Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2009, 14:01   #6
Aeth
 
Aeth's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetny
Skupiona na dziubaniu swojego ciepłego śniadania dziewczyna nie zwracała zbytniej uwagi na to, kto po kolei przysiadał się do ogniska. Kawałek po kawałku połykała tylko nakładane widelcem porcje i nawet, gdy Alex zwrócił się do niej z odpowiedzią, nie podniosła znad swego talerza wzroku. Wzruszyła tylko ramionami, rzucając chłopakowi krótkie:
- Spoko, rozumiem.
I faktycznie rozumiała - święto Dnia Niepodległości nie było jej wcale obce, choć sama nigdy nie czuła zbytniej potrzeby, aby je w jakikolwiek sposób obchodzić. Nauczyła się jednak szacunku wobec starych, przedwojennym tradycji, dlatego też nie miała zamiaru próbować odwodzić Vasqomba od swoich planów. Jedyne, co by w tej kwestii wolała, to by jego pragnienie odpoczęcia przed wesoło trzeszczącym kominkiem nie odbiło się na bezpieczeństwie członków jego karawany. Oddawanie hołdu poległym nikomu nie przyniesie żadnego pożytku - zwłaszcza, że polegli już nie żyli - jeśli samemu zginie się z powodu braku podstawowej ostrożności. Dla Sky była to kwestia zwykłego pragmatyzmu. Póki jednak wszystko wskazywało na to, że ich pracodawca podzielał taką opinię, dziewczyna nie widziała powodów, żeby się wtrącać. Nie po to się tu znalazła, by mówić innym, co mają robić; to nie był jej interes.
Kiedy więc wróciła do jedzenia, śladu po tej krótkiej wymianie zdań nie było na niej ani jednego.

Pojawieniu się Mortimera nie towarzyszyło ze strony Sky żadne poruszenie - jedynie wygłupiających się gangerów obrzuciła dłuższym spojrzeniem, bo plucia jajecznicą nie uważała za żart w dobrym guście. Na szczęście swoje śniadanie już skończyła, więc odłożyła miskę, a potem wstała i zabrała się za dalsze pakowanie swoich rzeczy. Uporała się z tym szybko, bo i wiele do pakowania nie miała, ale chwila plecami do towarzystwa dała jej możliwość połknięcia na sucho jakiejś tabletki. Przewiązała się potem w biodrach kurtką i była w zasadzie gotowa do drogi. Po tym jednak, co działo się przy ognisku - jak i w całym nie całkiem rozbudzonym jeszcze obozie - wyglądało na to, że minie jeszcze z godzina, zanim wyruszą na drogę...
- Nie chciałbym też szarżować przez góry, sam nie znam trasy. Zdaje się, więc na Ciebie, ale chce być w Chamie przed czwartym. Co Ty na to, jakieś pomysły? - pytanie Vasqomba wyrwało dziewczynę z chwilowej zadumy. Cóż, jej podstawowym pomysłem byłoby jak najszybsze zamontowanie tego radia...
- Jeśli mamy tam być na miejscu przed jutrem, to chyba lepiej wyruszyć jak najwcześniej. Jak długo zajmie ci montowanie radia? - zwróciła się do MJ swym zwyczajowym, bezbarwnym głosem. - W międzyczasie można zrobić mały zwiad; może uda się przynajmniej zobaczyć, jak wygląda droga. No i bez wozu, na piechotę, będzie ciszej. A poza tym, co więcej - wzruszyła ramionami. - Nie da się przewidzieć wszystkiego.
Tymi słowy Sky zakończyła swe krótkie przemówienie, prowokując jednocześnie pytania, czy skoro tak obojętnie podchodziła do tematu, to w ogóle zależało jej na bezpieczeństwie. W razie czego była jednak chętna wziąć w tym pieszym zwiadzie udział, ale pakowanie się do niego na siłę nie było w jej stylu. Podobnie jak stanie i bezczynne czekanie...
 

Ostatnio edytowane przez Aeth : 13-07-2009 o 09:13. Powód: poprawka rażących błędów stylistycznych...
Aeth jest offline