- Jest takowy - Weber się zwie - rzekła z przejęciem usługująca w karczmie dziewczyna. - On leczy bydło i ludzi, bo jemu wszystko za jedno. Mieszka przy garnizonie i teraz powinien być w domu, bo wieczór prawie i z pola już wrócił.
Barman również rzucił się do pomocy. Ułożyliście Dietera na stole. We trzech było dużo łatwiej. Potem woźnica pożegnał się i wyszedł. Barman zaś powiedział:
- To ja pchnę chłopaka po Webera, a może ktoś opowie, co się stało?
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |