Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2009, 00:53   #14
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- Spójrzcie no, drogi panie - rzucił Faethor podchodząc do skryby, przypomniawszy sobie o, cóż, zarobionym guziku - znalazłem ten oto przedmiot, nadzwyczaj interesujący sądząc z wyglądu, i rad byłbym gdybyście rzucili na niego okiem. Ludzki to herb, zdaje się, i wam prędzej coś on powie niż mi.

Faethor uzbroił się w cierpliwość widząc z jakim namaszczeniem gryzipiórek jął się wpatrywać w zatarty częściowo wzór. Nie zwrócił uwagi na spojrzenie którym człowiek go obdarzył, zerkając spode łba. Skryba otworzył usta, jakby chcąc o coś zapytać, jednak zatrzasnął je zanim Laure odwrócił się ku niemu. Dalszą rozmowę przerwało skrzypnięcie drzwi.

Z przepraszającym skrybę ukłonem (i zręcznie odbierając mu guzik) elf zwrócił się do wchodzącej niewiasty.

Starsza już, sądząc na pierwszy rzut oka, i mimo wytwornej sukni w jakiś sposób zabiedzona - to nasunęło mu się od razu. Faethor próbował znaleźć temat do dłuższej konwersacji, jednak ani Thersa nie czuła się swobodnie w obecności przedstawiciela Asrai, ani Laure nie potrafił się przekonać do nowo przybyłej.

Niezmiennie jego wzrok biegł do szyi, nadgarstków a nade wszystko dłoni Thersy i jakaś sztuczność w wyglądzie kobiety budziła jego czujność.

"Fałsz jakiś mi tu zadają" - mruknął do siebie, z nienaganną uprzejmością słuchając niewiasty i nalewając jej wina - czy coś ukrywa czy też nie, jest ona kobietą i jako takiej należy jej się grzeczność. Tym niemniej gdy znalazła sobie zajęcie również on przeszedł się wzdłuż pomieszczenia, bawiąc się pierścieniem na smukłym palcu. Skryba nie podnosił głowy a sama izba działała na Faethora przygnębiająco, toteż zagłębił się we wydarzenia ostatniego wieczoru, ciepło wspominając swych elfich przyjaciół. Okazali mu życzliwości więcej niż mógł się spodziewać, zadając kłam słowom o niezdolności ludu Asuryana do wyrażenia przyjaźni. Zachował to wspomnienie głęboko w sercu, podobnie jak widok zmęczonej po całym dniu pracy, ale uśmiechniętej, Danyi.

"Właśnie" - przypomniał sobie, przeciągając się i rozsuwając ramiona o gigantycznym zasięgu, szerzej niż jakikolwiek człowiek był w stanie to zrobić - "muszę znaleźć chwilkę by pożegnać się z nią przed podróżą. Dziwne że kontentuje się pracą w zajeździe." - zdumiał się nie zdając sobie sprawy z meandrów ludzkiego losu.

Kolejny raz podszedł do skryby i otworzył usta by spytać o guzik. I kolejny raz nie naoliwione zawiasy obwieściły przybycie następnej chętnej do zatrudnienia się w Kancelarii osoby. Uważnie przyjrzał się uzbrojonej kobiecie, dostrzegając dobre utrzymanie jej broni.

- Witaj, pani, jestem Faethor Laure - elf skłonił głowę, położył dłoń na sercu, obrócił ją i wyciągnął do Helgi, ukazując jej wnętrze, w uniwersalnym geście braku złych intencji. Poczekał uprzejmie na słowa dziewczyny i zacisnął długie palce na jej dłoni, w nieco niezręcznym i ostrożnym geście - ludzkie zwyczaje są ciągle dla niego nowością. Pospolita dla większości mężczyzn szczupła buzia dziewczyny (nie da się ukryć że dużo bardziej atrakcyjne dla ludzi w tych czasach są kobiety o obfitych kształtach i szerokich biodrach) i jej proporcjonalne rysy były dla młokosa miłą niespodzianką. Podobnie jak gracja utrzymanego w sprawności ciała.

- Nie spodziewałem się - rzekł z uśmiechem nastolatka - że u kanclerza spotkam tak piękną niewiastę. Tym przyjemniejsze moje zaskoczenie - wolną ręką machinalnie sięgnął po kłaczek kociej sierści na rękawie Helgi. Powstrzymał jednak dłoń przypominając sobie że ludzkim kobietom niekoniecznie musi się podobać taka bliskość.

Zamiast tego wpatrzył się w oczy i usta dziewczyny, zdumiewając się intensywnością ich barwy. Dopiero po chwili otrząsnął się z wrażenia i wypuścił palce Helgi. Przy okazji musnął opuszkami wnętrze jej dłoni, sprawdzając miękkość (lub twardość, jeśli ktoś woli) skóry.

"Mięta - tak, właśnie z zapachem roztartych liści mięty będziesz mi się kojarzyć". - pomyślał, zerkając raz jeszcze w jej oczy.

- Pozwól że wręczę Ci szklanicę; słabowity serwują tu trunek - ef uniósł kpiąco brew - jednak zakładam że i Ty pani przybyłaś tu dla zatrudnienia, nie dla biesiadowania? - uśmiecha się, pokazując mocne i ostre niczym u rekina zęby.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline