- Swojego czasu postawiłem dwie stówy, że dopadnie cię Bullseye.- Wzruszyłem ramionami, w najmniejszym stopniu nie robiąc sobie nic ze spojrzenia Punishera. -Jak na ironię, to mnie sprzątnął, a ty byłeś kilka cel dalej i nawet nie ruszyłeś się z pryczy. - Powiedziałem, dając mu jasno do zrozumienia, że siedziałem w mamrze. Nie mam zamiaru ukrywać, że jestem przestępcą, to nie w moim stylu. - Nie w moim stylu, gentlemani wymarli. - Machnąłem ręką, zbywając jego uwagę. - O fajki proponowałbym zapytać tego co strzelał. - Dodaję, pomijając, że ów gość wygląda na takiego, co pali nieco inny rodzaj fajek. |