Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2009, 20:28   #25
Fanael
 
Fanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Fanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodze
Vox populi, vox amentiae

Seamus przyglądał się w skupieniu swoim "towarzyszom broni". Tuż przed chwilą postąpił krok w stronę Hektora, by zabrać mu broń. Na szczęście ten uspokoił się i schował pistolet. Rzucił spojrzenie na Damiana, który wydawał się jak na razie najchłodniej myślącym, poza archontem i Irlandczykiem, wampirem w pomieszczeniu. Reszta wyglądała na stado owieczek, które wilki właśnie uprzejmie zaprosiły na kolację. Część nawet kłóciła się, w jakim sosie chce zostać podana.
No cóż, przynajmniej wiedział, że nie tylko on lubił od czasu do czasu zagrać w karty. Wyciągnął z kieszeni własną talię i zaczął tasować ją jedną ręką. Obserwował reakcję drugiego potencjalnego gracza. Noc zaczynała się powoli kształtować. Partyjka to było to, co pozwoliło by mu się odprężyć. Może się uda.
W międzyczasie kłótnie przerwał pojednawczy kobiecy głos. Natychmiast przeniówsł na nią wzrok i uwagę, ale ręce nadal mechanicznie przekładały karty. Słuchał co ślicznotka ma do powiedzenia. Odczekał chwilę, aby cisza podkreśliła to co ma do powiedzenia.

- Po pierwsze, to czy winny jest w tym pokoju,czy nie, nie ma większego znaczenia dla całej masy osób, których w tym pomieszczeniu nie ma.- Jego oczy skierowały się na karciarza- One uznają to co będą chciały i podejmą takie kroki jakie im będzie wygodnie. Na własnej skórze przekonałem się, że zasada domniemania niewinności nie istnieje w Rodzinie. Mamy dobę zanim wieści o bezkrólewiu się rozniosą i sępy zaczną krążyć. Zgadzam się więc z pani sugestią, -skłonił głową swojej przedmówczyni, po czym obrócił się w stronę archonta - by wprowadzić tymczasową regenturę i jako władcę obsadzić pana Lancastera. Jednakże sądzę, że jutro o tej porze musimy dokonać wyboru i stać za nim murem, kiedy zacznie robić się gorąco. Po drugie, jak już zostało wspomniane, oddanie się pod panowanie ojca obecnego tu de la Mesas nie wchodzi w rachubę, ze względu na ogólny brak wzajemnej sympatii. Delikatnie rzecz biorąc. Nie ukrywam, że znamy się słabo, albo w zasadzie wogóle, w związku z czym wybór jest w pewnym sensie loterią opartą na pozorach. Rodzajem uproszczonej ruletki, w której jak zwykle wygrywa bank. Nie znany nam bank, który zebrał już należne sobie zyski z osób, które zasiadały przy tym stole. I jeżeli jutro nie wybierzemy konia, że pozostanę przy hazardzie, na którego wszyscy postawimy, to w przeciągu miesiąca zostanie z nas niewiele więcej. Sugeruję zakończyć na dziś wszelkie spory i spędzić resztę nocy hedonistycznie celebrując kolejne okrążenie Słońca. Kto wie kiedy, jeśli w ogóle, będzie nam dane cieszyć się czymkolwiek ponownie.

Irlandczyk odetchnął głęboko i podszedł do jednego z krzeseł przy stole. Przyglądając się kupce popiołu spoczywającej na obiciu sięgnął po serwetkę. Jednym szybkim i bezceremonialnym ruchem przechylił krzesło zsypując popioły na podłogę, strzepnął serwetkę i przykrył nią krzesło.

- Żeby rozwiać wszystkie wątpliwości. Jesteśmy tu sami sobie. Nikt nam nie pomoże. Zdecydowana większość będzie chciała nam dokopać, pozostali wykorzystać. Pamiętajcie o tym stawiając zakłady. A skoro jesteśmy przy zabawie - czy ktoś ma ochotę na partyjkę pokera? - Seamus rzucił dość znaczące spojrzenia karciarzowi i Damianowi.
 
__________________
Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę.
Fanael jest offline