Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2009, 17:18   #46
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Peter nie był zbyt zachwycony. W ten sposób nigdy się nie dowiedzą, co jest w tych wszystkich fiolkach.
Bauholz z pewnością miał wiele wiedzy, ale Peter nie sądził, by do tej wiedzy mogła należeć choć garść informacji o przeróżnych miksturach.
Gdyby to był szkic mitycznej korony... Z pewnością profesor wiedziałby, czy jest prawdziwy, czy też chodzi o jakąć nędzną podróbkę.
Z pewnością sumiennie przechowałby powierzony mu pakunek... Chyba, że by o nim zapomniał, pochłonięty jakimiś rozważaniami.

- Sprawę naszego złodziejaszka - Peter skinął głową - trzeba załatwić bardzo dyskretnie. To fakt. Na początek wystarczą nam kłopoty spowodowane przez krakena i przez Kurta. Dorzucenie do potwora i kultysty kolejnego podejrzanego ptaszka nie wpłynie dobrze na samopoczucie członków wyprawy. I załogi.

- Ale musimy to załatwić natychmiast - stwierdził Martin. - Zaniosę kuferek do profesora, a potem...

- Jeszcze nie - Armand najwyraźniej zmienił zdanie. - Najpierw zobaczmy minę naszego młodzieńca na widok tej skrzyneczki. A jeśli nie zechce powiedzieć, co zabrał... - Wzruszył ramionami. - Wtedy mogą być kłopoty.

- Jeśli ma trochę oleju w głowie - powiedział Martin - to już to gdzieś zamelinował. Na takiej łodzi, jak ta, jest dużo skrytek różnego rodzaju, a to, co zniknęło nie mogło być duże.

- Jeśli zniknęło - powiedział Peter. - I jeśli to on zabrał. Za rękę nikt go nie złapał.

- Jasne, że nikt go nie złapał - stwierdził Armand - ale kto inny mógłby to zrobić? A wystarczy powiedzieć słowo kapitanowi i Nat znajdzie się pod kluczem. I nie wyjdzie, aż nie zacumujemy w Bibersdorfie. Potem trafi w ręce władz i z naszej wyprawy ubędzie kolejna osoba.

- A może i dwie... Nie wiadomo, jak zareaguje nasza czarodziejka - powiedział Martin. - Lubi tego chłopaka.

- Za to można śmiało domniemywać, co kultystą, czy też domniemanym sojusznikiem kultysty zrobi Wielebny Angus. - Peter potarł czoło.

- Jak rozumiem, nie zależy nikomu z nas na tym, by Nat wylądował w więzieniu... albo za burtą? - Martin rozejrzał się dokoła. - W takim razie pójdę po niego.



- Nat... - powiedział, gdy tylko znalazł się na pokładzie. - Pan Le Boeuf prosi cię na chwilkę.
 
Kerm jest offline