Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2009, 23:45   #29
Storm Vermin
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
"Golem" pogrążył się w pracy, przez co nie zauważył stojącego przed nim
kaprala, który to wydarł się na Kausa:
-Ej, ty! Tak właśnie ty! Myślisz, że jesteś cholernym składem amunicji? Biegiem do baraku i odłóż te swoje śmieci na pryczę! I, na miłość Imperatora, zrób to szybko, chyba, że chcesz żeby twoja głowa opuściła ramiona!
Po tym podoficer pobiegł uprzykrzyć życie innym Gwardzistom. "Golem" wzruszył ramionami i poszedł wypełnić rozkaz nadaktywnego przełożonego. W końcu głupio byłoby narazić się pierwszego dnia służby...

Delia Crawford nie miała wątpliwej przyjemności spotkania się ze znerwicowanym podoficerem, ale i tak sierżant popędzał nowoprzybyłych. Świeży Gwardziści mieli szybko odłożyć niepotrzebny ekwipunek w barakach, a następnie popędzić na główny plac Emberiene. Główne dowództwo miało najwyraźniej w planach defiladę.

Dekares zdołał uzupełnić brakujące zapasy bez większego problemu. Siedzący w namiocie z zaopatrzeniem podstarzały kwatermistrz najwyraźniej usłyszał już o "wspaniałym zwycięstwie" Pierwszego Gariańskiego i nie omieszkał pogratulować Barabosowi. Gdy wyposażenie Gwardzisty było już kompletne, ten popędził do namiotu 17. plutonu. Po chwili cały oddział wymaszerował w kierunku głównego placu.

Na placu panował względny spokój. 18 tysięcy ludzi i liczne pojazdy łatwo znajdowały swoje oddziały. Wszystkie kanały radiowe tętniły wiadomościami i meldunkami, co znacząco pomagało w koordynacji wojska. Wreszcie Pierwszy Regiment Piechoty Zmechanizowanej z Garii ustawił się w szyku paradnym.

Z lotu ptaka, armia sprawiała piorunujące wrażenie. 9 kompanii, każda po 2 000 ludzi, zajmowała po jednym z wyznaczonych obszarów placu. Każda jednostka była ozdobiona pięćdziesięcioma sztandarami, z których każdy należał do innego plutonu. Pancerze Gwardzistów, mimo że nie oferowały znaczącej ochrony, pięknie lśniły w słońcu. Brygada Broni Ciężkich, składająca się z 240 ludzi, podzielonych na 60-osobowe grupy specjalizujące się w ciężkich bolterach, multilaserach wyrzutniach rakiet i meltagunach, zajmowała osobne miejsce. Na placu obecne były nawet czołgi regimentu, 30 Leman Russów. Oczywiście,ich silniki były wyłączone. Cały organizacyjny wysiłek dowództwa Gwardii zostałby zniweczony przez kopcące, warczące silniki machin wojny.

Żołnierze stali w takim szyku na baczność przez pół godziny, po czym zwiadowcy zobaczyli niewielki punkcik na niebie, nadlatujący z kierunku stolicy. Po kilkunastu kolejnych minutach, wszyscy mogli z łatwością zobaczyć mały lądownik klasy Aquila, powoli osiadający na położonym nad skwerem balkonie. Wtedy włączyły się rozstawione po całym mieście telebimy. Tylko Gwardziści mogli przebywać na placu, ale 6 milionów mieszkańców Emberiene też chciało zobaczyć lądowanie sługi Imperium. Drzwi czerwonego transportowca otworzyły się, wysunęła się z nich rampa. Zeszło po nich ośmiu Kasrkinów, elitarnych szturmowców z Cadii. W ich ślady poszło dwóch ludzi, których ubiór wskazywał na przynależność do kadetów Schola Progenum, starających się o zostanie Komisarzami. I wreszcie pojawił się on, gwiazda wieczoru: Komisarz. Przystanął na chwilę na balkonie, po czym podszedł do niego pułkownik Sease Kolar.

Obaj mężczyźni wymienili uprzejmości, a następnie Komisarz wszedł na podwyższenie, milczał przez chwilę, aż wreszcie oznajmił:
-Witajcie, synowie i córki Imperatora!
Głos Komisarza przetoczył siędzięki systemowi nagłośnienia po całym mieście. Dialekt, którego używał przybysz, różnił się od lokalnej gwary, miał zupełnie inną intonację, ale nadal był zrozumiały. Komisarz kontynuował przemowę:
-Nazywam się Rezail Dasquez i zostałem tu wysłany z woli Władcy Ludzkości, aby pomóc wam zachować prawomyślność i wierność Imperium w tej mrocznej godzinie. Ufam, że nasza współpraca ułoży się jak najlepiej i nie będę zmuszony użyć władzy danej mi przez Departamento Munitorum. Ja i moi pomocnicy będziemy regularnie nadzorować wasz wysiłek wojenny i monitorować stan waszego morale. Jeśli w armii pojawią się elementy wywrotowe lub heretyckie zostaną natychmiast usunięte. Na koniec mogę wam tylko powiedzieć: bądźcie czujni i niech was strzeże Imperator! Możecie odmaszerować!
Wszyscy obecni Gwardziści zasalutowali, po czym zgodnie z rozkazem Komisarza rozeszli się do baraków. Na początku zachowywali ciszę, ale skoro tylko dotarli do obozowiska, w regimencie rozgorzały dyskusje na temat przybysza. Żołnierze mieli godzinę na zebranie ekwipunku, zostawionego w barakach, i stawienie się na wyznaczonych pozycjach obronnych.
 
Storm Vermin jest offline