Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2009, 15:50   #61
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Czarodziejka przyglądała się całej scenie ze spokojem wymalowanym na twarzy. Nie mogła nic pomóc, jej czary nie zawierały w sobie wody, a nawet jeśli to nie miała pojęcia, czy marnowałaby na to swoją moc, bowiem karczma i tak była już stracona. Craig poradził sobie bez problemów, co oczywiście było zgodne z przewidywaniami. W okolicy zebrał się już spory tłumek i ludzie podawali sobie wiadra z wodą. Oczywiście nie miało znaczenia to, że pali się ta karczma, po prostu chcieli ochronić pobliskie domy i zabezpieczyć tym samym własny dobytek. Savras prowadził ku niej już zdruzgotanego kucharza, mogła się domyślić co mu zaproponował. No cóż, pewnie nie o takim życiu marzył, nie w jakimś małym zameczku w środku niczego, ale prawdę mówiąc Keira nie widziała dla niego zbyt wielu wyjść. Uśmiechnęła się więc przyjaźnie i miło. Pozory trzeba zachowywać.

-Bardzo nam przykro z powodu twojej straty. Ale jestem pewna, że pracując u nas szybko odzyskasz to co straciłeś. Płacimy złotem.
Mężczyzna namyślał się szybko i intensywnie.
-A jakie mam wyjście? Nie mam! Zgadzam się. Ale szkoda moich pracowników...
Spojrzał na pomagających gasić pożar ludzi ze smutkiem w oczach. Temu jednak Keira zaradziła szybko.
-Potrzebujemy jeszcze sporo ludzi, więc jeśli za nich ręczysz to ich przyjmiemy. Oczywiście tylko tych, którzy zechcą się sprowadzić do naszego zamku.
Iskierka nadziei pojawiła się w oczach Quintona.
-Zgoda, porozmawiam z nimi.
-Cieszę się. Załatwiamy na dobrą sprawę całą karawanę, która zapewne wyruszy jutro. Z tego głównego placu, wybacz, ale zapomniałam jak się nazywa... Będzie jednak dość rozpoznawalna no i sami będziemy nadzorować załadunek.


Gdy się oddalił, Keira wzięła swojego mężczyznę pod ramię, ruszając spokojnie w drugą stronę.
-Tam widziałam jakąś gospodę, w której można będzie przenocować. W sumie nie wyszło źle, nawet najeść się zdążyliśmy.
Zaśmiała się ze swoich okrutnych myśli i przytuliła mocniej do Craiga.
-[i]Jest jeszcze wcześnie, a najemników najprościej spotkać wieczorem w karczmie. Może dobrze byłoby znaleźć miejsce gdzie się zbierają.[i]
Craig rozejrzał się za przewodnikiem, który powinien się kręcić gdzieś w pobliżu. Dziewczyna jednak pociągnęła go znowu do przodu.
-Najpierw znajdziemy nocleg, potem będziesz szukał najemników. Kiwnij tylko przewodnikowi by się nas trzymał.
Karczma, którą zauważyła, była ledwie przecznicę dalej a Keira już nie miała ochoty jechać nigdzie dalej. Wyglądała schludnie i porządnie, przynajmniej tak od zewnątrz a i okolica była w miarę niezła. Już mieli przechodzić przez brukowaną ulicę, gdy tuż przed nimi najpierw pojawił się szpakowaty jeździec w zbroi a za nim szli pieszo jacyś zbrojni, ubrani w jednakowe szare płaszcze. Czarodziejka przypatrywała się im przez chwilę.
-To jacyś tutejsi żołnierze lub straż?
-E pani, to najemnicy, kręcą się tu i ówdzie. Te to chyba szare miecze albo płaszcze, diabły wiedzą.

Przewodnik wzruszył ramionami, a Storm spojrzała porozumiewawczo na Savrasa.
-Może i tym razem będziemy mieli szczęście?
 
Sekal jest offline