Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-07-2009, 21:52   #21
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
-Brawo, wiedzę że mamy pierwszego który ogłosił się Księciem!-zachichotał rozbawiony Nosferatu. Parsknął i kontynuował -Wszak żeby móc oddać władze, trzeba ją najpierw mieć... a skoro nasz butny, tak pewnie dzierżący w dłoni broń kompan tak szczodrze nią dysponuje, to chyba ma jakieś ku temu podstawy? -boy hotelowy zniknął. W jego miejscu pojawił się przygarbiony lekko, krótko zgolony młodzieniec, o twarzy oszpeconej przez siatkę drobnych, choć gęstych, nabrzmiałych, wychodzących przed skórę żylaków. -Oczywiście, mogę się mylić...

-W zasadzie to nawet na pewno się mylę, gdyż z tego co mi wiadomo reszta tu zgromadzonych nie ma skłonności samobójczych. Nasza tu obecność jest tego dowodem! Na nasze głowy czeka nagroda w postaci naszej krwi do diabła! Oto co oznacza powrót pod jurysdykcję Księcia San Diego, lub jakiegoś jego sługusa. Chcesz szafować własna egzystencją, rób to, proszę. Właśnie wykluczyłeś się poza nawias tych którzy zdecydują się tutaj stworzyć własną domenę! -syknął.

-Choćbym miał i stąd uciekać, to niech najpierw przyjdą pomnie ludzie Twojego ojca Jezus! Może jestem kryjącym się po kanałach szczurem. Poza złota klatką praw Camarili lepiej jednak być dzikim szczurem niż, że posłużę się obrazowym porównaniem, zdziczałą świnka morską. Heh, też masz zęby, ale nie pomogą ci za wiele w przeżyciu w kanałach...


-Demokracja... świetnie, pierwszy raz słyszę o czymś takim w Camarilli, ale cóż, trzeba iść z duchem czasu nim rozsypiemy się w pył jak tamci! -kpił dalej Damian. -Świetnie! Ktoś jeszcze chce znaleźć się, nie ruszając się z tego pokoju, w miejscu w którym jest znowu łowną zwierzyną, nikim? Strzeżcie się, gdyż mamy już widzę potencjalnego i do tego uzbrojonego Ogara dla Księcia Jezusa...

-Drogi Archonie, czemu zakładasz że nikt z nas nie wie, co się stało z tamtymi nieszczęśnikami? Może to któryś z nas? Może ktoś z nas dla winowajcy pracuję? -uśmiechnął się w stronę Torreadora. -Najbardziej podejrzanych może nie będę wskazywał, nasz drogi Seamus już nakreślił problem dosyć obrazowo myślę...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
Stary 05-07-2009, 12:59   #22
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- W imieniu mego ojca, Księcia Sam Diego, Patricha McAlestera z klanu Ventrue, mogę wam zagwarantować bezpieczeństwo. Krwawe łowy na wasze głowy zostaną odwołane, a wam spokojnie będzie wolno opuścić te ziemie. - De La Mesas mówił spokojnie, jednakże nieco podniesionym i patetycznym tonem.

Lancaster przysłuchiwał się temu spokojnie dalej obchodząc pokój. Gdy Jesus skończył swą przemowę,zabrał głos.
- Może i pierwszy raz słyszysz o demokracji w Camarilli. Może. Oczywiście mógłbym sam ustalić nową władzę w tym mieście, mógłbym. Mógłbym też pozostawić was na pastwę losu i przyglądać się co McAlester zrobi z wami. Mógłbym. Ale daję wam wolną rękę. Myślcie jednak szybko. Ja nie będę tu siedział wiecznie. - W tym samym czasie mały, czarny wieprzyk obwąchiwał wszystko i wszystkich. Był na tyle bezczelny by obsikać buty Hektora i Nico i zwiać zaraz za nogi swego pana. To była nie jako zemsta ze niemiłe potraktowanie go przez tych dwóch osobników.
- Nie wiem, drogi Nosferacie. I chcę się tego dowiedzieć, gdyż Juan był moim przyjacielem. Zostanę tu tak długo, aż sprawa zostanie wyjaśniona. Podobnie jak sprawa łowców czarownic i tych morderstw, które ich tu ściągnęły. I tak długo będę was chronił. Tak długo też pozostanie tu gość domeny Juana, Jesus.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 05-07-2009, 23:18   #23
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Nicolas ciągle milczał i obserwował. Jedynie słowa Damiana, w których przywołał Malkavian i Tremerów jako źródła wszelkich problemów nękających Camarille wywołały na jego twarzy mimowolny uśmiech. To było zaiste zabawne. - skwitował w myślach wypowiedź Spokrewnionego. Słowa Ventrue były już o wiele nudniejsze, natomiast wyczyny Hektora wręcz rozbrajały swym poplątanym, pozbawionym sensu wydźwiękiem. W myślach Nico bił jedynie brawo, milczącą pochwałę ku tekstom Nosferatu, który wydawał się jako jedyny ogarniać zaistniała sytuację. Wymachujący pistoletem geniusz w końcu ochłonął nieco, a do głosu doszedł De La Mesas.
Rozpoczęła się właściwa rozgrywka.

Dziś jestem wielbicielem demokracji. Dlatego pozwalam sobie wysłuchać głosów członków Rodziny z Laredo. - słowa Lancastera gromkim echem rozniosły się w głowie Nicolasa.
Nadszedł czas, żeby wybierać, a wybór miał znaczenie niebagatelne... znaleźć króla wśród błaznów.
A królem chciał się ogłosić nie kto inny, jak sam De La Mesas, powołujący się na wsparcie ojca rezydującego w San Diego. Do tego dopuścić nie wolno!

Nico podszedł bliżej do Damiana, tak, żeby swoją postawą zakomunikować wszem wobec, iż to właśnie jego poglądy na rzekomy wybór popiera.
- Stworzyć własną domenę... - powiedział to cicho, pół szeptem, jednakże wśród obecnego w pokoju towarzystwa było to doskonale słyszalne.
- Jak się zwykło przyjmować na dostojnych dworach, miejsce błazna zawsze wskazywał palec króla. - furkot kart tasowanych w dłoniach po wypowiedzeniu tych słów przeszył wszechogarniającą ciszę.
- Błazen na tronie? - w tym samym momencie jego wzrok utkwił w osobie Jesusa. - Sami przyznacie, połączenie wybitnie komiczne.

Zrobił krok w stronę Hektora, który bezczelnie tyłem odwrócony do Damiana stał tuz przed nimi.
- Co innego gdy król z czasem sam przemienia się w błazna. A tak bywa... bywa... Jednakże po co narażać się na śmieszność już samym wyborem. - przybliżył nieco głowę do ucha Hektora, po czym dodał. - Pssssyt... tylko nie zabij nas spojrzeniem.

- Nie doszukuj się winnych w tym pokoju Damianie, byłby to zbyt proste. Nie psuj zabawy i dramatyzmu. Winny tej masakry jest gdzieś tam. - teatralnie machnął ręką wskazując okno. - Teraz czeka na nasz ruch.
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline  
Stary 07-07-2009, 21:41   #24
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Rebecca dość długo stała w milczeniu. Wyglądała na zaniepokojoną zaistniałą sytuacją, a jednak trzymała swe emocje na wodzy. Niestety o Damianie i Hektorze nie można było powiedzieć tego samego. Ich kłótnia na tyle zbrzydła kobiecie, że postanowiła zareagować.

- Panowie, na boga! – krzyknęła z oburzeniem. – Nie czas teraz na słowne przepychanki! Na obrzucanie się wyzwiskami będziecie mieli całe wieczności, kiedy sytuacja się już wyjaśni! Bo chyba nie ma wątpliwości, że w chwili obecnej żadne z nas nie może się czuć bezpiecznie! – każde słowo wypowiadała z dobrze wyuczoną powagą, właśnie tak, jak niegdyś uczyła ją Rosalie.

Mężczyźni na chwilę dali sobie spokój z kłótnią. Bardzo dobrze, zaiste nie był to najszczęśliwszy czas na bezsensowne sprzeczki. Dużo ważniejsza była kwestia tego, kto przejmie pałeczkę po „świętej pamięci” De La Cruz, bo właśnie od niego mogło zależeć jak długo kobieta będzie mogła się cieszyć swym nie-życiem. A nie ulegało wątpliwości, że chciała się nim cieszyć jak najdłużej.

Propozycja Jesusa była rozsądna, bowiem wydawało się, że w chwili obecnej w mieście nie ma żadnego innego wampira, który zdołałby objąć władzę i utrzymać ją zapewniając spokój i przestrzeganie Maskarady. A jednak Torreadorka nie mogła i nie chciała jej przyjąć bezkrytycznie. Jakoś nie mogła uwierzyć w to, że Patrich McAlester tak łatwo porzuci chęć zemsty, wybaczy swym wrogom i pozwoli im spokojnie nie-żyć w swych włościach. Kobieta przeczuwała, że nawet jeśli Patrich pozwoli im tu zostać, dalsze mieszkanie w Loredo będzie bardzo trudne.

Właśnie z tego powodu uważała, że podjęcie decyzji dotyczącej wyboru nowego księcia wymaga rozwagi i czasu, przede wszystkim czasu. Gra na zwłokę była ryzykowna, a jednak zdrowy rozsądek nakazywał spróbować.

- Panie Lancaster – zaczęła spokojnie, tonem pełnym pokory. – Mówię to w swoim imieniu, ale myślę, że inni mieszkańcy Loredo mogą mieć podobne zdanie.

Czas na przedstawienie” – pomyślała z rozbawieniem, jednak powstrzymała się przed uśmiechem. To mogłoby zepsuć cały efekt.

- Wydarzenia dzisiejszej nocy zaskoczyły nas wszystkich. Któż mógł się bowiem spodziewać, że ktoś dopuści się zamachu na Księcia i jego gości? Zamachu niestety udanego. Pozwolił nam pan wybrać nowego księcia, jednak wydaje mi się, że powinniśmy tę decyzję podjąć na spokojnie. Będzie ona miała kluczowe znaczenie dla dalszych losów tej domeny i dlatego uważam, że powinniśmy przemyśleć wszystkie za i przeciw i dopiero wtedy dokonać wyboru. Krótko mówiąc chciałabym prosić, by zechciał pan na kilka nocy objąć urząd regenta, co pozwoli nam zastanowić się nad właściwym wyjściem z tej, jakże trudnej, sytuacji. Mam nadzieję, że rozumie pan moje intencje.

Całkiem nieźle” – pochwaliła się w myślach. – ”Rosalie byłaby zadowolona”

Teraz jeszcze pozostała tylko jednak kwestia: Jesus. Wystąpienie kobiety mogło mu się wydać, oczywiście niesłusznie, sprzeciwem wobec przyszłych, póki co całkiem możliwych, rządów jego ojca na tych ziemiach. Rebecca nie była przeciwko McAlesterowi, a przynajmniej właśnie takie wrażenie powinien odnieść Jesus.

- Jesus – zaczęła uśmiechając się uroczo, może nawet kokieteryjnie. Znów pozwoliła sobie na odrobinkę poufałości, może nie powinna, ale cóż… Przez chwilę poczuła się jak za dawnych, dobrych lat w San Diego, gdy mogła liczyć na wsparcie Rosalie. Teraz była sama, ale może to i lepiej. – Mam nadzieję, że ty również rozumiesz moje intencje. Wybór nowego księcia to niezwykle ważna i trudna decyzja. Nawet jeśli chętnie widziałabym Loredo jako część domeny twojego ojca, to decyzję trzeba przemyśleć i podjąć ją wspólnie, jednogłośnie.

Cisza, jaka zaległa po tych słowach wydawała jej się przytłaczająca, wręcz nienaturalna. Stała chwilę w skupieniu zastanawiając się, jaka będzie reakcja obu mężczyzn na jej propozycję. Mówiła rzeczowo i rozsądnie, właśnie tak, jak oczekiwałaby tego Rosalie. Teraz pozostawało tylko czekać na dalszy obrót sprawy.

Kości zostały rzucone” – pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 07-07-2009 o 21:48.
echidna jest offline  
Stary 08-07-2009, 20:28   #25
 
Fanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Fanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodze
Vox populi, vox amentiae

Seamus przyglądał się w skupieniu swoim "towarzyszom broni". Tuż przed chwilą postąpił krok w stronę Hektora, by zabrać mu broń. Na szczęście ten uspokoił się i schował pistolet. Rzucił spojrzenie na Damiana, który wydawał się jak na razie najchłodniej myślącym, poza archontem i Irlandczykiem, wampirem w pomieszczeniu. Reszta wyglądała na stado owieczek, które wilki właśnie uprzejmie zaprosiły na kolację. Część nawet kłóciła się, w jakim sosie chce zostać podana.
No cóż, przynajmniej wiedział, że nie tylko on lubił od czasu do czasu zagrać w karty. Wyciągnął z kieszeni własną talię i zaczął tasować ją jedną ręką. Obserwował reakcję drugiego potencjalnego gracza. Noc zaczynała się powoli kształtować. Partyjka to było to, co pozwoliło by mu się odprężyć. Może się uda.
W międzyczasie kłótnie przerwał pojednawczy kobiecy głos. Natychmiast przeniówsł na nią wzrok i uwagę, ale ręce nadal mechanicznie przekładały karty. Słuchał co ślicznotka ma do powiedzenia. Odczekał chwilę, aby cisza podkreśliła to co ma do powiedzenia.

- Po pierwsze, to czy winny jest w tym pokoju,czy nie, nie ma większego znaczenia dla całej masy osób, których w tym pomieszczeniu nie ma.- Jego oczy skierowały się na karciarza- One uznają to co będą chciały i podejmą takie kroki jakie im będzie wygodnie. Na własnej skórze przekonałem się, że zasada domniemania niewinności nie istnieje w Rodzinie. Mamy dobę zanim wieści o bezkrólewiu się rozniosą i sępy zaczną krążyć. Zgadzam się więc z pani sugestią, -skłonił głową swojej przedmówczyni, po czym obrócił się w stronę archonta - by wprowadzić tymczasową regenturę i jako władcę obsadzić pana Lancastera. Jednakże sądzę, że jutro o tej porze musimy dokonać wyboru i stać za nim murem, kiedy zacznie robić się gorąco. Po drugie, jak już zostało wspomniane, oddanie się pod panowanie ojca obecnego tu de la Mesas nie wchodzi w rachubę, ze względu na ogólny brak wzajemnej sympatii. Delikatnie rzecz biorąc. Nie ukrywam, że znamy się słabo, albo w zasadzie wogóle, w związku z czym wybór jest w pewnym sensie loterią opartą na pozorach. Rodzajem uproszczonej ruletki, w której jak zwykle wygrywa bank. Nie znany nam bank, który zebrał już należne sobie zyski z osób, które zasiadały przy tym stole. I jeżeli jutro nie wybierzemy konia, że pozostanę przy hazardzie, na którego wszyscy postawimy, to w przeciągu miesiąca zostanie z nas niewiele więcej. Sugeruję zakończyć na dziś wszelkie spory i spędzić resztę nocy hedonistycznie celebrując kolejne okrążenie Słońca. Kto wie kiedy, jeśli w ogóle, będzie nam dane cieszyć się czymkolwiek ponownie.

Irlandczyk odetchnął głęboko i podszedł do jednego z krzeseł przy stole. Przyglądając się kupce popiołu spoczywającej na obiciu sięgnął po serwetkę. Jednym szybkim i bezceremonialnym ruchem przechylił krzesło zsypując popioły na podłogę, strzepnął serwetkę i przykrył nią krzesło.

- Żeby rozwiać wszystkie wątpliwości. Jesteśmy tu sami sobie. Nikt nam nie pomoże. Zdecydowana większość będzie chciała nam dokopać, pozostali wykorzystać. Pamiętajcie o tym stawiając zakłady. A skoro jesteśmy przy zabawie - czy ktoś ma ochotę na partyjkę pokera? - Seamus rzucił dość znaczące spojrzenia karciarzowi i Damianowi.
 
__________________
Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę.
Fanael jest offline  
Stary 09-07-2009, 12:56   #26
 
madman's Avatar
 
Reputacja: 1 madman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemu
Słowa Damiana nie dotarły najwyraźniej do uszu Hektora, lub najzwyczajniej je, tak jak i jego zignorował. Słowa Jesusa natomiast rozbrzmiały w jego głowie echem. Propozycja była kusząca. Koniec krwawych łowów i możliwość oddalenia się dokąd tylko zapragnie. Daleko od tego przeklętego miejsca i sztywnych ludzi. Jednym słowem wolność. Nic tylko on, motor, broń i droga. Naprawdę kuszące. W ciszy przez sporą chwilę rozważał za i przeciw. Ostatecznie stwierdził, że jest jeszcze jedna rzecz, która go tu trzyma, zemsta.
Nico nagle znalazł się blisko niego, na tyle blisko aby Hektor mógł poczuć zapach jego perfum, wyszeptał mu coś do ucha, jakąś głupotę ale to się nie liczyło teraz. Hektor skierował w jego stronę uśmiech… przyjazny, nawet bardzo przyjazny uśmiech. Skupił swą uwagę na słowach pani Cherrytwig. Ale nie przyznał jej w myślach racji. Słuchał dalej. Dopiero słowa Seamusa poniekąd zgadzały się z jego sposobem myślenia. Bezceremonialnie przysiadł się do stołu, wybierając jednak krzesło przeznaczone dla siebie.
- Kusząca propozycja panie De La Mesas. Nawet bardzo. Może bym się nawet skusił na coś takiego, gdyby na przykład, znudziło mi się życie.- ponownie uśmiechnął się cynicznie w jego stronę. Po czym zwrócił się do torreadorki.
-Niestety nie mogę się z panią zgodzić, pani Rebecco. Czas zdecydowanie nie jest po naszej stronie. Musimy działać i to działać szybko. Bo tak jak zauważył już nasz elegancki przyjaciel, ludzie Księcia San Diego nie będą czekać na zaproszenia. Pan Norman z pewnością byłby znakomity w roli naszego władcy.- skinął grzecznie i z powagą w stronę Lancastera.
- Aczkolwiek ja sadzę, że jego rola w tym przedstawieniu jest inna. Jest naszym aniołem stróżem.- powiedział uśmiechając się mile.
-I jako taki będzie miał zapewne pełne ręce roboty i mało czasu na takie sprawy jak zajmowanie się miastem. Ponadto wybranie go księciem byłoby tylko odsunięciem od siebie problemu a my musimy ten problem rozwiązać. Pokazać wszystkim, że jesteśmy silni i zwarci. Że podejmowanie trudnych decyzji przychodzi nam łatwo. Że mamy jaja krótko mówiąc. Księciem musi zostać ktoś z nas. Bo władzę musi dzierżyć jedna osoba. Ale wciąż musimy być silni jako grupa i wesprzeć nowego Księcia z wszystkich sił i stać za nim murem, inaczej powyławiają nas jak raki z jeziora, jeden po drugim. Ja jestem gotowy przysiąc swoją lojalność i wesprzeć nowo i uczciwie wybranego Księcia. Zdziwiony jestem, że wciąż jeszcze nikt nie sięgnął po władzę. Z mojego krótkiego życia na ulicy nauczyłem się tyle, że po władzę trzeba sięgnąć i ją utrzymać co z reguły udaje się najsilniejszym lub najsprytniejszym. Nic trudnego. Jako pierwszy pragnę wysunąć swoją kandydaturę.- wypowiedział te słowa z pełną powagą na twarzy.
-No to rozdawaj.- powiedział do siedzącego naprzeciwko Seamusa.
 
__________________
D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.

Ostatnio edytowane przez madman : 09-07-2009 o 13:07.
madman jest offline  
Stary 09-07-2009, 18:22   #27
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Lancaster wysłuchał wszystkich po kolei. I w miarę wypowiadanych sentencji jego oblicze zaczęło się zmieniać. Przestał się już uśmiechać. Prosiak chyba wyczuł nastrój swojego pana, bo cofnął się.

- Czy jesteście tacy głupi, czy tylko takich udajecie?? – Toreador podniósł nieco głos. – Dałem wam dwie możliwości do wyboru. Dwie. – pokazał dokładnie na palcach, tak aby wszyscy widzieli, łącznie z De La Mesasem. Ventrue uśmiechał się, jakby był na najlepszej komedii. Tymczasem Archont kontynuował.

- Ale wy szukacie trzeciego wyjścia! Wyjścia którego nie ma! – Znowu odrobinę podniósł głos. – Tylko jeden z was. – Tu uśmiechnął się lekko do Hektora. – Tylko jeden z was użył swego intelektu. Brawo, Hektorze. Jak na razie wykazałeś się kilkoma przymiotami prawdziwego władcy. Zobaczymy, czy inni docenią to. – Tu powiódł wzrokiem po pozostałych.- A partyjkę chętnie zagram. - Usiadł na krześle, na którym nie było popiołu i dalej lustrowa zebranych.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 11-07-2009, 20:53   #28
 
Fanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Fanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodze
- Niech mi pan wybaczy panie Lancaster, ale zawsze jest jakieś trzecie rozwiązanie. - Seamus uśmiechnął się witając nowego gracza. - Ale skoro tak stawia pan sprawę... Popieram Hectora. To czyni z nas dwóch najsilniejsze,bo dwuosobowe stronnictwo. Widząc zapał pozostałych do objęcia władzy, nie mówie tu o śliniącym się na samą myśl de la Mesas, sądzę, że przynajmniej jedno z was nas poprze. Jedyne więc rozwiązanie to stworzyć drugie równie silne stronnictwo. Tylko czy naprawdę tego chcecie?

Rudzielec rzucił przelotne spojrzenie narozstawioną dookoła grupkę, po czym powrócił spojrzeniem do stołu.

- Wracając do przyjemniejszych rzeczy. Proponuje Texas Hold'em. Mała na pięć, duża na dziesięć. Górnych limitów oczywiście nie ma. Ktoś protestuje?
 
__________________
Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę.
Fanael jest offline  
Stary 12-07-2009, 15:47   #29
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Nicolas w zamyśleniu przysłuchiwał się wystąpieniu płomiennowłosej Toreadorki. Chociaż słowa, jakie wypowiadała nie były w stanie poruszyć żadnego ze zgromadzonych, to jednak słuchało się jej przyjemnie. Zabierający głos tu po niej Seamus jeszcze mniej porywającym i nużąco dyplomatycznym przemówieniem zniechęcił do udziału w dyskusji.
"Ventrue, który domaga się tymczasowej regentury. To nowość..."

Widok rozsiadających się przy stole graczy poruszył nieco Nicolasa, widok kart wpłynął na wyobraźnie, trwało to jednak jedynie chwilę. Nie widział bowiem w tym pokoju przeciwnika do gry, tym bardziej pokera. Spuścił wzrok i nie robiąc nawet malutkiego kroczku w stronę Seamusa nadal tasował własne karty.

Najciekawszy zwrot akcji nastąpił jednak dość niespodziewanie. Hektor, nerwaniec wymachujący pistoletem ogłosił się kandydatem na stanowisko wysoce ponad jego możliwości. Komediowy charakter spektaklu udzielił się Nicolasowi. Nie potrafił pohamować zdławionego chichotu, jakim skwitował ten pomysł. Jeszcze Lancaster, dziwak, który w Hektorze dopatrzył się cech prawdziwego władcy. Kolejny uśmiech zagościł na twarzy Nico, impreza się rozkręcała.
"A miałem o Tobie zgoła lepsze mniemanie drogi Lancasterze"

- Aż dziw bierze, że tak nieprzewidywalny scenariusz napisał ten wieczór. Mówisz drogi Seamusie, iż popierasz Hektora? Spodziewałem się, zwłaszcza po Tobie, zdecydowanie odmiennej postawy. Chociaż... - krótkie spojrzenie powędrowało pod adresem Lancastera. - Skoro nawet pan Lancaster dopatrzył się w nim cech prawdziwego. Podkreślam prawdziwego władcy, to być może jedynie ja okazuję się ślepym ignorantem. - po tych słowach dziwny, nieco wykrzywiony uśmiech zniekształcił jego usta. - Ja na pewno Hektora nie poprę. Nie zgłaszam także własnej kandydatury. Nie znaczy to jednak, iż wyłączam się z glosowania, mój głos znajdzie, mam nadzieję, innego adresata. Zobaczymy co inni mają do powiedzenia.
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline  
Stary 18-07-2009, 22:42   #30
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Słysząc słowa Archona, Damian momentalnie skrócił swojej Bestii smycz. Powodem tego nie był jednak wzbudzany przez niego autorytet. Był nim zwykły strach. Sądząc po reakcji starego Torradora, był albo równie szalony co przeciętny Malkavianin, w czym wtórował Hektorowi, albo po prostu prezentował sobą najbardziej ograniczony, zapatrzony w siebie, swój klan i wizje artystyczną, stereotyp przedstawicieli jego rodu. Tak czy inaczej miał do czynienia z idiotą…

Cholernie niebezpiecznym idiotą. Co gorsza idiotą od którego był zależny.

Ucieczka w tym momencie nie wchodziła w rachubę. Potrzebował czasu na przygotowania. Zresztą, zanosiło się że nie będzie musiał uciekać aż tak daleko, przynajmniej na razie. Z drugiej jednak strony, w towarzystwie Archona tez przebywać nie miał zamiaru. Tak, czas był tym, czego potrzebował teraz najbardziej…

-Doskonale. –parsknął.- Z braku lepszych propozycji, przy równoczesnym braku zrozumienia ze strony przełożonych, w akompaniamencie steku ponaglających oszczerstw i w świetle groźby zaistnienia monarchii jaśnie oświeconej –tu wymownie spojrzał na Jezusa.-zmuszony jestem poprzeć tą kandydaturę, choć jak na razie bardziej utwierdza mnie w wyborze poparcie Seamusa niż sam zgłaszający.

Czuł się niczym szara kura domowa o świadomości politycznej niewiele większej od tej która miał jej własny pies, oddająca głos na kandydata z lepszym wizerunkiem, ładniej ubranego, przystojniejszego i lepiej potrafiącego ukrywać pod stołem swoje cygaro wraz z przycinaczką…
Bo w końcu jak do cholery można skrzywdzić tak dziecko i nadać mu imię Jezus?! To już lepiej by mu w życiu było jakby miał trzecią nogę…

-Panowie wybaczą, zagrałbym z chęcią, ale niestety nie uprawiam hazardu.-uśmiechnął się w stronę Ventru.

Dzięki Wszechmogącemu, napotkał tak wiele mówiące spojrzenie Saemusa. Zdawało się że ktoś jednak go rozumie w tym towarzystwie. Co jednak z tą, której wsparcia spodziewał się najbardziej?

-Eve, nic ci nie jest? -zwrócił się w kierunku milczącej do dłuższej chwili, zdającej się być bardzo wyczerpaną użyciem swych mocy Torreadorki.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 18-07-2009 o 22:49.
Ratkin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172