Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2009, 18:34   #1
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Post Crossover

W ponadwymiarowej przestrzeni trwała burza. Burza przekazów, jarzących się nieznanym wcześniej dla Envoy smakiem-smakiem strachu i paniki. Pustkę pokrywały najróżniejsze kolory, okruchy energii tańczyły, a nagłe rozbłyski, były odpowiednikiem krzyku w ludzkiej komunikacji. Istniał problem, którego zimna, bezemocjonalna i pragmatyczna społeczność nadbytów regulujących tysiące rzeczywistości, pilnujących, by starannie wykalkulowana przez nie przyszłość została wypełniona bez najmniejszego błędu, nie potrafiła rozwiązać. Ich roztrzęsione egzystencje, nagle poczuły się słabe, ograniczone, a całe ich istnienie stanęło pod znakiem zapytania-przestali spełniać swoje zadanie, stali się bezużyteczni, wedle ich własnej filozofii-zasługiwali na unicestwienie. I tak się działo. Pierwszymi ofiarami byli strażnicy skażonych światów, którzy utonęli we własnych wątpliwościach, a ich rozproszone energie sprawiły, że interwencja innych była praktycznie niemożliwa. Nawet teraz, kilka barw słabło, przybierając kolory sąsiadów. Potrzebowali podjąć decyzje.
Kłótnie i płacze zamilkły, gdy atramentowa czerń rozlała się po całej przestrzeni, narzucając swoją wolę innym, chwytając za ich strach i przerażenie. Cała nadprzestrzeń zamarła, czekając na decyzje tego, którego postanowienie było silniejsze niż ich wszystkich.
Decyzja została podjęta.
***
Świat Pierwszy

W pamięci Alucarda znajdowała się ziejąca, czarna dziura, mogąca równać się jedynie z ciemnością, w której przebywał. Najświeższe wspomnienia dotyczyły walki-i nie byłoby może w tym nic szczególnego, gdyż większa część jego nieżycia była wypełniona śmiercią, mordowaniem i unicestwianiem. Jednak każde z tych starć miało początek, miało również jakąś formę końca. Ale jego pojedynek z *tym* wampirem...był urwany, jak film którego taśma została przecięta podczas projekcji masywnymi nożycami. Czy został zraniony tak dotkliwie, że jego pamięć została uszkodzona? Tkwiąc w swojej obecnej lokalizacji, nie miał szans odnaleźć odpowiedzi. Mógł być pewien tylko jednego-znajdował się w trumnie. I to nie byle jakiej-była to jego własna trumna. W dodatku, usypiające kołysanie, sugerowało wampirowi...znajdowanie się pośród wody? Nie było to jednak ostatnie zaskoczenie jakie go spotkało przed otwarciem wieka.

Przyczyną kolejnego była Beatrice, chociaż ona sama nie była w miejscu, którego się spodziewała. Może znowu przesadziła? No ale, człowiek to nie maszyna, od czasu do czasu musi się zabawić; a pół demon też człowiek. Walka z przeróżnymi stworami piekielnymi czyni życie ciekawszym, a jeśli przy okazji dostanie się pieniądze za zlecenie, pomagające wyjść z masakrycznych długów, wszyscy są szczęśliwi. Może poza samymi usieczonymi, ale nikt nie kazał im ruszać swoich płonących zadów z gorejących czeluści. Tym razem, Bea miała pozbyć się sporych rozmiarów stwora, którego potęga była...przeciwnie proporcjonalna do wielkości. Jednak wykończenie go w kilka sekund nie byłoby w połowie tak zabawne, jak podroczenie się z nim, danie mu iluzji zwycięstwa, by wtedy...łup! A raczej-ciach! Rozciąć bestie od środka, pokazując, że ma się w nosie fakt bycia połkniętą. Ich miny zawsze były bezcenne po takim zabiegu. Tym razem jednak, Beatrice nie miała okazji tego sprawdzić-za to zorientowała się, że zamiast fragmentu rozprutego pancerza, trzyma się...trumny, a zamiast wynurzać się z ciała bestii, właśnie wynurzyła się spod wody, znajdując się w jakiegoś rodzaju zbiorniku. I że nagle czarne coś od tak pojawiło się pośród pustej przestrzeni w dodatku najwyraźniej w środku zaawansowanego manewru powietrznego, odbijając się w locie od trumny i lądując kawałek dalej.

Owym niespodziewanym gościem był Spider-Man, będący właśnie w środku powrotu do domu z udanej akcji pacyfikacyjnej złoczyńców. Przemierzając strefę powietrzną Nowego Yorku z użyciem swojej sieci, właśnie zaczepił kolejną i bujał się dalej, z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku, oraz porcją wspaniałych zdjęć, którymi Peter Parker pomęczy Jamesona, pokazując Spider-Mana w zwycięskich pozach nad niecnymi mącicielami. W trakcie przewidywania reakcji swojego szefa i mimowolnego uśmiechania się, nagle poczuł się tak, jakby jakaś niezwykła machina przeniosła obok niego wszystkie materiały wybuchowe świata, uzbrojone i mające za milisekundę eksplodować, życząc przy okazji miłego dnia. Zmysł niebezpieczeństwa na moment zwariował, by zupełnie się uspokoić. W przeciwieństwie do samego Spideya, który nie do końca wiedział kto strzela i z jakiego kalibru, bo zamiast w przestworzach, znajdował się niebezpiecznie blisko poziomu wody, w dodatku zbliżając się do nieuchronnej kolizji z pływającą trumną, której trzymała się jakąś białowłosa czerwonopłaszczka. Jednak zamiast się z nimi zderzyć, odbił się i wylądował na brzegu.

Podobnych dylematów i problemów pozbawiony był Jack the Reaper, który najzwyczajniej w świecie spał. Nie przejmował się tym, że mogą go okraść, ani że mogą go porwać. Teraz jednak został siłą zmuszony do opuszczenia swojego łóżka i wylądowania na zimnej skale...ale on nie miał z tym problemów. Jeśli chodzi o spanie, Jack był bardzo elastyczny, przewrócił się więc na drugi bok coby było mu wygodniej i dalej odpoczywał, stanowiąc dość niezwykłe widowisko dla Narigo.

Shinigami nie miał specjalnych oczekiwań odnośnie swojego zadania. Ot, pozbyć się kilku Pustych tu, kilku Pustych tam. Nic specjalnego. Był akurat po treningu z pozostałymi oficerami, więc był jak najbardziej rozgrzany, a że należał do najlepszych, nie musiał czuć na karku oddechu przełożonego, mogąc samodzielnie wybrać sposób egzekucji, przy okazji dostając szansę na praktyczne przetestowanie kilku nowych technik i pomysłów. Przechodząc przez drzwi prowadzące do świata ludzi, nie mógł się jednak spodziewać, że na miejscu jego paranormalna percepcja zadławi się i obróci do góry brzuchem, on sam dostanie migreny i omal nie potknie się o śpiącego kapelusznika z wielkim mieczem. Zupełnie jakby...to nie był ten świat żywych, który znał. W dodatku, dlaczego został wyrzucony w tak dziwnym miejscu, tak wysoko i jakby...na jakimś posągu?

Więcej szczęścia odnośnie lokalizacji miała ognistooka Shana. Będąca w środku rytualnego dreptania do piekarni, w uświęconej misji zakupu swojego ulubionego rodzaju pieczywa, w połowie wykonywanego kroku poczuła, że coś jest definitywnie nie tak. Gdy jej but dotknął ziemi, była już uzbrojona i w pełni gotowości bojowej. Nie znajdowała się tam, gdzie powinna-zamiast miejskich zabudowań, otaczały ją skały, szum wody...i on. Wysoki mężczyzna w długim płaszczu, powoli rozglądający się, nakierowujący swoje oczy na nią. W momencie gdy wzrok Shany i nieznajomego spotkały się, poczuła nienaturalny, przenikliwy, paraliżujący strach, którego pokonanie zajęło jej dobrą chwile. Instynktownie czuła, że ten...ktoś jest czymś nadnaturalnym, chociaż nie był to typ istot z którymi zazwyczaj się zmagała. Ów jegomość milczał, przeszywając ją wzrokiem, najwyraźniej będąc równie zaskoczony całą sytuacją co ona.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 16-07-2009 o 18:38.
Nemo jest offline