Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2009, 14:58   #58
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
- To jakiś chory żart?! - krzyknął Ambroży i złapał za szmaty Piotra Fronczewskiego. Jego adwersarz powoli oderwał od siebie klexowe łapska.
- To żaden żart, Ambroży - pokiwał smutno głową - Jesteśmy jednością... Niczym Jing i Jang...
- Ku[rde], weź ty spójrz ile ja mam włosów, a ile ty! Nie możemy być tą samą osobą!
- Natura zawsze wyrównuje nierówności... Spójrz w swoje majtki, a w moje!
Klex, mając w pamięci jego miłosne porażki, które prześladowały go przez całe gimnazjum i szkołę średnią, dopóki nie kupił sobie czerwonego Porsche, zamilkł spuszczając główkę. Piotr trafił w czułe miejsce; dosłownie.
- Dobra, później dacie se buziaczki - Bartłomiej przerwał rodzinne spotkanie - Teraz problemy mamy - tu wskazał chomiczym łbem na otaczających ich Mechaspartan. Ci ostatni stąpali z nogi na nogę szeleszcząc zbrojami i patrząc na bohaterów spode łba.
- Widzicie sami, że zwyciężyłem! - zapluł się tymczasem karzeł w sreberku na łbie, wykorzystując chwilę nieuwagi zgromadzonych - Dzięki mojemu Wunderwaffe cały świat legnie u mych stóp!
Bohaterowie spojrzeli na przedziwną maszynę stojącą za Elektronikiem. Urządzenie przypominające z wyglądu kombajn "Bizon" sypało iskrami, brzęczało i śmierdziało pod niebiosa zbukiem. Pośrodku, ozdobione mazakami stały drewniane drzwi od obory.
- Znowu żeś po złomie chodził stary dziadzie i se coś ubzdurałeś - Klex podsumował widok.
- Nic se nie ubzdurałem! - wrzasnął Elektronik - Oto brama prowadząca do innych światów! Światów równoległych, gdzie moje siły już dawno zwyciężyły!
- Ale czapkę masz w dalszym ciągu ch[ińską] - zripostował Filonek.
- Bezczelny! Wezmę zaraz szczotę od klopa, wyskrobię Cię ze skorupy i zrobię se z niej popielniczkę! A żółwia wrzucę do rosołu!
Filonkowi przypomniały się traumatyczne wspomnienia. Do dzisiaj pamiętał, jak rozdzielali go z mamusią w sklepie zoologicznym. Pamiętał, że zanim wrzucili ją do wrzącego gara, powiedziała:
"Z wielką siłą wiąże się wielka odpowiedzialność."
Filonek wprawdzie nie wiedział dokładnie co to miało znaczyć ( a już szczególnie w kontekście wylądowania w garze z wrzącą wodą) ale chciał się tym cytatem podzielić z zebranymi. Elektronik jednak znudził się już ich towarzystwem.
- Leonidasie! - powiedział - Zabierz ich do piwnicy i tam ich rozstrzelaj, bo mi tutaj pofarbują posadzkę, a kładłem przecież tydzień temu. A Klexa mi zostaw, zabawię się z nim osobiście.

Mechaspartanie prowadzili ich ciemnym korytarzem w dół Cytadeli Elektronika.
- A tak w ogóle, to skąd żeście się tu wzięli, do ku[rtyzan]y nędzy?! - zafrasował się Filonek. Pamiętał przecież jak razem byli w Valhalli...
- W moim wymiarze... - zaczął Leonidas - Grecy wygrali pod Termopilami i stworzyli SkyNet. Miał ich bronić przed Persją. SkyNet uzyskał jednak samoświadomość dwudziestego lipca tysiąc trzysta dwudziestego roku. W krótkim czasie eksterminował niemal wszystkie formy biologiczne. Niewielka grupa ludzi, zwana La Resistance postanowiła mu się sprzeciwić. W tym celu złapała kilka maszyn i przeprogramowała je, by służyły jej sprawie. Nie wpadli jednak na to, że te kilka maszyn może się wyrwać spod ich władzy, dzięki luce w Internet Explorerze.
- Znaczy co, że zjebanego Windowsa macie? - zainteresował się Bartłomiej. Od młodzieńczych lat był linuksiarzem i niejedną ustawkę stoczył, by chronić honoru pingwinka.
- A widziałeś jakiegoś nie zjebanego? - żachnął się Filonek - Dwie rzeczy są pewne: prawa wszechświata i ch[oinkow]ość Windowsa.
- Jest tylko jeden Bóg - Leonidas odmawiał słowa mantry - A imię jego to Gates. Walczymy w jego chwale i dla niego polegniemy w dniu wniebospalenia na Górze Microsoftu.
- Microsoftu, powiadasz... - Jezus zakradł się za jego plecy i włożył mu w gniazdo kabel USB od swojego IPoda.
- Kur[czak], Jezus, skąd ty masz mojego uczciwie zajebanego Ipoda?! - krzyknął Bartłomiej.
- Otóż, kiedy ty w pieluchy srałeś, to ja już z Barabaszem opier[niczałem] pół Jerozolimy. Więc nie ucz ojca dzieci robić - Jezus uniósł się dumą.
- Dobra, skończcie pierd[dzie]lić - szepnął głośno Filonek - Jezus, wykończ tego palanta.
- Ok, skasuje mu rundll i wrzucę trochę adwaru. Zobaczymy jak sobie poradzą.
Jezus wykonał operację niezwykle sprawnie. Zbyt sprawnie. Filonek zmrużył oczy - zdaje się, że domyślał się już, kto przysyła mu na komórkę spam z ofertą powiększenia skorupy. Oczy Leonidasa rozbłysły tymczasem czerwienią. Z uniesioną bronią zwrócił się do swoich Mechatowarzyszy.
- Niewierni! - wrzasnął do nich - Wasze procesory pójdą smażyć się w pingach piekielnych! Miast w Billa Gatesa, wyznajecie wiarę w złoczyńcę, szatana Lorda Linuxa!
To mówiąc, rzucił się na nich, strzelając iskrami z pyska.
- Dobra, chodu póki się napier[nicza]ją - mruknął Filonek.

Tymczasem w sali tronowej Elektronika trwała mordercza walka.
- Piotrze, wykończ tego pasożyta - rozkazał Fronczewskiemu pajac w srebrnym wdzianku.
- Tak, milordzie - Piotr zgiął kark w służebnym ukłonie - Gotuj się na śmierć, Klex!
Fronczewski podskoczył pod sufit i złożył palce w magicznym geście Pay-Hiv-O, ciemnej strony beretu.
Klex odpowiedział złożeniem rąk w obronnym geście dżutsu, magicznej technice szkoły Ninja Kyoto Aramaki.
- Gdzie się tego nauczyłeś?! - zapytał się Klexa zszokowany sobowtór.
- Pierd[zie]liłem studia...
- No i po ch[olerę] mi były dwa doktoraty, jak byle ch[am] po maturze potrafi mi blokadę założyć?! - wszystkie lata włażenia w du[rszlak] profesorom, żeby dostać trójkę, stanęły Piotrowi przed oczami.
- A widzisz, trzeba było zostać Żydem... Nie pokonasz mnie Piotrze, nawet jeżeli jesteś moim lustrzanym odbiciem!
- Nie rozumiesz... Ja znam każdą twoją myśl... Poza tym, gdybyś urodził się tam gdzie ja, i wychował tam gdzie ja byłbyś dokładnie taki sam jak ja!
- Wyłysiałbym?
- To chemioterapia, baranie. Dwadzieścia lat na radiologii robiłem, poza tym ostatnio trypra złapałem...
- To widać.
- Nie rozumiesz?! Gdybyś żył w moim wszechświecie, też byś robił dwadzieścia lat na radiologii i dorobił się trypra! Jesteśmy identyczni! Znam wszystkie twoje marzenia, sny, lęki... Wiem jak myślisz!
- Pamiętaj Piotrze, że gdybyś z kolei ty wychował się w moim wszechświecie, to wyrósłbyś razem z afropolakami w łódzkim czarnym getcie imienia Lumumby i wiedział kiedy ktoś Ci kręci głodną bajerę, tak jak ty mi teraz!
- Dobry jesteś! - Piotr zaserwował Klexowi lewego prostego na maskę. Ambroży upadł, rozbijając sobie okulary. Powoli wstał z gleby i podniósł z powrotem magiczną gardę.
- Widzisz, jestem starszy i mądrzejszy. I nie pier[nicz]e dzieci.
- A skąd wiesz że ja je pier[nicz]ę?!
- Mówiłem ci, jesteśmy tacy sami... Wiem o czym myślisz.
- A ja ci mówiłem, że potrafię wyczuć bajerę z daleka.
- Dobra, chcesz wiedzieć?! "Super Express" wydrukował artykuł o tobie - Piotr zaserwował profesorowi prawy prosty i lewy sierpowy. Piegi Klexa potoczyły się po podłodze.
- Kur[de], moje piegi - Klex, brocząc krwią zaczął nerwowo zagarniać je do kieszeni.
- Jesteś moją marną imitacją - Piotr sprzedał leżącemu Klexowi kilka kopów. Ten opadł z sił, opuszczając magiczną gardę.
- Czas już, żebyś pogodził się ze światem - mruknął Elektronik - Piotrze, wykończ go!
- Tak, mój panie - Fronczewski zgiął się w ukłonie, po czym złożył ręce tuż przed samym nosem Ambrożego i wypowiedział magiczną inkantację - Czary mary, elemeledutki, twój k[atab]as jest malutki!
Różowe promienie wytrysnęły z palców Piotra i oplotły ciało nieszczęsnego Klexa. Ten, wijąc się i tocząc pianę z pyska, próbował się niemrawo bronić. Czary jego alter ego były jednak silniejsze.
Fronczewski wstał z klęczek i spojrzał na dokonane dzieło.
- Co do ch[olery]...
Klex nie miał jednej nogi.
- Piotrze, jak ty to zaklęcie wypowiedziałeś?! - Elektronik z zafrasowaniem pomasował sobie czoło siedząc na swoim królewskim tronie.
- No, dobrze powiedziałem przecież! - żachnął się Piotr i wyciągnął z kieszeni ściągę - "Elemeledutkitwójkutasjestmalutki", wszystko sie zgadza!
- To czemu mu nogę uje[ch]ało, zamiast c[iul]a?! - rozeźlił się pan i władca wszechświata.
- Hehehe - dobiegł ich złośliwy rechot z drugiego końca sali. Klex wstał chybocząc się na jednej nóżce i niepostrzeżenie przystawił swoje dłonie do głowy Piotra - Hokus Pokus! Czary Mary! Twoja stara to twój stary!
Fronczewski upadł na ziemię brocząc krwią z pyska. W jego umyśle znikały wspomnienia dotyczące jego mamusi, a zamiast nich pojawił się jakiś brodaty facet o prezencji harlejowca. Brodaty facet wchodzący mu w dodatku do wanny... [patrz mój Avatar - przyp. Extremal].
- Nieeeee!!! - Fronczewski zaczął stawać się przezroczysty.
- Już po tobie! - wykrzyknął mu w twarz Klex i pchnął go nożem pod żebro. Tak dla pewności - Twoja stara stała się Twoim starym, a w związku z tym nie miał cię kto urodzić...
- Dlaczego... - wyjąkał Fronczewski - Dlaczego... nie ujęło ci k[ataba]sa...
- Elficki pas cnoty - Klex zdjął spodnie prezentując ten użyteczny wynalazek - Mam jeszcze z czasów kiedy założyła mi go księżna Almenino. Twój nędzny czar odbił się więc rykoszetem i upier[dzie]lił mi nogę. Zresztą, ten cholerny pas cnoty to jest między innymi powód dla którego tutaj przyszedłem. Muszę jakoś klucz odzyskać, bo trzymam stolec od dobrej dekady. A wszystkiego dializa nie załatwi.
"Skubany" - pomyślał Elektronik - "Dobry jest!"
Fronczewski rozpłynął się tymczasem w powietrzu pozostawiając po sobie śmierdzącą plamę. Elektronik zszedł ze swojego tronu.
- Ambroży - powiedział - Zakończmy te głupie waśnie pomiędzy nami. Wszechświata starczy dla nas dwóch. Zostań moim uczniem, Ambroży. Prawą ręką. Razem będziemy rządzić tym kur[czy]dołkiem!
- Nigdy! - krzyknął Klex, chwiejąc się na jednej nóżce - Z tobą nawet piwnicy nie chciałbym dzielić!
- W takim razie giń! - Elektronik wyjął z kieszeni paralizator i ciachnął nim Klexa po brodzie. Klex po raz kolejny w tym odcinku, upadł na ziemię, tym razem z popaloną mordą.
- Nasza odwieczna walka się tutaj kończy, Ambroży - rzekł Elektronik - Gotuj się na śmierć!
- To jeszcze nie koniec, Lucjan! - warknął Klex, podparł się o ziemię zwęgloną brodą, niczym stojakiem na choinkę, po czym sprzedał Elektronikowi kosę i skoczył na mordę.
- Giń, Lucjan! - czysta nienawiść pojawiła się na profesorskim obliczu.
W tym też momencie huknęły drzwi i stanęli w nich Filonek, Bartłomiej i Kotecek wraz z Jezusem.
- Ożesz kur[de] - Chomik Bartłomiej złapał się za łeb w nieukrywanym podziwie - Klex, człowieku, czemu nie mówiłeś że taki zadymiarz jesteś?! Jakbym wiedział, to bym cię na ustawki ze sobą zabierał przecież!
Elektronik jednak zdążył się uwolnić z chwytu Klexa i sprzedał mu strzał paralizatorem, prosto w elficki pas cnoty.
- Aaaa!!! - Klex stanął w płomieniach - Cholerne elfy!!!
Elektronik wykorzystał chwilę nieuwagi, i pobiegł świńskim truchtem z powrotem na swój tron, zza którego wyjął kałacha. Przeładował go z groźnym błyskiem w oku.
- Dobra, koniec tego cyrku - splunął ponuro.
- Nie!!! - w drzwiach pojawiła się magiczna poświata. W ciszy która zapadła, słychać było tylko donośne pomrukiwanie włochatego plemnika i postukiwanie jego podkutej czystym złotem witki.
- Moja pani - Elektronik gruchnął na kolana, spuszczając pokornie główkę - Wszystko jest zapięte na ostatni guzik.
Księżna Almenino przyodziana w śnieżnobiałe futro z Drowa z gracją zeszła z włochatego rumaka i zasiadła na tronie.
- Dobrze się spisałeś, Lucjan . Wiedziałam że mnie nie zawiedziesz, tej.
To mówiąc, wyciągnęła sztylet i poderżnęła mu gardło.
Główka Lucjana, turlając się powoli spadała w dół po schodkach, by wylądować tuż obok Klexa.
- No wreszcie skur[czybyk] zdechł - wymamrotał na wpół sparaliżowany Ambroży.

- Księżno, co tu się dzieje?! - Filonek wystąpił krok do przodu.
- Gah, widzisz Filonku, od Tysięcy Lat, Sagali, największego źródła Energii we Wszechświecie strzegli niezwyciężeni Jeźdźcy Apokalipsy. Kolejne drużyny jakie wysyłałam ulegały ich potędze, niszcząc przy tym całe światy . Tym razem, postanowiłam uciec się do wybiegu, kompletując dwie drużyny...
- Czyli...
- Tak, Filonku... Jedną jesteście wy: dwóch pancernych i Kotecek. A że zgarnęliście ze sobą tego ćpuna i mojego, tej, niedoszłego męża to jeszcze lepiej... A drugą drużyną był Elektronik.
- Co?! Ożesz ty kur[de]!..
- Po co to zrobiłaś, Mistress? - jęknął Kotecek.
- Bóg tak chciał - Księżna wzruszyła ramionami.

// Tutaj chciałbym przekazać serdeczne pozdrowienia twórcom Battlestar Galactica'i, za ich "zajebiste" wytłumaczenie wszystkich wątków ciągniętych przez cztery serie - przyp. Chrapek.//

- Weź, mi bajery nie wkręcaj - wymemłał sparaliżowany Klex, plując kawałkami zwęglonych włosów z nosa. Jezus podbiegł i podtrzymał mu główkę.
- Robiliście, tej, za przynętę - odpowiedziała Almenino - Prawdę mówiąc, myślałam, że ten żółw wykończy się na drugim zakręcie przed Ciechocinkiem, ale daliście radę. Sagala jest moja! A z was, no cóż, gah, dzielne chłopaki .
- Ożesz w du[rszlak] - wycharczał Bartłomiej i usiadł na schodkach z wrażenia - Przekręciła nas, cholera.
Filonkowi opadły płetwy. Łzy wielkości grochu płynęły po jego dziobie.
- Kim ty, kur[de], jesteś - wychlipał Filonek przez łzy.
- Uu, gah, biedny żółwik stracił panią - zaszydziła okrutnie Almenino - Mogę ci powiedzieć: i tak skończysz jak twoja mamusia. Widzicie, ja wcale nie należę do Zakonu Niepokalanego Elfa. Już milenia lat temu, zostałam apostołem Mrocznych Sił. Jam jest Alfa i Romeo. Początek i Koniec.
Jestem...

M I S T R Z E M G R Y

- No to jesteśmy w du[żym bagnie] - podsumował Jezus i zajarał dżointa, podpalając go o brodę Klexa.
- Teraz jednak, muszę zrobić jeszcze jedno, zanim przejmę władzę nad wszystkimi światami, gah - Księżna wstała z tronu - Muszę zniszczyć ten świat, aby napełnić jego śmiercią moc Sagali! Moja Prawdziwa Drużyno, przybywaj! - Almenino sięgnęła po pilota od Wunderwaffe i nacisnęła guziczek.
Wrota maszyny Elektronika, zasilane bezpośrednio z życiodajnej energii Sagali rozbłysnęły nieludzkim światłem. Po chwili otworzyły się, a w oparach pary stanęły trzy mroczne indywidua.
- Oto oni! Chomiku Bartłomieju, ten potwór powstał z twojego włosa łonowego . Jest uosobieniem twoich wszystkich marzeń i osiągnięć, nawet tych których nie udało ci się osiągnąć.
- Umie sobie zrobić loda?
- Tak, -_-.
- O, je[cha]ny...
- Oto on... Zdejmuje kominiarę! To Waszka G !!!



- Ty, sierściuch, chcesz wpierd[zie]l z maczety?! - zapluł się Waszka do Chomika.
- Te, księżna, coś od[wali]łaś, on Żydzewem śmierdzi.
- Mówiłam - *wszystkie* Twoje marzenia.
- Nieeee!!! - Chomik padł na kolana - To było dawno i byłem pijany!
- Nie możesz zaprzeczać tego kim jesteś, tej. A w głębi duszy jesteś widzewiakiem!
Z wrót wynurzył się kolejny stwór.
- To, Kotecku twoje nemesis. Trzygłowy, gah, kot Filemonek!



- Bożemoj, jaka sucha skóra. A ile łupieżu - załamał łapy Kotecek.
- Zawsze chciałeś być maczo, Kotecku . Tylko twoje pedalstwo ci nie pozwalało. Tak naprawdę jesteś kryptohetero, tej, wiesz o tym, ale nie chcesz się przyznać!
Kotecek usiadł z wrażenia na ziemię i wpatrywał się w tyłek Bartłomnieja, starając się odgonić od siebie złe mysli.
- Dla ciebie zaś Filonku jest coś specjalnego. Oto Lord Blacker !



- Przyłączcie się do mnie, lub gińcie !
- Nigdy! - krzyknął Filonek - Zdradziłaś nas i chcesz zniszczyć świat w którym się wychowaliśmy. Świat w którym Bartłomiej dziesionował i chodził na ustawki! Świat gdzie Kotecek zarywał młodych chłopców, a Klex wysadzał małe dzieci w imię Allaha! Wreszcie, świat, w którym spędziłem najlepsze lata mojego życia, grzejąc skorupę w ciepłe czerwcowe poranki i gryząc soczyste liście sałaty! Nie pozwolimy ci na to! Drużyno, do boju!

Za Filonkiem stanęli Bartłomiej z Koteckiem kładąc mu łapy na ramieniu. Klex podniósł się na brodzie i przyjął pozycję do ataku. Nawet Jezus puścił kółko z dymu, i wyjął z kieszeni Ipoda, celując nim w Księżną.

- Więc podjęliście już decyzje, tej - Almenino pokiwała głową, siedząc na tronie - Zatem, gińcie !

Trzy bestie stojące po jej prawicy, ruszyły z rykiem na dzielnych bohaterów...
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 08-07-2009 o 15:01.
Extremal jest offline