Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2009, 22:53   #4
Ayame
 
Ayame's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayame nie jest za bardzo znany
Srebrnowłosa półdemonica była zawiedziona. A misja zapowiadała się obiecująco, z większą ilością wrażeń i ogólnie jakoś tak weselej. Teraz będzie musiała spędzić resztę wieczoru nudząc się albo dla odmiany- nudząc się. Ale ostatecznie typ bestii, z którą ma do czynienia nie musi koniecznie oznaczać brak rozrywki zupełnie- demony jego pokroju z reguły mają więcej do powiedzenia i skłonności do przechwałek niż jego faktycznie silni pobratymcy. I jak zawsze w swej nieomylności miała 100% rację. O rany, co za kretyn! Dawno takiego ubawu nie miała! "Jam jest A`gher "Potężny". Drżyj potomkini Spardy!!!"- gdyby siedziała to pewnie z krzesła by spadła. Niestety, wszystko, do dobre, szybko się kończy. Nie można przecież przeciągać roboty w nieskończoność. A i zjeść by się coś przydało. Zdążyła już zgłodnieć po ostatniej pepperoni. Nie wspominając już o tej pijawce- Lady, która pewnie niedługo upomni się o częściowy zwrot długu. Ach... Ciężkie jest życie łowcy demonów.
W takich radosnych zadumaniach skoczyła w powietrze lądując wprost do paszczy przeciwnika, ześlizgnęła mu się po języku, przez krtań do przełyku i z tamtąd postanowiła dalej nie lecieć. Owszem- uwielbiała ślizgawki w aquaparku, ale tam lądowało się w wodzie, a nie- w sokach trawiennych. Nie miała też ochoty niszczyć swojego płasza, który mimo że stary i wysłużony, nadal pozostawał w doskonałym stanie. Zdążyła się do niego przywiązać. Wykonała jedno, gładkie cięcie Rebellionem, by dostać się bliżej serducha demona i mocne pchnięcie, które przebiło je nawylot... Podobnie jak i pancerz, rozrywając A`ghera od środka. Walka skończona... Raczej. Byłoby naprawdę miło, gdyby jeszcze dało się wylądować. Chyba nie prosiła o zbyt wiele? I do diaska- skąd ta trumna? Tam nie było żadnej trumny... A może coś przeoczyła? Nie no zdarzało jej się czasem pominąć parę rzeczy w życiu... Ale trumna to chyba za duży szczeguł do ominięcia? I nie jest też sama. A była. Tego raczej też nie powinno się tak łatwo przeoczyć... Raczej... Chyba... Może? Z resztą- czym ona się w ogóle przejmuje? Ma grunt pod nogami? Ma. Czyli raczej wszystko powinno być ok... Ale jak zawsze nie było. Gdzie jest do cholery to miejsce?- zaczęłą się zastanawiać i rozglądać dookoła w poszukiwaniu śladów, które mogłaby uznać za znajome.
- Więc… często surfujesz na trumnach? Tak tylko pytam.
Wyrwał ją z zamyślenia głos mężczyzny, na którego zaczęła się patrzeć zagadkowo.
- Miałaś może na pokładzie jeszcze kogoś? Bo coś zdecydowanie jest w środku.
Skonsternowana spojrzała na trumnę, po czym na typka.
- Sory, ale ta paczka nie należy do mnie. Ja się o nią tylko przypadkowo zaczepiłam. A może by tak sprawdzić? Swoją drogą- Beatrice. Miło mi. I dzięki za pomoc tam.- wskazała kciukiem jezioro. Uścisnął jej dłoń w nieco spóźnionym geście powitania..
- Spider-Man. Nie ma sprawy, zawsze do usług… ale nie jestem pewien, czy chcesz to otworzyć. Bo pajac, który wyskoczy z pudełka może przerosnąć twoje oczekiwania.
Wskazał na czarną skrzynkę, nakreślając bliżej jej zawartość.
- Nie przepadam za zabawkami, chyba, że są duże, wybuchowe albo da się z nich/ do nich strzelać. Przyjmuję też wariant z pokrojeniem na kawałki.- uśmiechnęła się kątem ust.- Masz pojęcie, gdzie jesteśmy? Bo raczej nie tam, gdzie powinniśmy.
Pająk uniósł ramiona w mało subtelnym geście bezsilności.
- Wiem tylko, że pewno nie jesteśmy w Nowym Yorku. Chyba, że burmistrz w końcu wysłuchał protestów tych kolesi z Green Peace. A skoro zarówno ty i zawartość skrzynki nie jesteście stąd, sugeruje to, że ktoś zafundował nam przymusowe wczasy. Plus, nie chcę cię martwić, ale trzy inne osoby zmierzają w tym kierunku.
Kobieta zaśmiała się.
- Martwić? Spokojnie, skarbie. Może nie wyglądam, ale potrafię spuścić manto, jeżeli mam na to ochotę. A jeżeli tamci szukają zwady? Proszę bardzo- jestem zawsze chętna do zabawy.- puściła człowiekowi-pająkowi zawadiacko oko. Kolejna twardogłowa. Jednak Spidey, kierowany swym pajęczym zmysłem, miast na przechwałki dzierlatki, zwrócił uwagę na coś zupełnie innego.
- Proszę, proszę. A myślałem, że mistrzowska gra postaci topielca, to największa z twoich zalet. Zaś co do miejsca naszego pobytu… sądzę, że to może być subtelna podpowiedź.
Wskazał lewą dłonią dwa pomniki, przedstawiające dziwne postaci o nietypowych fryzurach, które to wznosiły się nad doliną.
- Ależ słodki jesteś...- powiedziała na wpół żartem- wpół z przekąsem, ale zgodnie z instruktarzem jej wzrok powędrował po pomnikach.
- Co jest do diabła? Ktoś przerobił Mount Rushmore? I to w wyjątkowo kiepskim guście.
- Och, przestań, czerwienię się.

Co w jego wykonaniu podchodziło pod nieosiągalne. Postanowił jednak skupić się na ważniejszym problemie, niż słowne potyczki i poddał pomniki dokładniejszej analizie.
- Nie wiem, ale na Amerykanów nie wyglądają. Po ubiorze sugerowałbym raczej kulturę wschodnią, jednak… jakąś dziwną. Wypaczoną. Ich fryzury nie są typowe dla samurajow, a rysy twarzy nie kwalifikują się jako azjatyckie. Więc albo wylądowaliśmy w alternatywnej rzeczywistości, gdzieś w Azji, albo ktoś przełączył kanał na jakąś japońską kreskówkę.
Sygnał ostrzegawczy nadal nie dawał mu spokoju, jednak nie można było tego poznać.
 

Ostatnio edytowane przez Ayame : 16-07-2009 o 22:58.
Ayame jest offline