Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2009, 15:14   #136
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Thaiyal, poszukiwanie artefaktów

Pan Świetlik wyrwał się do przodu, nim jeszcze ktokolwiek zdążył rozejrzeć się po okolicy. Lorelei chciała zaprotestować, nim jednak zdążyła to zrobić, było już za późno. Krzyknęła z rozpaczy i zsiadła z grzbietu Jestem, w nadziei, że uda jej się zapobiec tragedii. Potwór jednak skończył już przeżuwać świetlistą kulkę, nie dało się zrobić już nic, by go uratować. Lodowa Róża spojrzała na Jołki-Połki z nienawiścią w oczach. Wyrzucała sobie, że pozwoliła beztroskiemu Acheontowi pójść bez zabezpieczenia po przedmioty. Powinna być bardziej rozważna, bardziej odpowiedzialna za drużynę! Co z niej za przywódca, skoro nie potrafiła ochronić swoich ludzi?


Nie było jednak czasu na rozżalenie, należało zrobić wszystko, by pomścić śmierć przyjaciela. W tym czasie kruk Liściastego zaczął przybierać na masie. Lorelei domyśliła się, że przygotowuje się w ten sposób do walki, nie przypuszczała jednak, że okupi to kolejną śmiercią. Zdążyła już przywiązać się do skrzydlatego towarzysza i zrobiło jej się go żal. Gdy jednak Jołki-Połki połknął ptaka i zaczął zwijać się z bólu, była mu wdzięczna za takie poświęcenie i nie traciła więcej czasu. Była teraz naprawdę wściekła! Nie dość, że zostali zwabieni w pułapkę i trafili do dziury czasowej, nie dość, że Karolinka została uprowadzona, to na dodatek stracili Świetlika i kruka! Już dość! Już dość!






Lorelei uniosła dłoń, na której rozbłysnął srebrnym blaskiem pierścień w kształcie róży. Jej oczy pociemniały z gniewu, przypominały nocne niebo podczas szalejącej burzy śnieżnej. Nie wiadomo skąd zerwał się nagle wiatr, który majestatycznie rozwiał jej jasne włosy i płaszcz. Wyglądała teraz potężnie i groźnie, jak żywioł, który wyrwał się spod kontroli, jak śnieżna lawina, która swoją siłą zmiata wszystko, co spotka na swojej drodze. W pomieszczeniu zrobiło się nagle duszno i nieprzyjemnie. Obdarzona nakazała gestem zostać z tyłu swoim towarzyszom. W powietrzu zaiskrzyło i zapachniało ozonem. Niemal widać było gromadzącą się dookoła pierścienia Moc, która pęczniała i gęstniała, gotowa w każdej chwili wybuchnąć. Wszystko nie trwało dłużej, niż kilka sekund, gdy nagle rozpętało się prawdziwe piekło. Wiązka piorunów uderzyła w pana Jołki-Połki, przeszywała go na wylot, odbijała się od ścian i znowu trafiała w jego pozbawione ochrony ciało. Był zbyt oszołomiony swoim ostatnim posiłkiem, by móc się obronić, by odparować atak. Lorelei patrzyła, jak dogorywa, wierzga, jęczy i krzyczy, jak wije się z bólu, jak pioruny kaleczą jego ciało, lecz nie przestawała ciskać w niego potężnymi gromami. Dopiero delikatny dotyk czyjejś dłoni na ramieniu wyrwał ją z matni, w jaką wpadła. To Mercurius próbował dać jej do zrozumienia, że już po wszystkim. Na podłodze leżało zwęglone, śmierdzące truchło demonicznego pajaca, które nie mogło już nikomu zaszkodzić. Całe pomieszczenie było doszczętnie zdemolowane. Lodowa Róża nie chciała spojrzeć w oczy swoim towarzyszom, zawstydzona faktem, że dała się porwać tak silnym emocjom. Na szczęście niszczycielska siła, jaką przed chwilą władała, nie zdołała uszkodzić magicznych przedmiotów – chroniące je bariery wytrzymały napór błyskawic. Podeszła do piedestałów i zdjęła z nich po kolei wszystkie boskie artefakty, wkładając je do swojej magicznej torby. Gdy uniosła lusterko, coś nagle przykuło jej uwagę. Obejrzała je uważniej i na jego odwrocie zauważyła znaki.


Jedynie ze mną będziecie mogli wejść do przedsionka Światów, miejsca pomiędzy nimi gdzie czeka ostatni strażnik i pierścień.” - głosił pięknie wygrawerowany napis. A nieco niżej ktoś nabazgrał niedbale flamastrem: Spojrzyj w swoje odbicie i napisz na jego tafli pytanie, a otrzymasz odpowiedź.


Obdarzona odłożyła lustro do torby i wróciła do Mercuriusa i Liściastego.


- Ruszajmy, szybko! Musimy wracać zanim Verta zauważy brak artefaktów i przyśle więcej swoich sług! - powiedziała wsiadając na grzbiet Jestem.


Gdy uciekali z miejsca zbrodni, kilka dyskretnych łez potoczyło się po policzku Lodowej Róży i spadło na futro Liściastego. Kobieta jakby dodając sobie otuchy głaskała go pieszczotliwie, starając się odciągnąć swoje myśli od bezsensownej śmierci Acheonta...
 
Milly jest offline