Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2009, 00:25   #52
Only The Shadow
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
Podczas swej przemowy Altair spostrzegł, że burza chyba na dobre zaczęła się już rozchodzić. Choć niebo pozostawało czarne, zaczęły pojawiać się na nim gwiazdy, których blask przebijał się w wielu miejscach przez nie tak zwarte już szeregi pędzących na wschód chmur. Krople deszczu spadały teraz okazyjnie, nagradzając swym mokrym dotykiem jedynie wybrańców. Druid miał jednak niemiłe przeczucie, że jutro pogoda nie będzie wiele lepsza.

Gdy Worenn doszedł do domu Minsena, przywitały go zamknięte na klucz, drewniane drzwi oraz szczelnie pozasuwane okiennice. Dom nie wydawał się nazbyt bogaty. Wyglądał na jednoizbową, pokrytą strzechą chatę. Był jednak - co było tutaj dość rzadkie - podmurowany od spodu, prawdopodobnie dla ozdoby. Wojownik nie spostrzegł też dymu, który zwykł wydobywać się z wysokiego, wąskiego komina, po środku dachu (prawdopodobnie miejsce na palenisko wypełniało środek pokoju). W okolicy budynku krzątało się parę osób, prawdopodobnie gapiów. O nic jednak nie pytali, przerzucając ciekawski wzrok z Worenna na chałupę i odwrotnie.

Zoran i Dumar ruszyli do siedziby Karbula. Musieli wyglądać niezwykle poważnie i groźnie, gdyż gawiedź szybko czmychała przed nimi do domostw (być może w obawie, iż idą ich ukarać za potajemne pędzenie nieopodatkowanego bimbru).
Najemnik, a tuż obok kowal z wypiętą przed siebie piersią dotarli przed budynek. Trzeba tutaj zaznaczyć, że po strażnikach miejskich i najemnikach, kowal i jego silne ręce cieszyli się tutaj, na wypadek bójki, największym posłuchem.
Drzwi, tak jak obaj oczekiwali, otworzyła bez większej zwłoki kobieta, żona Karbula. Była to pani w wieku około 30 lat, niebrzydka, ale też nie obdarzona szczególną urodą. W szarobrązowej, sięgającej za kostki sukni i z długimi, kręconymi włosami identycznego koloru przypominała nieco roślinę bagienną, porośniętą niedbale przez poskręcane glony:
- Czego panowie chcą? - zapytała lekko wystraszona, zza uchylonych drzwi. - Męża nie ma, wyjechał.
Kobieta rozejrzała się po ulicy, szukając wzrokiem jakiś innych ludzi - miejsce było jednak puste.

W karczmie wszyscy chętnie słuchali Gantego i Mifora. Pierwszy z nich mówił mniej, lecz bardziej do rzeczy, tak więc jego słowa były dla zgromadzonych najważniejsze. Oczywiście nic nie mogło być tutaj ważniejsze od kufla piwa, mimo to zainteresowanie myśliwym niejednego oderwało już od swej porcji mięsiwa, czy pajdy chleba. Gdy Gante zapytał o Karbula, podniósł się silny gwar. Jedni przez drugiego krzyczeli, a to że wyjechał do Turhan, a to że do dalekich krewnych, w wiosce położonej dalej na południe.
- Nie mógł czekać, strasznie śpisznie mu było.
- Siana nawet do końca z pola nie zebrał! Co za chłop, gospodarka w diabły pójdzie jak będzie panisko wyjazdy organizował.
Zapytani o Minsera, ludzie przez chwilę milczeli, patrząc po sobie nawzajem. Wreszcie jeden podał hipotezę, jakoby też wyjechał. Potem zaczęły się już, coraz pewniejsze i śmielsze wizje. Po minucie wszyscy zarzekali się już, że wyjechał z rannymi, że uciekł przed Karbulem, który wyruszył za nim w pościg, czy że zbrzuchacił panienkę co to w zbroi ją znaleźli.
- Panie Gante, atrakcji i tematów do plotek nam dziś dostarczasz. Co niemiara! - dziewczyna roznosząca piwo i jedzenie do stolików uśmiechnęła się nieznacznie.
 
Only The Shadow jest offline