Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2009, 22:15   #14
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
O dziwo uwadze księcia umknął incydent pomiędzy Ragathem i Gorginthem. Nie było żadnej kary, czy pouczenia, było za to kolejne niepotrzebne "przemówienie do załogi". Na szczęście tym razem krótkie, zwięzłe i jak zwykle niewnoszące nic ciekawego. Wylądowali na jakiejś beznadziejnej wyspie pełnej beznadziejnych mnichów. "Ślubowali celibat" myślał z goryczą najemnik. "Pewnie, gorzałki tez na oczy nie widzieli. Na dobrą karczmę się tu nie natknę". A nawet gdyby się natknął to nie miał już złamanego grosza, żeby móc go przepić. Miał za to...

To mu o czymś przypomniało. Pomacał sie po kieszeni. Wypuklenie wciąż tam było, a to oznaka, że kamyczek wciąż tkwi na miejscu. Kogo by tu o niego zagadnąć? Krasnoluda? Znają się w końcu na minerałach. A może jakiegoś uczonego?

Ragath nie miał jednak szansy się nad tym dłużej zastanawiać. Poczuł mocne klepnięcie w plecy, które na chwilę odebrało mu oddech. Nie pokazując nic po sobie, obejrzał się w stronę "napastnika".

- Jak tam twardzielu? - spytał Gorginth z uśmiechem na ustach. - Schodzisz na ląd?

- A niby po co? Żeby sobie popatrzeć na facetów w spódnicach? Dziękuję, postoję - odpowiedział pochmurnie.

- Racja. Miejsca do zabawy tu nie znajdziesz. Nie wiem po co w ogóle tu jesteśmy. Zamiast ruszać jak najszybciej dalej, szlajamy się po takich morskich dziurach. Dobra, idę łyknąć coś mocniejszego - klepnął Ragatha raz jeszcze i odszedł tak szybko jak się pojawił.

Najemnik po kolejnych refleksjach na temat wyspy wrócił do problemu tajemniczego kamienia. Tym razem zaczął sie jednak zastanawiać kim mógł być tajemniczy człowieczek, który mu go wręczył i jakie mógł mieć ku temu powody. Przychodziła mu do głowy tylko jedna myśl. Staruszek chciał, żeby ten kamień znalazł sie na wschodzie. Musiał być świadkiem rozmowy ze strażnikami i po prostu skorzystał z okazji. Albo był upośledzony umysłowo, ale tego nigdy nie można być pewnym. Tak czy inaczej należało się dowiedzieć o tym kamieniu jak najwięcej.

Przypadkowo podsłuchał jak pewien mężczyzna opowiada drugiemu jakieś naukowe bzdety. Ragath nie miał zielonego pojęcia na jaki temat toczy się rozmowa, ale wiedział już od czego zacznie swoje małe "dochodzenie". Poczekał aż dwójka mężczyzn rozłączy się, po czym ruszył za tym, który znał tak wiele skomplikowanych sentencji. Gdy wszedł pod pokład najemnik złapał go za ramię i obrócił w swoją stronę. Pamiętając jednak efekty działania magii (a nie wiedział czy facet czasami nie jest jakimś zwariowanym magiem) wysilił się na grzeczność.

- Przepraszam, ale chyba potrzebuję pomocy kogoś takiego jak ty.

Skarat Baluchiz nie wiedział co odpowiedzieć, ale wysłuchał opowieści Ragatha w swojej kajucie.
 
Col Frost jest offline