Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-07-2009, 13:46   #421
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
początek 2 godziny

Scena jak z bajki. Piękny, stary las, godziny popołudniowe, słoneczko, lekki wietrzyk.


Skałki, wejście do groty.


Rycerz, cały w zbroi [dosłownie], przyglądał się linie, którą miał podnieść kraty. Wilkołak, nadal lekko oszołomiony po przygodzie z drowem w jaskini [tak się kończą tzw. randki w ciemno...]. Iskra, wilczyca towarzysząca wilkołakowi, stała obok niego, nadal nieufnie nastraszona na resztę drużyny, mając na oku zwłaszcza tygrysa, który przysiadł na obrzeżach polany ze skałkami, obserwując. Półelf-półdemon wdawał się z tygrysem w interesujące dysputy. Jego bestia, Chmurek, kłębek mgły, snuł się wokół swego pana. Krasnolud oglądał nową tarczę i same skały. Flafie, Bestia Uzjela, wybrana oficjalną Miss Lata, dłubała w gębie sowim lizaczkiem, raz po raz z głośnym odgłosem siorbiąco-ssącym go oblizując. Co ciekawe lizaczka nie ubywało, więc delektowała się nim beztrosko. Isendir, najelfictszy elf, siedział nieopodal pod drzewem, czerwony z wściekłości i zły jak wszyscy nieziemscy diabli, związany Kall`ehową liną jak baleron. Elir, jego wilk, siedział obok, zmieszany.

Samael; Zwinąłeś Isendirowi nóż, jaki ofiarowała mu, chyba przypadkowo, babuszka. Dawcą pierwotnym noża [okeeej] był Berith, a zatem to twój spadek! Nóż nie daje ci spokoju, depczesz zatem zaciekle, za jednym razem łamiąc wbite w ziemię ostrze. Nóż jest złamany. Podnosisz i oglądasz oba kawałki. Nic się nie dzieje, krew po ostrzu nie płynie.

Zjawia się nimfa. Znowu ta nimfa, którą widziałeś już w Fangorn kilkukrotnie! Znowu jest inaczej ubrana, ale to ta sama nimfa. Wyłania się z drzewa nieopodal, niczym duch, masz wrażenie, że wszyscy w okolicy łącznie z tygrysem zauważyli ją tym razem. Nimfa ma radosną twarz pełną ulgi, podchodzi/lewituje blisko ciebie i patrząc ci w oczy odwiązuje pasek swojej sukni, nie wahając się rozpościera zwiewny materiał niczym motyl skrzydła. Suknie spływa z niej, a ty - poza rzeczami oczywistymi – zauważasz też bliznę na wysokości żeber, z lewego boku. Nim się otrząsnąłeś, nimfa odeszła pod drzewo i figlarnie rozłożyła się pod nim na trawie.

http://c.wrzuta.pl/wi15625/d3e447520...ski%20swiatac(

Wszyscy; Uzjel został wybrany do trzymania liny. Los drugiej liny nie został jeszcze przesądzony. W końcu Samael zdecydował, iż Is powinien się wreszcie na coś przydać i szarpiąc się ze stawiającym opór elfem i Elirem gryzącym jego nogawkę zaciągnął elfa pod drugą linę i powiesił go w roli obciążnika. Elir ostro protestując skakał wokół, Is zamiast protestować musiał wysilać się, by utrzymać równowagę i przypadkiem się nie powiesić. No cóż, przynajmniej macie pewność, że Is nie puści liny, wydaje się zatem że nie był to najgorszy pomysł.

A może jednak...?
Bo oto tuż ponad zakratowanym wejściem do groty pojawił się znikąd, jak to demon, blady, wysoki mężczyzna ubrany w czerwony kubrak. Na głowie miał diadem, a w dłoni krótki miecz. Długie, białe włosy lśniły dziwnym blaskiem, oczy całkowicie pozbawione białek i źrenic spoglądały z rozbawieniem na Samaela.

http://fc07.deviantart.com/fs25/f/20...seagullx18.jpg

- Daddy`s back! – uśmiechnął się paskudnie.

With this sword by ~ifiddle on deviantART

Jego twarz w kilku miejscach miała paskudnie spękaną skórę, jak gdyby cios, który zadałeś mi tamtym mieczem wywarł więcej skutków niż tylko chwilowa ranę.
Nimfa natychmiast poszła w długą i umknęła w drzewo. No tak, starzy zawsze psują imprezy...
- Need help?;3 – spytał złośliwie Berith, wyciągając przed siebie rozłożoną dłoń.
Gwałtownie zacisnął pięść, a kraty zasłaniające wyjście z nory krewetki dosłownie eksplodowały, sypiąc wokół deszczem odłamków metalu. Berith z krótkim prychnięciem śmiechu błyskawicznie zniknął. Rozglądacie się bacznie wokół, ale demona – przynajmniej jak na wasze zmysły – nie ma już w okolicy. Waszą uwagę przykuł znów Elir, który ujadając rozpaczliwie skakał wokół Isendira. Elf kołysał się na linie, która po eksplozji krat zablokowała się w zardzewiałym tłoczku. Is musiał stracić równowagę albo lina skróciła się jakimś cudem! Elf wisiał, krztusząc się, wierzgając związanymi nogami.

Z wnętrza groty dobiegł hałas. Jakby rytmiczne uderzanie o skały. Słabo słyszeliście cokolwiek poprzez ujadanie Elira i kasłanie Isa. Wszyscy byliście co najmniej zaskoczeni, kiedy naraz z ciemności groty wyłonił się wielki, robakowaty kształt, badawczo opukujący drogę przed sobą odnóżami! Staliście jak słupy soli. A krewetka, nie tracąc czasu, nie zdając sobie najwyraźniej sprawy, że jej odwiedziny nie były w planach, bezczelnie, jakby nigdy nic, wylazła z nory na zewnątrz!

Lurker by *Mr--Jack on deviantART

Jak na krewetkę to spore bydle, pomyśleliście w ułamku sekundy. Mierzyła 7 metrów długości, wysokością dorównywała Sathemowi stojącemu na tylnych łapach. Poruszała się całkiem szybko i zwinnie, wydawała przy tym wężowo-sykowe odgłosy. I jeszcze jeden szczegół. Znalazła się pomiędzy wami!

Wychodząc z nory natrafiła wpierw na Uzjela i Isendira; dyndający i dławiący się elf okazał się dla niej atrakcyjniejszy niż zimna puszka metalu. Na drodze stanął jej rozwścieczony Elir, broniący zajadle swego pana. Wilk ujadając i odskakując na boki odciągnął krewetkę od nory i duszącego się Isendira, ale z racji gabarytów krewetki i waszego skupiskowego ustawienia przy norze, nie mógł jej odciągnąć nigdzie indziej, niż tylko pomiędzy was! [optymista mógłby w tej chwili zakrzyknąć: otoczyliśmy ją!”] Krewetka nie tracąc czasu porzuciła zwinną, upierdliwą kulę skaczącego wilczego futra i nakierowała się na bardziej soczystą i przystępną zdobycz w zasięgu. Na Kall`eha! Próbuje zagarnąć dwarfa bliżej swojej pięknej mordki swymi hakowatymi odnóżami!

* * *
Nizzre;


^___^
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 16-07-2009, 15:16   #422
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Gdy tylko klinga noża się złamała pojawiła się nimfa. Dla odmiany nie kiwała do niego palcem ani nie uciekała odważnie podeszła. I bynajmniej na podejściu jej śmiałość i odwaga się nie skończyły. Powolnym ruchem rozsupłała wstążkę sukni i pozwoliła by materiał opadł na trawę.
Szamil bynajmniej nie roztrząsał kim jest nimfa, czy była uwięziona w nożu ani kto zadał jej ranę. Mimo, że jego ojciec miał problemy z definicją własnej płci Samael był i czuł się mężczyzną do tego mężczyzna, który zbyt długo samotnie tłukł się po szlakach.
Romantyczną atmosfera podkreślała jeszcze muzyka, no dobrze muzyki nie było ale Is starał się jak mógł i jego charczenie prawie miało rytm.
Samael wyciągnął rękę w kierunku nimfy ale to zwinnie mu się wymknęła i odlewitowała pod drzewo, kładąc się tam. Samael dalej wpatrywał się w nimfę chłonąc ją wzrokiem w końcu olewając wszystkich wokół podszedł do kobiety. Jednak nie dane mu było dojść (w jakimkolwiek sensie), nimfa spostrzegła coś za nim i przestraszona uciekła wnikając w drzewo. No pięknie... Samael wolno się odwrócił ciągle pamiętając idealne ciało nimfy spojrzał w pokiereszowaną twarz swego ojca.
-Daddy`s back!
Jedyną odpowiedzią jaką otrzymał Berithi był wyprostowany palec w obelżywym krasnoludzkim geście
-Need help?;3
-Właśnie dałeś mi kolejny powód by Ciebie zabić na wiele wymyślnych sposobów.
Demon nie zważając na słowa elfa najzwyczajniej w świecie wywalił kratę, którą mieli otworzyć po czym zniknął. Samael podbiegł do drzewa w którym zniknęła nimfa i zaczął je z nadzieją obmacywać. Drzewo, nie iluzja.
-Hej! Hej! Ten brzydal poszedł.
Jedyną odpowiedzią na słowa Szamila było głośniejsze charczenie Isa, Samael się odwrócił. W wyniku wybuchu lina się zaplątała w kołowrót i najbardziej zniewieściały elf zaczął się właśnie dusić. Chociaż na jedno przydał się Berithi...
Z jamy wyszła krewetka, która wyglądała jak... Wielka krewetka. Podczas gdy reszta radośnie bawiła się z potworem Samael zaczął opukiwać drzewo. Nic... Odwrócił się do ferajny. Krewetka właśnie próbowała wszamać Kalleha. Trzeba działać a potem spróbować czy Nimfe da się zwabić na bransoletę.
-Zatrzymajcie ją a ja zdobędę tę rzecz dla Kruka.
-Tygrysie! Jak chcesz się zabawić to zapraszam ze mną do jaskini.
Szamil ruszył okrążając ferajnę zmagającą się z krewetką tak by nie zwrócic na siebie uwagi potwora i szybkim krokiem uda się do jej siedziby (ignorując charczącego Isa).
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 16-07-2009 o 15:19.
Szarlej jest offline  
Stary 16-07-2009, 18:02   #423
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tygrys nie przywiązał zbyt wielkiej uwagi do słów orka, gdyż liczyło się w tej chwili jedno. Nie zaatakował, więc taki bitny nie jest jak to zapowiadało się po słowach. Tylko jeszcze bardziej to znużyło kota, który zaraz potem położył się wygodnie na boku i spokojnym wzrokiem omiatał okolicę.
Gdy pojawiła się nimfa wyraźnie zaczynająca podrywać półelfa tygrys tylko przewrócił oczami czując pismo nosem.
~ Świetnie, ale nie po takie widowisko tu przyszedłem.. ~ pomyślał z niesmakiem, choć przez chwilę zaczął się nad czymś zatanawiać. Właśnie po tej chwili nimfa jakby słysząc narzekania kota zwiała, a zawiedziony półelf zaczął komuś wygrażać.
Kot szybko przeniósł na tego kogoś wzrok i przyglądając się uważnie dziwnej postaci. Tuż potem wybuch rozniósł kraty w drobne strzępy.
Kilka chwil później ujadania elfiego wilka oraz duszenia się samego elfa uwiązanego do jednej z lin z groty wyszła krewetka.
~ No.. W końcu się zaczęło. ~ pomyślał tygrys z uśmiechem wstając, aby lepiej przyjżeć się bestii. Rozejrzał się także po jej przeciwnikach z nieukrywanym zaciekawieniem.
Zdawałoby się, że krewetka sama weszła w środek drużyny i teraz to już tylko ją wystarczy prosto dobić.
-Tygrysie! Jak chcesz się zabawić to zapraszam ze mną do jaskini.
Usłyszał i szybko przeniósł swoją uwagę na półelfa. Mimo, że dziwnie to brzmiało, to jednak tygrys tylko uśmiechnął się jedną stroną pyska i ruszył szerokim łukiem w stronę groty zamierzając ominąć krewetkę.
~ No i widowisko nimfa wzięła.. ~ pomyślał po czym z gardła tygrysa wydobył się cichy pomruk.
 
eTo jest offline  
Stary 16-07-2009, 19:19   #424
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Nie działo się znowu aż tak strasznie dużo, jak ork by sobie wyobrażał.
Ot Tygrys wdał się w pewne utarczki słowne z Samaelem. Ten akurat skakał sobie po jakimś nożu niszcząc go.. Po co niszczyć dobrą broń? Nie ważne. Synek zawsze miał głupie pomysły.
Naraz to, jak tylko Samael zdecydował się zdewastować swój ekwipunek, pojawiła się niewiasta. Dziwna była i elfkę przypominała nieco. Pojawiła się nie wiedzieć skąd i nie wiedzieć jak (iście na demonią modłę). Tak więc ni to elfka ni demon (coś zupełnie jak Synek), zaczęła w kierunku Samaela zmierzać. Gdy przed nim stanęła... stałą tak, jak ją światło stworzyło. Wniosek był prosty. Nie była to zwykła elfka. Musiała być to elfka z gatunku: Almena the Elven. Barbak kiedyś czytał o takich. Tak czy inaczej niewiasta ta, najpierw to stanęła naprzeciw Samaela, a zaraz to potem, w sposób nieprzystający kobiecie rozparła się w okolicach drzewa.
- To tak wyglądają elfickie owce? zapytał Emanuel dusząc w głębi chichot.
Ork chichotu nie tłumił...Pozwolił aby szczere bUhahahahahah... płynęło z jego ust.
Powstrzymał się jednak natychmiast w chwili, w której pojawił się Berithi...
- Demon! Gardłowe i jakby wydobywające się nie od orka słowo wypełniło przestrzeń.
- Spokojnie Zielony Dorwiemy go! Rzekł Emanuel, gdy demona już nie było. Nie było również i owcy, tak więc wszystko zdawać by się mogło wróciło do normy... prawie.
Oprócz tego, że nie było: demona, elfki... nie było jeszcze kraty. Czy też może raczej była, jeno w kawałkach.
Samael ruszył mężnie w kierunku wejścia do jaskini idąc na „mijankę” z piekliszczem. Tygrys pomknął za elfem... Ork zlustrował sytuację.

Uzjel trzymał linę, Karzeł właśnie odpierał atak przerośniętej sardynki (czy też krewetki. Kto by je rozróżnił?), Is wisiał na linie (zabawnie dyndał. Ach te elfickie tradycje!), Nizz nie było. hm... Cóż było robić.
- Ta jest Twoja! Dasz Radę! Rzucił ork do karła.
Następnie dobył młota i topora i pobiegł za elfem i tygrysem. Dlaczego pobiegł? Po pierwsze zgodnie z tym, co mówił przed chwilą Kall'eh miał tam wejść, po drugie nie mógł do jaskini wpuścić samego Samaela. Co by nie mówić o elfie, był... mało przewidywalny. Barbak go lubił. Nawet bardzo, ale nie aż tak bardzo aby mu zawierzyć... tak bardzo.
Tak więc puścił się biegiem w kierunku wejścia do jaskini starając się wyminąć sardynkę. Nucił przy tym psalm do światła.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 17-07-2009, 17:02   #425
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- No i poszliśmy do tej knajpy. Hyk. No i szukamy miejsca a tam w rogu dwie takie kanapy sofy były takie prawda w sam raz. Ale na stoliku przed nimi stało upite piwo. No i on mówi, że tu zajęte chyba, a ja na to, że jak ktoś piwo zostawia i se idzie to hyk kurna już tu nie siedzi, nie? I biorę to piwo i przestawiam na stolik obok bo tam są krzesła jakieś niskie dla paralityków a jak ja się z chłopem wyłożę na twardym siedzeniu dwadzieścia na trzydzieści centymetrów, nie? Hyk. No i siadam se w rogu na sofie a on prawda kulturalnie jeszcze metr ode mnie żeby nie było podejrzeń jak jego dziewczyna wejdzie czy coś, hyk, a tu naraz krasnal jakiś się wtoczył i pyta kto mu piwo macał. To ja dobry elficki obywatel pokazałam palcem na oszołoma przy stoliku obok, to chyba jakiś rycerz był prawda hyk bo zakuty łeb miał czy coś bo jak ten krasnal mu pieprznął krzesłem to się krzesło rozleciało a facet głowę miał jeszcze na miejscu. Więc tamci wszyscy wylecieli hyk wylecieli różnie, prawda, drzwiami albo oknami a jeden krasnal taki bo ich więcej było to kominem wyleciał i się śmiali inni że to taka tradycja będzie że krasnale kominami prawda, a jak spadł z powrotem z tego komina na palenisko to latał wokół drąc się tak fajnie że ohohoho! No. I widzisz – popiła jeszcze melisy, zgrabnym gestem ocierając usta rękawem i z zamachu zwalając pustą szklankę na podłogę. – I siedzimy i gadamy. Tak średnio raz na piętnaście minut piętnaście centymetrów więc prawda dość szybko siedziałam przy nim a po półtora kuflu to już było fajnie. I właśnie tedy co się trzymaliśmy za ręce hyk bo to pierwszy etap taki to, hyk, prawda, czuję, że to nie mój tasiemiec mnie gmera jednak, tylko natura niestety wzywa. Więc przepraszam i idę szukać kibla. I są prawda drzwi takie, i na drzwiach wiszą te takie – machnęła ręką. – No jest kółko, nie? Czyli że Chaos. Mówię, że cholipa nigdy nie wiesz co w kiblu Chaosu siedzi bo może i do piekła sięga i co wtedy? Ale natura wzywa nie ma rady więc otwieram drzwi a tam, proszę ciebie, stoi jakiś chłop przed kiblem, i leje. Wpadłam w panikę. Cofam się, drzwi zamykam. Sprawdzam że kółko wisi. Wisi. Więc kurna nie wiem już sama. Idę do mojego dziada co wpadł pod stół, sadzam go na sofie, i roztrzęsionym głosem mówię;
- - Wyobraź se to, kurde! Wchodzę do kibla, a tam mężczyzna!!!
On na to popatrzył na mnie z boskim uśmieszkiem i odparł:
- Nie wiem z czego robisz aferę. Kiedy ja wchodzę do kibla też często spotykam tam mężczyzn i nie histeryzuję!

Nizzre przerwała, z żalem patrząc na marnującą się melisę. Wypiła wszystko co miała w zasięgu i rozłożyła się wygodniej na krześle. Babuszka goblinka popijając kawę patrzyła na elfickie wyczyny ze zgrozą i szacunkiem.
- Patrz pani! – elfka zaczęła szperać w torbie i podała goblince niewielkie, stare malunki.

Spider by ~Sinova on deviantART
- To jest Fufi kiedy chodził do przedszkola! – pochwaliła się.
- Łik! – pisnął wesoło Fufi siedzący w kącie.
Wywerny na jego grzbiecie spały. Elfka nachyliła się do babuszki dyskretnie szepcząc;
- Trza było go wtedy laczkiem trzasnąć, hyk! Czym pająk za młodu nasiąknie, tym na starość pierdnie! – rzuciła sentencjonalnie, przechylając czajniczek. – Cholipa, koniec wody!!! Umrzemy w głodu!!! – zaczęła rozpaczać. – No i widzisz pani. Takie czasy. Hyk. A jak szłam z elfami armią pod Tsarothah, to jedliśmy po drodze korzonki! Korzonki, hyk, entów. Tak tak. Potem się okazało niestety, że jak nie mogą chodzić to zrobi się z nich pociski do balisty. Tak było hyk. Iśmywygrali! Dziś młodzież nie ta, a enty jakieś chuderlawe bo poziom wód gruntowych odpadł czy spadł czy coś tam...
Pokazała kolejne zdjęcie.
- A tu Fufi gra w koszykówkę. Wygrali wtedy mistrzostwa wiśniowej ściółki, grali z dżdżownicami z Kolorado!
Spider On a Bud by ~emanesque on deviantART

Spider. by ~thr33face on deviantART
- A to wujek Fufiego. Za młodu trochę chorował...

Jumping Spider series 7 maxmag by ~Dunadan-from-Bag-End on deviantART
- A to dziewczyna Fufiego. Fajna babka, pracuje jako tkaczka.

spider by ~SuzyTheButcher on deviantART
- A to wujek Tadzio. Z reguły leży pijany w kącie.

Crab Spider by *biawak on deviantART
- A tutaj kuzyn z Alaski.

elf boi - Vrenna by *gs-mugetsu on deviantART
- A tu o cholipa!!! – wyrwała babuszce kartkę i szybko ją zmięła. – To nie wiem co to, ja go nie znam!!!
- Oi taaak... – pokiwała głową babuszka. – ...Chcieć handlować??? – spytała z nadzieją, wskazując pomiętą kartkę.
- Errr nie.
- Chcieć magiczny łuk za magiczny chłopiec i jego adres? – nalegała.
- Nie, mam mnóstwo magicznych łuków w domu!
- Oi – zasępiła się babcia.
- Napijemy się jeszcze?
- Nie musieć wracać? – spytała z rozpaczą babuszka, szukając po katach resztek melisy.
- Że hyk co?
- Iść tędy przystojny elf oi. Dwa przystojne elfy taaak. I rycerz oi i...
- To moi towarzysze. Ale poradzą sobie beze mnie, to twarde chłopaki są hyk! – przeciągnęła się. – Isendir to najtwardszy z najelfictszych elfowych elfiastych eflów jest hyk! – ogłosiła uroczyście. – Co drugi to chłop jak dąb albo i jak klon! Znaczy jak palma kokosowa... twarde kokosy hyk... czyli se dadzą radę... Lej pani melisy! Elf bez melisy jak nekromanta bez buta hyk!...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 17-07-2009, 17:21   #426
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Niestety, jak zawsze gdy przychodziła nawet najprostsza decyzja dla drużyny był to problem nie do rozwiązania. Uzjel ignorował wszystko co się działo, łącznie z przybyciem tygrysa w oczekiwaniu, że ktoś w końcu zgłosi się na drugiego trzymającego linę. Oczywiście Szamil oznajmił, że zostanie ich popilnować. Akurat... Uzjel nie ufał temu elfowi, a każdy jego czyn pogłębiał tą nieufność. Co prawda rycerz przywykł, by nie ufać nikomu, zwłaszcza samemu sobie, to jednak Szamil wydawał mu się szczególnie podejrzany. Czy to te usilne próby przekonania pozostałych że Isendir jest stwórcą tego miejsca, czy może po prostu styl bycia półelfa - nie miało to zbyt wielkiego znaczenia. Większe znaczenie miało, że w momencie gdy ten powiesił Isendira na linie Uzjel postanowił, że gdy to jemu będzie się nudziło powiesi Szamila na haku za żebro. Oczywiście utnie mu ręce, by ten się nie napalał i nie uwolnił za szybko. Oczywiście nie wynikało to z okrucieństwa, które nie było cechą Uzjela, po prostu nikt najwyraźniej nie wpoił Szamilowi dobrych manier. Uzjel wiedział, że w ten sposób mógłby to naprawić... raz na dobre.

Jednak widzenie Isa także niewiele dało, gdyż zjawił się demon niszcząc kraty do nory krewetki i dokładając kolejny element do listy powodów, dla których nie przepadał za Szamilem. Nie trzeba było długo czekać, już po chwili krewetka wyszła z nory ciesząc się wolnością i postanowiła przekąsić coś z tej okazji. Zaatakowała Kall'eha chcąc najwyraźniej zagonić go w stronę swojej paszczy. Uzjel natomiast rzucił się w jej kierunku, wbiegając pomiędzy jej przednie odnóża kierując się wprost na paszczę.

Plan był prosty - skoro ich zadaniem było wydostanie czegoś z jaskini krewetki to dobrym pomysłem było utrzymanie bestii na zewnątrz. Uzjel do tego celu nadawał się dość dobrze, ponieważ nie dość że dysponował bronią zasięgową to na dodatek jego zjedzenie mogło na krewetkę wpłynąć wyłącznie źle. Miał zamiar odciąć Isa a następnie zaatakować halabardą tam, gdzie krewetka nie miała pancerza - w otwartą paszczę
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 17-07-2009 o 17:24.
Blacker jest offline  
Stary 17-07-2009, 22:11   #427
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X wtrąc
Samael; Próbowałeś wyminąć krewetkę i dostać się do jej nory bez jej wiedzy. Niestety krewetka, bardzo przywiązana do swego terenu i umykająca do nory w razie zagrożenia, znakomicie strzegła bram swojego podziemnego królestwa i wyczaiła, co jest grane. Wciąż widząc w dwarfie danie główne, ciebie sięgnęła jednym z odnóży. Hakowata, twarda powierzchnia jej nogi zaczepiła o twoje lewe udo, zostawiając na nim głębokie cięcie. Pomimo bólu i upływającej krwi zdołałeś jednak dopaść nory i skryć się w niej.

Tygrys; Srebrnowłosy w czerwonym płaszczu rzucił się do nory wyjątkowo twardego i paskudnego robaka. Średnio z gracją i zwinnością u tego srebrnowłosego jak na półelfa... Oberwał w nogę. Próbowałeś zajść robaka z boku i wskoczyć do groty, ale szybko okazało się, że nie tylko z pólelfem jest coś nie tak. Robak był po prostu zwinny, szybki i rozlazły, a z racji swej rozlazłości zajmował sporą część polany przed wejściem do nory i instynktownie trzymał się blisko swego azylu. Skoczyłeś, ale robak i ciebie wyczaił. Zajęty krasnoludem, żgnął cię odnóżem. Wbrew pozorom było niemal nieprzyjemne, co sztych miecza! Dostałeś w prawy bok i z rykiem omal nie upadłeś. Kulejąc zdołałeś doczłapać do nory krewetki i mknąłeś w ciemności jaskini w ślad za srebrnowłosym.

Uzjel; Tak właśnie kończą się wszelkie zabawy w wieszanie kogokolwiek... Wystarczy drobny incydent i delikwent, który z założenia niekoniecznie miał wisieć, wisi. Isendir niewiele mógł zrobić, jego stopy nie sięgały gruntu, miał związane ręce i nie mógł się w żaden sposób podciągnąć. Ciało odruchowo walczyło z bólem miażdżącym krtań, szamocząc się i próbując poluzować chwyt liny na gardle. Złapałeś za halabardę i rzuciłeś się na ratunek. Twój wyczyn przypominał jednak bardziej zamach na życie elfa niż próbę ocalenia go. Krewetka zajęta walką z Kall`ehmm cofnęła się gwałtownie i zaczepiła o ciebie jednym z odnóży. Uderzenie takiej masy i twardego pancerza wybiło cię z równowagi, poleciałeś niekontrolowanie, nie mogąc już powstrzymać halabardy, która runęła koślawym ciosem pod własnym ciężarem. Is szeroko otwartymi oczami wpatrując się w mknące ku niemu ostrze wydał tylko zdławiony jęk protestu i znieruchomiał na kilka sekund. Siekiera halabardy minęła głowę elfa o centymetry i huknęła o skały przy wejściu do nory krewetki, ty zaś z hukiem ciężkiej zbroi upadłeś.

* * *
- WTF WAS THAT?!
Babuszka goblinka zastygła w bezruchu, przestraszona. Pisklęta wywerny zbudziły się z piskiem, a Fufi zwinięty w kłębek w kącie sali poderwał się na równe nogi, kiedy Nizzre z krzykiem grozy zerwała się od stołu, zwalając na podłogę potracone krzesło. Elfka stała po środku izby, wpatrując się w swoje drżące ręce. W ciszy słychać było tylko jej ciężki oddech. Z niedowierzaniem pokręciła przecząco głową i zasłoniła oczy rękoma, próbując się opanować.
- Elf cały, oi? – spytała z wahaniem goblinka.
- Huk...! – szepnęła łamiącym się głosem Nizzre. – Co za potworny huk...! Jakby...!
Powoli uspokoiła oddech. Przetarła spoconą twarz. W głowie szumiało jej wciąż echo potężnego, ogłuszającego uderzenia.
* * *

Uzjel; Nie udało ci się uwolnić elfa, ale też nie okaleczyłeś go przypadkowo - stwierdziłeś, kiedy spojrzałeś w jego kierunku zbierając się z ziemi. Is nadal wisiał. Wisiał już całkiem spokojnie, nie wierzgając. Oczy elfa były puste i niewidzące, pełne bólu, żalu, nieprzytomne... Elir ujadając rozpaczliwie podskakiwał wokół swego pana, aż poderwał się w górę wysokim susem i zawisł wbity zębami na linie ponad głową elfa, szarpiąc zaciekle, próbując przegryźć linę.

* * *
- Elf cały?
- Tak...
Nizzre przetarła znów twarz. Schyliła się powoli po zwalone krzesło, postawiła je przy stole i usiadła ciężko, zmęczona.
- Przepraszam...
Zauważyła, że zrywając się od stołu zwaliła z niego jeszcze coś. Małe pudełko. Schyliła się po nie, było uchylone. Wewnątrz były karty, a przez wieko pudełko jedna z kart była widoczna.



- Co to? – spytała goblinkę.
- Karty, elfie, oi. Czasem wróżę taaak, z kart.
- Co oznacza ta karta?
- Wisielec, oi? Karta przedstawia człowieka, który przez swoje dotychczasowe działania uwikłał się w sprawy, które postawiły go w sytuacji bez wyjścia. Zdarza się, że jakiś uczynek, występek lub często zaślepienie jakąś sprawą wyzwala lawinę niekorzystnych dla ogółu zdarzeń, a to przynosi kompromitację, posądzenie o zdradę i w efekcie izolowanie od społeczności.
Nizzre milczała.
- W innym znaczeniu, mówi o konieczności zaprzestania swoich działań, aby w spokoju przemyśleć je i zobaczyć do czego one prowadzą.
- Ah tak... – elfka dopiła resztę melisy ze szklanki i odstawiła ją powoli na stół. – No to przemyślałam...

* * *
Uzjel; W kolejnej próbie oswobodzenia Isendira przeszkodziła ci znów krewetka. Tym razem uczyniła to z pełną premedytacją, odwracając się mordą ku tobie i atakując! Chwyciłeś za broń, bezpieczny na końcu długiego drzewca pakując szpikulec halabardy w szczęki bestii. Krewetka jednak uchyliła się wprawnie, chowając głowę niczym żółw w skorupie! Halabarda zaczepiła o pancerz, nie sięgając paszczy potwora! Sam jednak pozostałeś bezpieczny, poza zasięgiem jej hakowatych odnóży.

Tygrys;


Wkuśtykałeś do jaskini. Ciemno tu...



Uhu... Oczodoły obserwują każdy twój ruch. Niestety, to było kiedyś żywe. Momentalnie zauważasz pewien szczegół i problem. Tunel nie jest jeden. Rozwidla się kilka metrów za wejściem na trzy tunele. I dalej znowu się rozwidla. Tu jest cała sieć tuneli! Przystanąłeś w ciemnościach, niepewnie czy iść dalej. Gdzie ten srebrnowłosy się podział?! Ściany tuneli są gładkie. Nawet kamyka na podłodze nie ma! Krewetka żarła co się dało...

Gdzie ten elf? Spoglądałeś w ciemność. Odgłosy walki echem wdzierały się do nory krewetki. Obejrzałeś się. Ciemno. Spojrzałeś znów przed siebie. Węszysz. Krew.
Usłyszałeś szmer za plecami. Sprężyłeś się natychmiast, pazury błysnęły, kiedy odwracałeś się by stawić czoła zagrożeniu. Ktoś był jednak szybszy. Ogłuszający huk trzasnął w twoją czaszkę, fala tępego bólu zalała twój umysł. Zrobiło się bardzo ciemno i cicho...
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-07-2009, 19:12   #428
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
- Znowu chcesz piffo stawiać? Dobrze... już mi w gardle zaschło. Nie masz może jeszcze troszkie czego we flaszeczce? Nie wypada iść do jamy trzeźwym... Czy może ktoś chce żeby został? Oczywiście na górze, nie został trzeźwy! Może ktoś mi jednak nie ufa?

Kall'ehowi nie pozostało nic innego jak tylko się uśmiechnąć. Na kogo jak na kogo ale na Barbaku zawsze mógł polegać. Orka ciągnęło do flaszeczki tak samo jak krasnoluda. Kall'eh nie był co prawda pewien czy tak jest z każdym orkiem. Zatem szczerzenie zębów było dzisiaj na porządku dziennym.

Podał orkowi flaszeczkę, którą przed momentem wyciągnął torby na biodrze. Podał oczywiście ze szczerymi wyszczerzonymi zębami.

Generalnie panowała istna sielanka. Uzjel łapał za sznurek. Szamil na innym wieszał Isendira. Gadający Tygrysek się wylegiwał na trawce. Barbak gaworzył z pchłą popijając gorzałkę. Gdzieś w dali słuchać rechot skaczących do bajorka gobliniątek. Ledwo się wykluły i już w błotku się taplają. Krasnolud rzucił okiem na ten przerażający widok. Jedno z gobliniątek ciągnęło drugie za kolczyk. Inne rzucało się z drzewa na "blachę" w coś o konsystencji kisielu. Kall'eh pokręcił głową. Przypominał sobie jeden z szyldów, który widział w jakimś elfickim mieście. Głosił: "Kąpiele błotne". Że też niektórzy za to płacą.

Rozważania na temat piękna w społeczeństwa innych ras przerwała Nimfa (sama też niczego sobie, co później się okazało :O ). Pani Nimfa, którą Krasnolud zauważył pierwszy raz, zachowała się jak by Szamila znała od dawna. Ba, zachowała się jak by z nim od dawna sypiała.
Krasnolud założył tarczę na plecy i oparł się o toporek. Przechylił flaszkę do ust czekając na rozwój wydarzeń. Rozwój wydarzeń nie nastąpił. Pojawił się natomiast jakiś kolo w czerwieni i spłoszył rozwój wydarzeń. Szkoda.

Kolo coś rzekł w nie do końca znanym krasnoludowi języku i zaczęła się zabawa. Wszystko było by fajnie tylko czemu sam kolo zwiał? Tchórz czy wiedział po prostu co się święci?

Kraty zrobiły całkiem niespodziewaną rzecz jak na kraty. Wybuchły. Eksplodowały z taką siłą, że małe golbiniątką przestały na chwilę się szarpać i skierowały uwagę na nas. Ale tylko na chwilę. Kawałek kraty przeleciał koło ucha Kall'eha. Świst też świadczył o sile eksplozji. Najdziwniejsze jest to, że dziwnym zbiegiem okoliczności najbardziej ucierpiał na tym najbardziej "niewinna" osoba, Is. Dziwne prawda?

Tupotem i syczeniem Krewetka dawała znać, że się zbliża. A zbliżała się szybko zwabiona prawdopodobnie odgłosem eksplozji jak i samym jedzonkiem ganiającym wokół wyjścia jej norki.

Krewetka szybko zabrała się za Krasnoluda. Z wiadomych powodów. Najpierw łowi się najsmaczniejszą, najlepszą i najgrubszą zwierzynę. Często też najłatwiej dostępną - dlatego też pierwszy atak krewetki celował w wiszącego i duszącego się Isendira. Z tym, że Kall'eh nie był dostępnym. A przynajmniej takiego zgrywał. O niego trzeba powalczyć. Kupić drinka albo zaprosić na kolację. Na kolację, którą on je a nie jedzą jego. Zatem Krewet odpada. Trzeba dać mu kosza.

Kall'eh wziął tarczę w prawą rękę, topór zważył w lewej. Splunął na ostrze pieszczocha i ruszył do ataku.


Krewetka była problematycznym stworkiem. Niestety ubicie jej było równie problematyczne co sam stworek. Pancerz był naprawdę mocny. Is wyglądał coraz gorzej. Już nie był blady. Powoli wpadał w odcień fioletu. Kall'eh postanowił rzucić w linę, która trzymała Isa, nożem. I napierać dalej na krewetkę zasłaniając się tarczą przy aktach agresji stworka.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 19-07-2009, 20:41   #429
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kall`eh; Świat schodzi na wilki. Żeby krasnolud miał elfa ratować? Toż to nie po bożemu. Cała zaistniała sytuacja była zresztą jedną wielką niebosko-Chaotyczną komedią. I do tego te goliniątka...
Paradoksalnie, dobrze, że Is omdlał i nie widział karła ciskającego w niego nożem. Gdybyś chybił zawsze można powiedzieć, że to Flafie cisnęła nożem albo Elir. Moradine sprzyjał ci jednak i twoje ostrze ze świstem dotarło do celu zgodnie z planem. Jednym silnym i zdecydowanym uderzeniem przecięło linę ponad głową elfa i ponad zawieszonym na niej zębami wilkiem. Sinawe ciało nieprzytomnego, związanego efla zwaliło się na trawę, Elir zeskoczył obok. No, to Is powinien mieć się nieco lepiej. Nie wykazuje jednak oznak dobrego samopoczucia, nadal leży nieruchomo, nadal jest siny i nadal ma pętlę na gardle, tyle, że chyba mniej go uciska. Chyba. Niewdzięczne elfy...
Krewetka przystąpiła do ataku. Twój topór, choć przedniej krasnoludzkiej roboty i błogosławiony przez zapomniane bóstwa [którym nikt dawno ofiary nie składał gah], okazał się za słaby na pancerz krewetki. Stwór był chyba twardszy od najtwardszej znanej ci skały! Trza było kilof z domu zabrać!... Ostrze topora ze zgrzytem i snopami iskier otarło się o stworzoną przez naturę zbroją krewetki. Zostawiło rysę, którą krewetka niespecjalnie jakoś się przejęła. Uderzenie jej prawego odnóża huknęło o twoją tarczę, lewe odnóżę zaś zagarnęło cię bliżej paszczy i zębisk, rozcinając twój pancerz. Ledwo poczułeś szczypiący ból i cieknącą strużkami krew, a już rana ściągnęła się w niewielką bliznę.



Elir, wdzięczny za ratunek dla jego pana, uleczył natychmiast twoją ranę i przybył by wspomóc was w walce!

Uzjle, Kall`eh; Póki co jest 0:0. Krewetka cała i wilk syty. Znaczy erh krewetka cała i wy cali. Dzięki waszej interwencji zbrojnej nie wlazła z powrotem do nory. Macie nadzieję, że Barbak, Samael albo Tygrys wyniosą coś z nory krewetki, ale żadnego ze wspomnianych nie widać w odmętach nory. Żadnemu coś się do wyjścia nie spieszy. Nizzre wsiąkła gdzieś. Nikt nie interesował się zbytnio tym, w którym momencie odłączyła się od grupy. Isendir leży nieprzytomny i siny. Chyba nie oddycha!

Barbak, Samael; Ciemno jak... w pupie u górskiego olbrzyma. O ile Samael jeszcze jako tako elficko-demonicznie widzi, o tyle ork idzie po omacku [nie raz macnął coś podejrzanego po drodze i to chyba było żywe! Jednak Samael macając skały w grocie drowa wierzchem dłoni, unikając TEJ wysokości nad ziemią wiedział co robi...]. Ściany nory są gładko obskrobane przez odnóża krewetki, podłoga gładka; ani jeden kamyk jak na złość nie leży! Gdzieniegdzie tylko pod butami chrupią wam stare kości, ale nie jesteście pewni, czy Kruk zaliczy zadanie za coś co było żywe więc szukacie dalej.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 20-07-2009, 12:52   #430
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Wrzuta.pl - KOMODO - All 4 U (Official video)

Wpadł do jaskini zaraz, za swym nowym, czteronożnym, włochatym i paskowanym kompanem. Wpadł i ciemności rozeszły się wszędy. Naraz stało się tak ciemno jak w …. tam gdzie jest ciemno.
Barbak daleki był od klaustrofobii. Wysokościo-fobia, latanio-fobia, dendrofilo-fobia.. kilka fobii mógłby do swego jestestwa przypisać, jednak zdecydowanie niezależała do tego klaustrofobia.
Ork zatem, pełen zapału, choć może nie w najbardziej komfortowych warunkach ruszył przed siebie? W jaki sposób?
Cóż.... nie świecił jak Synek, nie potrafił też w tak szybkim tempie doprowadzić się do stanu wrzenia (tak to potrafiły tylko demony i elfy z gatunku: Almena The Elven). Zatem zachowując właściwą sobie temperaturę, podszedł do sprawy na zimno.
Wystawił przed siebie swe zielone łapki i zaczął obmacywać okolicę.. Jakież było jego zdziwienie, gdy po kliku krokach okolice okazały się być włochate!?!? Najlepsze było to, iż ich włochatość ograniczała się jedynie do podłogi... Ork nie od razu zorientował się że, rzeczone okolice są włochate. Najpierw zorientował się, że coś leży przed nim (i chwała niech będzie Paladine nie zgniótł tego pancernym buciorem). Gdy obmacane i zadowolone ściany pozwoliły mu się od nich odkleić, ork zaczął wymacywać to co leżało przed nim. Było to włochate, było jeszcze ciepłe... oddychało.
Błysk inteligencji orka stwierdził jasno, iż mógł to być Kotecek. Tygrys, zdawał się być niezwykle pewien siebie, a co za tym idzie, może ta pewność go zgubiła? Może pędząc za Synkiem, nie zauważył jakiegoś kamycka i wytrzasnął się jak długi? Nie było to już istotne. Barbak nachylił się nad futrzakiem.
- Żyje?
- Tia.
- Pomożesz mu?
- Znowu?
- Tia.
- Może najpierw tobie?
- Co?


Ork nie widział swej nogi... jedynym co czół to zabawne uczycie zimnego wiatru hulającego w najlepsze w nieszczelnej zbroi. Prawdą było jednak to, że ten stawonóg go zawadził. Cóż.... Emanuel zabrał się za robotę. Światło, które pchła wydała z siebie przy okazji leczenia, pozwoliło upewnić się orkowi, że leżał przed nim jego włochaty kompan... Gdy nastały ciemności ork ork pozwolił sobie na odrobinę humoru.
- Chyba widziałem kotecka!?
I tym samym powrócił pamięcią do czasów, gdy obudził się w celu więzienia w Ditrojd a naprzeciw niego siedział Rakasza Tevonreal... Postać, z którą później spędził długie dni w podróży, z którą odbył nie jedną walkę... na którego śmierć musiał patrzeć.
- Niech Paladine strzeże Twego wiecznego snu Przyjacielu!

Ponieważ Emanuel nie był w stanie uleczyć ich obu za jednym podejściem, ork przewiesił sobie tygrysa przez ramię, ujął w prawicę młot i zaczął sobie torować nim drogę przez ciemności...
- Samaelu? Jedyną odpowiedzią, była przeszywająca cisza.
- SYNEK!!! Nic...

Wymacując tak drogę, kuśtykający jeszcze ork, pchli felczer oraz nieprzytomny gadający tygrys podążyli dalej w mrok. Szukali tego, mieli do znalezienia w tej jaskini... ale nade wszystko szukali Samaela.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172