Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2009, 12:58   #101
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
- A-s-a-e-l.
- A-ś-m-a-e-l
Odparł Uk. Nie był w stanie powtórzyć dokładnie po kobiecie nie ze względu na wrodzoną złośliwość, ale na poobijaną głowę i spuchnięty język. Rudowłosa taksowała go wzrokiem z zainteresowaniem. Oglądała go tak jakby był jakiś zjawiskiem... czymś nie spotykanym na co dzień. Uśmiechnęła się... drapieżnie. Uśmiech ten wywołał u Uk'a dreszcz i spowodował, że cofnął się dwa kroki. To nie była zwykła kobieta. To był demon wcielony.

Gdy podeszła do niego i pogładziła go po policzy walczyły w nim co najmniej dwa uczucia. Pierwsze krzyczało w jego wnętrzu i nakazywało mu ucieczkę. Ucieczkę jaką ratuje się każde zwierzę, gdy napotka na swej drodze coś/kogoś, czego nie rozumie. Problem z ucieczką był taki, że był w zamknięciu. Nie miał gdzie uciekać. Ponieważ nie miał dokąd uciekać, górę wzięło drugie uczucie: ciekawość. Ciekawość tej dziwnej istoty, która wyglądając na drapieżce, na kogoś tak niebezpiecznego, podeszła doń i gładziła miło po policzku. Uk miał nadzieję, że nie był to wstęp do posiłku i że nie będzie odgrywał roli dania głównego. Słyszał kiedyś od szamana o plemieniu, w którym wojowniczki zjadały napotkanych mężczyzn. Czyniły to by uzyskać ich siłę i bronić się przed wpływem złych duchów.

Ruda coś perorowała. Była wyraźnie podenerwowana, panowała jednak nad swoimi duchami. Panowała nad ciałem. Tylko i wyłącznie subtelny zapach strachu krążył wokoło niej. Był on czymś interesującym... niemal podniecającym.

Uk powędrował w kierunku sufitu. Założenie było proste. Schować się tak, aby w pierwszej chwili nikt go nie zobaczył. Duchy powiedziały mu wyraźnie, co wydarzy się za chwilę. Nie zamierzał kończyć uduszonym. Nie chciał też aby tej kobiecie coś się stało. Ten ranny był mu na razie obojętny, choć.... wróć, nie chciał by od niego dostać w skórę. Grubas mógłby być równie dobrze martwy. Śmierdział tchórzostwem i Uk był pewien, że gdy tylko zobaczy choć trochę krwi da w długą.

Myśląc o tym wszystkim wisiał w najlepsze pod sufitem. Zorientował się, że jednak nie był to dobry pomysł. Mimo iż wdrapał się pod sam sufi był jednak widoczny. Napastnicy, którzy wpadną tu za kilka uderzeń serca zapewne będą chcieli szybko z nimi skończyć. On musiał być szybszy.

Nagle puścił kraty i zbiegł po pionowej ścianie. Gdy zbliżył się do samej podłogi, wykonał przewrót w przód i w pół-przyklęku wylądował na podłodze. Opanował mdłości i słabość jaka go opadła. Nie było za dobrze, jednak bywało gorzej. Uśmiechnął się drapieżnie. Spojrzał na Aśmael, potem na tego rannego. Przechylił głowę. Warknął. Zaskomlał.

Pokazywał zagrożenie tak, jak wilk starający się przekazać stadu, że zaraz może stać się coś złego... nie potrafił powiedzieć tego inaczej. Podszedł do krat próbując się uwolnić, próbując je rozgiąć, potem je ugryźć. Nic z tego...

Ponieważ nie był w stanie w żaden sposób zareagować, podszedł do ściany leżącej naprzeciw drzwi. Podszedł do samego rogu, oddalonego możliwie daleko. Tam przykucnął gotów do walki. Zaczął głęboko oddychać. Uspokajał się. Wiedział, że spokój będzie mu za chwilę bardzo potrzebny. Zamkną oczy.
- Jama, jama, jama,jama, jama,jama, jama,jaaaaama.

Wyszczerzył zęby jak zaszczuty pies. Zebrał się w jeden kłębek z nielichymi obawami czekał na to co nastąpi.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline