Scena jak z bajki. Piękny, stary las, godziny popołudniowe, słoneczko, lekki wietrzyk.
Skałki, wejście do groty.
Rycerz, cały w zbroi [dosłownie], przyglądał się linie, którą miał podnieść kraty. Wilkołak, nadal lekko oszołomiony po przygodzie z drowem w jaskini [tak się kończą tzw. randki w ciemno...]. Iskra, wilczyca towarzysząca wilkołakowi, stała obok niego, nadal nieufnie nastraszona na resztę drużyny, mając na oku zwłaszcza tygrysa, który przysiadł na obrzeżach polany ze skałkami, obserwując. Półelf-półdemon wdawał się z tygrysem w interesujące dysputy. Jego bestia, Chmurek, kłębek mgły, snuł się wokół swego pana. Krasnolud oglądał nową tarczę i same skały. Flafie, Bestia Uzjela, wybrana oficjalną Miss Lata, dłubała w gębie sowim lizaczkiem, raz po raz z głośnym odgłosem siorbiąco-ssącym go oblizując. Co ciekawe lizaczka nie ubywało, więc delektowała się nim beztrosko. Isendir, najelfictszy elf, siedział nieopodal pod drzewem, czerwony z wściekłości i zły jak wszyscy nieziemscy diabli, związany Kall`ehową liną jak baleron. Elir, jego wilk, siedział obok, zmieszany.
Samael; Zwinąłeś Isendirowi nóż, jaki ofiarowała mu, chyba przypadkowo, babuszka. Dawcą pierwotnym noża [okeeej] był Berith, a zatem to twój spadek! Nóż nie daje ci spokoju, depczesz zatem zaciekle, za jednym razem łamiąc wbite w ziemię ostrze. Nóż jest złamany. Podnosisz i oglądasz oba kawałki. Nic się nie dzieje, krew po ostrzu nie płynie.
Zjawia się nimfa. Znowu ta nimfa, którą widziałeś już w Fangorn kilkukrotnie! Znowu jest inaczej ubrana, ale to ta sama nimfa. Wyłania się z drzewa nieopodal, niczym duch, masz wrażenie, że wszyscy w okolicy łącznie z tygrysem zauważyli ją tym razem. Nimfa ma radosną twarz pełną ulgi, podchodzi/lewituje blisko ciebie i patrząc ci w oczy odwiązuje pasek swojej sukni, nie wahając się rozpościera zwiewny materiał niczym motyl skrzydła. Suknie spływa z niej, a ty - poza rzeczami oczywistymi – zauważasz też bliznę na wysokości żeber, z lewego boku. Nim się otrząsnąłeś, nimfa odeszła pod drzewo i figlarnie rozłożyła się pod nim na trawie.
http://c.wrzuta.pl/wi15625/d3e447520...ski%20swiatac( Wszyscy; Uzjel został wybrany do trzymania liny. Los drugiej liny nie został jeszcze przesądzony. W końcu Samael zdecydował, iż Is powinien się wreszcie na coś przydać i szarpiąc się ze stawiającym opór elfem i Elirem gryzącym jego nogawkę zaciągnął elfa pod drugą linę i powiesił go w roli obciążnika. Elir ostro protestując skakał wokół, Is zamiast protestować musiał wysilać się, by utrzymać równowagę i przypadkiem się nie powiesić. No cóż, przynajmniej macie pewność, że Is nie puści liny, wydaje się zatem że nie był to najgorszy pomysł.
A może jednak...?
Bo oto tuż ponad zakratowanym wejściem do groty pojawił się znikąd, jak to demon, blady, wysoki mężczyzna ubrany w czerwony kubrak. Na głowie miał diadem, a w dłoni krótki miecz. Długie, białe włosy lśniły dziwnym blaskiem, oczy całkowicie pozbawione białek i źrenic spoglądały z rozbawieniem na Samaela.
http://fc07.deviantart.com/fs25/f/20...seagullx18.jpg
- Daddy`s back! – uśmiechnął się paskudnie.
With this sword by ~ifiddle on deviantART
Jego twarz w kilku miejscach miała paskudnie spękaną skórę, jak gdyby cios, który zadałeś mi tamtym mieczem wywarł więcej skutków niż tylko chwilowa ranę.
Nimfa natychmiast poszła w długą i umknęła w drzewo. No tak, starzy zawsze psują imprezy...
- Need help?;3 – spytał złośliwie Berith, wyciągając przed siebie rozłożoną dłoń.
Gwałtownie zacisnął pięść, a kraty zasłaniające wyjście z nory krewetki dosłownie eksplodowały, sypiąc wokół deszczem odłamków metalu. Berith z krótkim prychnięciem śmiechu błyskawicznie zniknął. Rozglądacie się bacznie wokół, ale demona – przynajmniej jak na wasze zmysły – nie ma już w okolicy. Waszą uwagę przykuł znów Elir, który ujadając rozpaczliwie skakał wokół Isendira. Elf kołysał się na linie, która po eksplozji krat zablokowała się w zardzewiałym tłoczku. Is musiał stracić równowagę albo lina skróciła się jakimś cudem! Elf wisiał, krztusząc się, wierzgając związanymi nogami.
Z wnętrza groty dobiegł hałas. Jakby rytmiczne uderzanie o skały. Słabo słyszeliście cokolwiek poprzez ujadanie Elira i kasłanie Isa. Wszyscy byliście co najmniej zaskoczeni, kiedy naraz z ciemności groty wyłonił się wielki, robakowaty kształt, badawczo opukujący drogę przed sobą odnóżami! Staliście jak słupy soli. A krewetka, nie tracąc czasu, nie zdając sobie najwyraźniej sprawy, że jej odwiedziny nie były w planach, bezczelnie, jakby nigdy nic, wylazła z nory na zewnątrz!
Lurker by *Mr--Jack on deviantART
Jak na krewetkę to spore bydle, pomyśleliście w ułamku sekundy. Mierzyła 7 metrów długości, wysokością dorównywała Sathemowi stojącemu na tylnych łapach. Poruszała się całkiem szybko i zwinnie, wydawała przy tym wężowo-sykowe odgłosy. I jeszcze jeden szczegół. Znalazła się pomiędzy wami!
Wychodząc z nory natrafiła wpierw na Uzjela i Isendira; dyndający i dławiący się elf okazał się dla niej atrakcyjniejszy niż zimna puszka metalu. Na drodze stanął jej rozwścieczony Elir, broniący zajadle swego pana. Wilk ujadając i odskakując na boki odciągnął krewetkę od nory i duszącego się Isendira, ale z racji gabarytów krewetki i waszego skupiskowego ustawienia przy norze, nie mógł jej odciągnąć nigdzie indziej, niż tylko pomiędzy was! [optymista mógłby w tej chwili zakrzyknąć: otoczyliśmy ją!”] Krewetka nie tracąc czasu porzuciła zwinną, upierdliwą kulę skaczącego wilczego futra i nakierowała się na bardziej soczystą i przystępną zdobycz w zasięgu. Na Kall`eha! Próbuje zagarnąć dwarfa bliżej swojej pięknej mordki swymi hakowatymi odnóżami!
* * *
Nizzre;
^___^