Gordron, kiedy zobaczył zakapturzoną postać przy pijanym jak szpadel Gusinie, przestraszył się nie na żarty - krasnolud na trzeżwo sobie radzić potrafił, ale w takim stanie Gordron szczerze wątpił, czy poradził by on sobie z jednorękim,jednonogim i jednookim goblinem uzbrojonym w kawałek drzewa na opał...
-Zostaw go ty z kapturem!
Gordron podbiegł, dobywając miecza w biegu. Olbrzymia broń zalśniła w świetle latarni miejskiej i zapewne niejednemu zakapturzonemu dał by taki orężdo myślenia - szczególnie w rękach kogoś postury Gordrona...
-Kim jesteś? Czego chcesz? Gadaj, pókim grzeczny! |