Gdy Margot stanik swój rozpinała
By miał kotek, biedactwo, co ssać
Biegła nas, biegła nas cała zgraja
By popa-pa-pa-pa-pa-patrzeć
- Dzielna Margot, Zespół Reprezentacyjny
Przedstawienie wyszło Snorriemu lepiej niż się spodziewał. Uwielbiał wkurzać ludzi, szczególnie ludzką szlachtę, która miała tak dobre mniemanie o sobie. "Cholerni gówniarze" pomyślał przyglądając się doktorowi i bretońskiemu najemnikowi.
-
Piętna chaosu nie dostrzegam – powiedziała do zebranych marszcząc ciemne brwi –
Ale co ty brałeś żeby wytrzymać ten ból to sobie nie wyobrażam?
-
Nie, nie wyobrażasz sobie - odpowiedział cicho. -
Mam nadzieję, że nie jesteś gołosłowna - kontynuował, nie zwracając specjalnie uwagi na to co mówią i robią inni.
-
Słowo się rzekło. – Po chwili milczenia Margot ukłoniła się zebranym, wzięła Snorriego za rękę i zeszła z nim pod podkład.
***
Byli sami w kajucie Margot. Kobieta zdjęła suknię zgrabnym ruchem. Snorri nie znał się na ludzkich kształtach, jedynie piersi kobiety były interesujące na tyle by wyciągnąć rękę i ich dotknąć. Nim jednak zdążył kobieta trąciła lekko jego rękę.
Potem wciągnęła sukienkę.
-
Ale czy ty coś z tego zapamiętasz, to nie jestem pewna.- Ujęła twarz zabójcy gigantów w dłonie i pocałowała krasnoluda w usta.
-
Jesteś moją inwestycją w bezpieczeństwo na tej wyprawie. Dbaj o siebie choć trochę - powiedziała, po czym wskazała krasnoludowi drzwi; ten pociągnął z butelki i wyszedł.
***
Życie na barce drażniło Snorriego, który nie miał co robić i czuł się jako piąte koło u wozu. Na dodatek krasnolud nie miał z kim porozmawiać. Nat gdzie się ukrył, a z Orrim nie chciał rozmawiać. Nie chciał mu dziękować za uratowanie życia, odpowiadać na pytania czy słuchać uwag na temat jego zachowania - prawdę powiedziawszy nie wiele go obchodziło co sądzi o nim Orri.
Znudzony kręcił się pod pokładem szukając sobie miejsca - w końcu dosiadł się do mężczyzn grających w karty.
-
2 złocisze, że ogram każdego z was - powiedział do ludzi, dosiadając się do nich.