejscu wyłączyć wszystkie emitujące sygnały systemy, powtarzam, wyłączyć systemy emitujące sygnały!
- Pierwszy! Czerwony stan gotowości, wyrównać do najwolniejszego statku konwoju. Ustawić Flogistona między rakietami, a statkiem, 20% ciągu.
- Aye aye, sir! Dwie Minuty do uderzenia! Analiza namiaru rakiet. Połowa trafi w pozostałe statki konwoju!
- Przekierować moc z silników, powiększyć osłonę o 30%. Działka przechwytujące jeden do trzy, zablokować namiar na rakietach!
- Aye! Minuta do kolizji! Wszystkie stanowiska, przygotować się do przyjęcia uderzenia!

- Dziesięć...
- Dziewięć...
- Działa przechwytujące, ognia!
- Siedem...
- Wystrzelić cele pozorne!
- Pięć...
- Sir, mamy przekaz od innych statków konwoju... W mgławicy jest jakiś obiekt!
- Pięć rakiet przebiło się przez ogień zaporowy!
- Jeden...


Cała mgławica rozbłysła jasnym, nuklearnym ogniem. Żywioł strawił tarcze ochronną krążownika, topiąc poszycie i pancerne płyty. Ogromne ciepło wdarło się dalej do wnętrza kadłuba, wyparowując w ułamku sekundy stanowiska obronne i obsługujących je marynarzy. Dwie rakiety dosięgnęły innych celów skrytych w mgławicy. Błękitna eksplozja rozerwała na strzępy wielki statek rejsowy, spopielając na miejscu setki pasażerów.

Eter zalany został urywającymi się wrzaskami umierających ludzi.

- Sekcje trzy do pięć przestały istnieć! Liniowiec Księżna Ludwiga, zniszczony, liczne raporty uszkodzeń, ze wszystkich pobliskich statków!
- Sir! Druga salwa w przestrzeni!
- Niech Wszechstwórca zlituje się nad naszymi duszami...

- Komandorze!. Przekaz z wnętrza mgławicy. Ten obiekt... przyjął energie jednej głowicy... on... świeci...

- Co na wszystkie demony?!


Błysk.

*********

18:35 Czasu Urth, Dnia Pierwszego, system nieznany.



Oślepiające światło nagle zniknęło. Oszalałe sensory statków zresetowały się automatycznie i rozpoczęły ostrożny skan otaczającej flotę rzeczywistości. Pokładowe komputery raz po raz doszukiwały się w bazach danych odczytanego właśnie wzorca gwiazd - na próżno. Konwój Alpha właśnie przeniósł się do nieznanej ludzkości przestrzeni.

Po paru minutach, pokładowe myślące maszyny sporządziły uproszczony rzut systemu, wskazując położenie floty, gdzieś między czwartą, a piątą planetą układu.



Przeniesione za sprawą dziwnego artefaktu statki bezwładnie unosiły się w nowoodkrytej przestrzeni. Najwyraźniej, ratujący życie skok nie obył się bez strat. Czujniki wykazywały jedynie siedem z dziesięciu zaatakowanych w mgławicy statków. Trzy z nich, krążownik, statek badawczy i eskortowiec, wykazywały zwiększone promieniowanie cieplne i radioaktywne. Dokładniejsze odczyty wkrótce pozwoliły stwierdzić rozległe uszkodzenia owych jednostek. Najgorzej sprawa miała się z krążownikiem, który w czasie ataku przyjął na siebie większość nuklearnego piekła. W jego kadłubie dostrzec się dało głębokie, nadpalone wyrwy, sięgające samej struktury statku. Wokół podziurawionego kolosa unosiła się chmura odłamków i krystalizującego się w pustce kosmosu powietrza.

18:39 Czasu Urth, Dnia Pierwszego, mostek krążownika Flogiston V.

Załoga mostka z trudem uniosła się z podłogi, zbierając otumanione ostatnimi wydarzeniami zmysły. Z niedowierzaniem spoglądali na napływające lawinowo z całego statku dane i raporty, porównując je w milczeniu z widokiem nieznanej przestrzeni, rozciągającej się przed ogromnym illuminatorem mostka.
- Pierwszy? Wszystko w porządku? - rozległ się przytłumiony głos Komandora Desjani. Dowódca otarł wierzchem dłoni krwawiący od uderzenia nos i z trudem wdrapał się z powrotem na kapitański fotel.
- Tak, sir... chyba tak... tyle że... - oficer spojrzał na ekrany uszkodzeń i nie zdążył dokończyć zdania, gdy na nowo zawyły awaryjne syreny. Podziało to na obsadę mostka jak zimny prysznic.
- Wyciek z reaktora drugiego, stan czerwony! Spadek mocy we wszystkich turbinach! Alarm radiologiczny na pokładach dwa, pięć i sześć, rozszczelnienie kadłuba na długości stu metrów na sterburcie!
- Niech mnie demony... -
zaklął przerażony komandor, kontrolując z niedowierzaniem zameldowane uszkodzenia - Natychmiast wywołać rufową kontrolę uszkodzeń! Mają odciąć pokłady rufowe i zainicjować awaryjną stabilizacje rdzenia!
- Sir! Kontrola nie odpowiada. Nie mamy wewnętrznej łączności...


Obsada mostka zamilkła, patrząc z niemą grozą na opadający horyzont przechylającego się niekontrolowanie statku i liczne wtórne wybuchy, rozsadzające właśnie poszycie górnych pokładów.

18:39 Czasu Urth, Dnia Pierwszego, rufowa kontrola uszkodzeń.

Ogień i dym były wszędzie. Wdzierały się do ust i nosa, spopielały i parzyły wszystko i wszystkich dookoła. Morze czerwonych kontrolek zalewało pomieszczenia krwawym światłem, wtórując szaleńczemu wyciu awaryjnych syren. Sierżant Thandew ogarnął wzrokiem płonące pobojowisko. Większość jego załogi leżała spalona albo uduszona u jego stóp. On sam, w ostatnim momencie, zdołał dostać się do schowka ze skafandrami i skryć przed szalejącym żywiołem, unikając pewnej śmierci. Mocno przełknął ślinę, starając się pozbierać myśli. Pobliskie, nadtopione wyświetlacze w jasny sposób pokazywały obecną sytuację. Statkowi pozostało pięć, może dziesięć minut. Mocno zacisnął pieści, szukając rozwiązania. Zaledwie trzydzieści metrów dzieliło go od pokładu kapsuł ratunkowych. Sto metrów ognia i dymu od pomieszczeń reaktora. Położył dłoń na sercu, na wysokości symbolu Wszechstwórcy, wiszącego pod skafandrem na jego szyi.
- Proroku... już wkrótce dołączę do mojej rodziny... daj mi jeszcze tylko trochę siły...
Zacisnął mocno oczy, tłumiąc łzy i ruszył pędem przed siebie, zagłębiając się w piekle ogarniętych pożarem pokładów. Wszędzie dookoła leżeli martwi i umierający w agonii marynarze. Parł przed siebie, mijając ze spuszczoną głową wyciągnięte błagalnie w jego stronę ręce ciężko rannych. "Pomoc zaraz nadejdzie... proszę... poczekajcie" - powtarzał sobie raz po raz, zostawiając umierających towarzyszy za sobą. Po paru niekończących się minutach, dotarł wreszcie do śluzy generatora. Ekran przy drzwiach płonął czerwienią, informując o ekstremalnych dawkach promieniowania z rozszczelnionego pola tłumiącego stosu. "Tylko trochę odwagi...". Izolowana rękawica trafiła w wielki czerwony guzik i drzwi rozsunęły się. Żar był nie do wytrzymania. Wszędzie na podłodze leżeli martwi technicy, z poparzoną skórą, pokrytą bąblami od promieniowania. Sierżant stłumił szloch, rozpoznając znane twarze. Przestąpił nad trupami, kierując się do panelu kontrolnego. Skafander nie był stworzony do ochrony przed takimi dawkami. Wierzchnia warstwa parowała, przechodząc w stan półpłynnej gumy. Oddychanie przychodziło coraz trudniej, świat wirował przed piekącymi gorącem oczami. "Jeszcze tylko parę komend... daj mi siłę". Ruchy stawały się coraz wolniejsze, okropny ból rozsadzał każdą komórkę jego ciała. Zamontowane na ścianach czujniki parowały, gdy ich wrażliwa na promieniowanie zawartość bulgotała szaleńczo. W końcu program zaskoczył. Potężny ołowiany płaszcz okrył z hukiem iskrzący się reaktor. Włączyły się turbiny chłodzące. "Dziękuję". Okryte w podziurawiony skafander ciało osunęło się bez życia na ziemię.

18:54 Czasu Urth, Dnia Pierwszego, mostek krążownika Flogiston V.

- Sir! - wykrzyknął z euforią pierwszy oficer - Awaryjna procedura chłodzenia w reaktorze burtowym włączona! Poziomy promieniowania wracają do normy! Ekipy naprawcze informują o opanowaniu pożarów na większości pokładów!
- Wszechstwórco! -
komandor uniósł dłonie w górę i uśmiechnął się z ulgą - Natychmiast wysłać ekipy medyczne! Nawiązać kontakt z resztą floty i dać mi tu dane, tych statków, które mamy w bazie.

- Konwój Alpha, tu komandor Desjani. Mamy ciężkie straty w ludziach i sprzęcie ale sytuacja na pokładzie wydaje się znowu stabilna. W związku z dziwnymi okolicznościami, zarządzam spotkanie dowódców statków konwoju za osiem godzin. Promieniowanie u nas jeszcze przez jakiś czas nie pozwoli na przyjmowanie gości ale dane wykazują, że "Słoneczny wiatr" powinien mieć odpowiednie pomieszczenia na tę okazję. Spotkamy się na miejscu. Bez odbioru.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 13-07-2009 o 18:20.
Tadeus jest offline