Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2009, 20:59   #48
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Smok spojrzał na przykucniętą postać chowającą się za krzakiem jałowca.
- Pfff... - prychnął smok - A na cóż mi on. Muszę ci przyznać, że bardzo mnie zainteresowałeś. Świat z którego pochodzisz musi być arcyciekawy i na pewno wielki. Ja niestety jestem uwięziony w Krainie Zewnętrznej już od lat. To czarnoksiężnik zakazał mi wstępu do innych krain. Dlatego też mam dla ciebie propozycję drogi przybyszu. - gad zrobił wymowną pauzę i rzekł po chwili - Pomogę ci dostać się tam gdzie pragniesz, ale pod jednym warunkiem. W zamian za moją pomoc ty pokażesz mi swój świat. Mam nadzieję, że się zgadzasz.

Guun stał lekko skonsternowany. Propozycja była nad wyraz kusząca, ale jednocześnie dosyć kłopotliwa.

- Co robić? - zamyślił się badacz. – Myślałem, że sprawę załatwi marne życie tego tchórza, kapłana. A teraz cała sytuacja nieco się komplikuje. Co on mi zaoferuje? Powiedział, że jest uwięziony w tej Krainie przez czarnoksiężnika i nie może jej opuścić, więc co? Może da mi Talizman lub pomoże w dotarciu do Kamiennego Mostu.

- A jak możesz mi pomóc? – zapytał smoka.
- Na moim grzbiecie w mgnieniu oka dotrzesz do Kamiennego Mostu – smok oferował podróż do granic Krainy. – Tylko tam mogę Cię zanieść. Dalsze podróże uniemożliwia czar rzucony przez Telmessosa. Niestety nie pomogę Ci również w walce ze Strażnikiem, który pilnuje przeprawy. Tego również zakazuje mi natura magii jaką jestem spętany. Ale gdy już posiądziesz Koronę Władzy będziesz mógł zniwelować potężny czar i wówczas będę wolny. Wtedy razem udamy się do Twojego świata...
- Ale na pewno, o potężny, nie chcesz w zamian za pomoc tego tchórza? Myślę, że smakowałby Ci. To świeże mięso i ciepła krew... – próbował negocjować Guun.
- Nie! – ryknął nieco zirytowany naleganiem smok. W przypływie gniewu nieumyślnie machnął ogonem, który trafił Guuna. Badacz z krzykiem przeleciał parę metrów w powietrzu i gruchnął w jałowce, tuż obok przerażonego Petera.
- Wybacz – powiedział smok. Guun przysiągłby, że pysk gada wykrzywił się w złośliwym uśmiechu. – Nic Ci nie jest?
- Zurro, chroń mnie przed gniewem Twych potomków – mruknął Guun, wyciągając ze skóry powbijane igły jałowca. – Nie, nic mi się nie stało, poza otarciami, potłuczeniami i pokłuciami. Jestem cały...
- Doskonale. W takim razie akceptujesz moją propozycję czy nie? – spytał smok i popatrzył spode łba na Guuna. W przypadku smoka „patrzenie spode łba” nie było zbyt przyjemnym widokiem. Guun aż się skulił.
- A co jeśli odmówię, o wielki? – zdobył się na odwagę i zapytał. – A tak właściwie to jak Cię zwą?
- Nazywam się Hanamannu. W każdym bądź razie to część mojego miana jaką możesz wymówić i zapamiętać. A co do Twojego pierwszego pytania, to jeśli odmówisz, ja po prostu odlecę, a Ty będziesz tygodniami się wlekł, z tym łazęgą do Mostu. Ot co!
- Dobra. Dobra. Daj mi chwilę na zastanowienie – Guun odszedł parę kroków i usiadł na dużym kamieniu wystającym z wody.

Nie mam nic do stracenia. On mnie zaniesie do Kamiennego Mostu, tam rozprawię się ze Strażnikiem i na jakiś czas rozstaniemy się. Potem gdy zdobędę Koronę Władzy będę wszechmocny i powrócę do Królestw. A czy Hanamannu poleci ze mną? To się zobaczy. Mając Koronę będę go mógł zmusić do uległości, nagiąć do mojej woli. A posiadanie takiej bestii w Ludzkich Królestwach oznaczać będzie, że zostanę niepokonany. Nic nie może się równać z smoczym gniewem, tak w każdym razie piszą starożytni autorzy, którzy twierdzą, że smoki istnieją lub przynajmniej istniały kiedyś, dawno temu. Tak, wezmę go ze sobą do domu. To dobry wybór.
- Zgadzam się! – krzyknął do smoka stając na kamieniu. – Możemy ruszać! Hej, Peter! Co powiesz na małą przejażdżkę?

Po dłuższej chwili Guunowi udało się przekonać młodego kapłana, żeby wyszedł z krzaków. Nieco więcej zajęło wyperswadowanie mu, że musi wsiąść na grzbiet latającego gada. Dopiero argument, że to dla dobra jego zaginionego brata przebił się przez spanikowany umysł i Peter w końcu wdrapał się na smoczy grzbiet.

- Ruszajmy! – Guun mocno chwycił się wielkich gadzich łusek, zaparł mocno kolanami i z zapartym tchem obserwował jak ziemia pod nimi staje się coraz mniejsza. W uszach huczał wiatr wzniecany potężnymi skrzydłami smoka, pod spodem przesuwał się krajobraz lasów i pastwisk, który po chwili ustąpił wielkiemu ciemnozielonemu lasowi. Na horyzoncie pojawiła się zamglona wstęga Wielkiej Rzeki. Po jakimś czasie Guun dostrzegł błyszczące „coś” w nurcie rzeki, co okazało się potężnym kamiennym mostem. Hanamannu powoli obniżał lot zbliżając się do celu.
 
xeper jest offline