Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2009, 22:59   #11
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Ci, którzy nie mieli wielu zajęć i ich wzrok sięgał dalej niż pokład statku, od jakiegoś czasu dostrzegali wysepkę w oddali. Trudno było jej nie zauważyć, gdyż dotychczas na oceanie nie dostrzegali żadnych lądowych tworów. Gdy statek zbliżył się bardziej, ujrzeliście górzystą wyspę. Celma.


Okręt musiał opłynąć ją, by znaleźć port, w którym mógł się bezpiecznie zatrzymać. Po drugiej stronie wreszcie widać było klasztor położony na samym szczycie. Jego część wydawała się wykuta w skale. Natomiast co bardziej uważni widzieli jednego z mnichów, który stał samotnie na stromym brzegu i wpatrywał się w statek. Zniknął nagle, jakby zapadł się pod ziemię.

Nim przycumowaliście, Kreuzenferg kazał po raz kolejny zebrać wszystkich na pokładzie. Ultrich i Sigund już tam czekali, obserwując uważnie całą ekipę.
- Przybyliśmy do zakonu Piewców Umysłu na Celmie - zaczął Ultrich - mamy stąd zabrać kolejną osobę, a ja osobiście muszę porozmawiać z przeorem tego zakonu. Oprócz mnie i brata pójdzie jeszcze książe Rydiss Tirio, Aldrim Runeforge i El'Ruu Kururi.
Za chwilę dodał coś od siebie Sigund.
- Mała uwaga, kobiety nie powinny opuszczać statku... Większość z tych kapłanów nie widziało kobiety od czasów matki, a ślubowali celibat.
- To niesprawiedliwe! - wzburzyła się zainteresowana - właśnie szykowała się do opuszczenia statku.
- ...oprócz tego, każdy może pozwiedzać, lub zostać na statku. Jeszcze dzisiaj powinniśmy odpłynąć. - dokończył Sigund.

***

Rydiss Tirio

Wraz z Ultrichem i resztą wypadliście ze statku zaraz po wysunięciu kładki. Dalsza droga była męcząca i bardzo trudna. Ścieżka była wąska, kamienista, oraz śliska po niedawnych opadach. To zaskakujące, ale w pewnym momencie wyminął was podstarzały mnich. Pomimo długiego, szarego habitu, a także prostych sandałów, poruszał się po terenie z zaskakującą werwą.

Po pewnym czasie dotarliście przed sam klasztor. Otoczony był niewysokim murem z blankami i basztami, choć te miały raczej charakter ozdobny niż praktyczny. Od dawna nie prowadzono wojny w tych okolicach. Mnichom trzeba było przyznać, że znają się na wystroju. Mury porośnięte były unikalnym gatunkiem dzikiego wina. Przeszliście przez otwartą bramę, gdzie ujrzeliście więcej cudów. To nie był szary teren - ziemię pokrywała trawa, między budynkami znajdowały się piękne ogrody. Sam klasztor obejmował dość duży obszar, zdolny pomieścić domy gospodarcze, miejsce modlitw, dormitoria i główny budynek, który rzeczywiście znajdował się w skale.

Mnisi obserwowali was podejrzliwie. Często nawet przystawali porzucając swoje dotychczasowe prace. Jednak schodzili z drogi, oprócz ślepawego, łysego staruszka, który podszedł do Ultricha.
- Opat zaraz się zjawi... odprawia modły - wyjaśnił pustym głosem. - Tymczasem pozwólcie, iż zaprowadzę was w ciche miejsce, gdzie będziecie mogli porozmawiać.
Istotnie przyprowadził was do ogrodowego zakątka, gdzie znajdowały się prowizoryczne, drewniane ławki. Po tym oddalił się, a wy czekaliście na przybycie tego osławionego opata.
 
Terrapodian jest offline