Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2009, 14:35   #13
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
Siedział właśnie w okrętowej stołówce, popijając jakieś szczyny. Na statku nie mógł uraczyć się jakimiś wytrawniejszymi trunkami, a zapasy na podróż skończyły się szybciej, niż odbili od brzegu. Zdegustowany, pociągnął łyk z szklanego kufla.

Siedział sam, pomijając oczywiście krzątających się przy kuchni marynarzy. Nic dziwnego, dochodziła pora posiłku. Odgłosy skrobania, siekania, miażdżenia, u bijania, skwierczenia docierały do jego uszu niczym bzyczenie natrętnej osy, latającej koło nosa. Niby wiesz, że nadal będzie latać, nawet jak ją odgonisz, ale i tak podejmujesz tą bezsensowną walkę o chwilę ciszy. W tym wypadku, jego narzędziem walki był kufel, wypełniony po brzegi złocistym trunkiem, a najlepszą sposobnością do wygranej - swoisty zgon.
Tylko aromatyczne zapachy w jakimś stopniu rekompensowały krasnoludowi zgiełk i hałas.

- Hej, daj no mi tu jeszcze jeden!
- Nie dość ci panie? Zapasy nam wszystkie upijesz!
- Nie gadaj mi tu, tylko nalej jeszcze raz. No, dalej!

Z widocznym ociąganiem i niechęcią, brodacz dostał kolejny kufel. Od razu wydoił połowę. Chrząknął, i splunął na ziemię.
- Cholera, tym czymś nawet nie da się upić. - mruknął Gloinus z niezadowoleniem pod nosem. - jakbym znalazł tego, co te pomyje wyprodukował, to nauczyłbym ja go jak wyrabiać prawdziwe napoje, nie ma co!

Upił wszystko do końca, nawet nie zawracając sobie głowy uprzednim zaciągnięciem powietrza. Chyba miał dość picia. Picia w samotności.
Siedział sam już od dłuższego czasu. Nie wiedział jak długo tu jest ani ile wypił. Stracił rachubę czasu. Po kilkunastym z rzędu kuflu bez towarzystwa wszystko zaczyna się takie monotonne. Nie ma z kim pogadać czy pośmiać się.
Żałował, że książę wyznaczył jego towarzysza Aldrima na tą głupią wyprawę. Wolałby iść wraz z nim, albo zostać i we dwójkę rozprawiać o dawnych dziejach. i o nowych przygodach.
No ale nic nie mógł poradzić. Z księciem się nie dyskutuje. Z niechęcią, ale musiał mu się podporządkować w całości. Przynajmniej dopóki nie dopłyną do celu.

Odstawił kufel na drewniany blat, i ku zadowoleniu swoistego "właściciela" mesy, udał się na pokład. Cumowali w porcie, już od dłuższej chwili, ale krajobraz na wyspie nie zmienił się ani trochę. Na zewnątrz zakonu nie widać było żywego ducha.
Gloinus stał tak, wpatrując się niewidzącymi oczami w jakiś pozbawiony wyrazu punkt w przestrzeni. Książę pozwolił im wyjść, ale on jakoś nie miał na to ochoty. Postanowił poczekać na powrót Aldrima. W końcu, do wieczora nie pozostało już dużo czasu.

Słońce, nadawało przeróżne kolory wodzie otaczającej wyspę. Wodzie, która zdawała się wylewać poza horyzont. Krasnolud wpatrywał się tak w mieniące się różnymi odcieniami niebo, co chwila zapadając w nostalgiczne rozmyślania....
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>
Zielin jest offline