Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2009, 21:56   #10
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Potem nastała czerń. Trzask i wybuch kuli nicości, która ich pochłonęła. Rozłożenie owych osób na składniki podstawowe zdecydowanie nie było przyjemne, o nie. Druzgotało zmysły i zdrową psychikę. Jednak to nie pierwszy raz kiedy Peter został poddany tego typu procesowi. Wszystko to przywodziło na myśl seanse i wyprawki, które potrafiła zafundować niczego niespodziewającemu się osobnikowi Madame Web, wysyłając takiego pechowego delikwenta do alternatywnych rzeczywistości, dalekiej przeszłości, przyszłości, oraz sam Sentry wiedział gdzie jeszcze. Czas pytań (od innych uczestników teleturnieju) właśnie dobiegł końca i należało oświecić tą zbieraninę co do możliwych komplikacji, których źródłem okażą się oni sami. A nóż-widelec Parker wywoła wilka z lasu, odsłaniając trochę więcej szczegółów, oczywiście dla dobra całej grupy.
- Chwila, chwila! Moment, moi drodzy państwo! Zamierzamy mu pomóc, nic o nim nie widząc? Nie mam pojęcia, jakie mentalne telegramy od niego otrzymaliście, jednak nie budził swoją osobą zaufania. Skąd pewność, że w ogóle gramy tutaj dla dobrej drużyny? Jakaś spalona żarówka uprowadza nas siłą z rodzimych rzeczywistości i szantażuje ich zniszczeniem w celu naprawienia kolejnych, nad którymi utraciła posiadaną do tej pory, despotyczną kontrolę? Nie wiem jak u was, ale tam skąd pochodzę istoty prezentujące tego typu oferty zwykle lądują w Strefie Negatywnej, lub dostają bilet w jedną stronę do centrum słońca liniami Hulk Airlines!
Nagle odezwał się głos, należący do eterycznego szantażysty. Basowy, silny i słyszalny dla wszystkich porwanych z różnych planów. Najwyraźniej byt chciał udzielić odpowiedzi, jednak to co rzekł zdecydowanie nie poprawiło nastawienia reportera. Nawet jeżeli owa odpowiedź padła jedynie w jego biednej łepetynie
-SPIDER-MAN.
TWOJE WĄTPLIWOŚCI BYŁY PRZEWIDZIANE. WASZA WSPÓŁPRACA JEST NIEZBĘDNA DLA KOSMICZNEJ RÓWNOWAGI I ENVOY WYKORZYSTAJĄ KAŻDY ATUT, JAKI BĘDZIE NIEZBĘDNY, BY ZMUSIĆ WAS DO KOOPERACJI. NASZA DEDUKCJA SUGERUJE, ŻE ŚWIADOMOŚĆ TEGO, ŻE NIE BĘDZIECIE MIELI DO CZEGO WRÓCIĆ. MOŻE BYĆ MOTYWUJĄCA. DOBRO I ZŁO SĄ WARTOŚCIAMI KTÓRYCH ENVOY NIE UZNAJĄ W SWOICH KALKULACJACH, JEDNAK W WASZYM TOKU ROZUMOWANIA, SPRZECIW DOPROWADZI DO WIĘKSZEGO ZŁA, NIŻ POSŁUSZEŃSTWO, KTÓRE W OGÓLNYM ROZRACHUNKU DOPROWADZI DO WIĘKSZEGO DOBRA.

Peter skrzywił się pod swoją maską, wyraźnie rozeźlony. Pięści zacisnęły się mocniej, zaś cała sylwetka jakoś tak… zafalowała i napęczniała? Jednak źródło problemów w postaci plenarnego terrorysty, pozostawało dobrze ukryte i uzewnętrzniany, fizyczny gniew zdawał się całkowicie bezsilny i pozbawiony sensu, wobec czego Parker kontynuował swoją ofensywę mentalnie.
~ Hej, Envoy? Dzwonił Bin-Laden. Chce z powrotem swoje metody dyplomacji! A co do szantaży względem mojej osoby i względem mojego domu… nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale stąpacie po bardzo kruchym lodzie. Bo wątpię, abyście chcieli mieć na głowie kilka tysięcy kopii pewnego blondyna. Reed Richards w dużych ilościach także potrafi być bardzo upierdliwy, dla wszystko wiedzących, boskich bytów. Z tego co pamiętam to pojedyncza sztuka przeważnie ubija więcej niż kilka cwaniaków twojego pokroju. Rocznie. Nie w całym swoim życiu.~
- ZNAMY REEDA RICHARDSA. JEST BARDZO UŻYTECZNYM ELEMENTEM RÓWNAŃ, POZWALAJĄCYM W LICZNYCH JEGO MIEJSCACH ZACHOWAĆ RÓWNOWAGĘ KTÓRA TRZYMA ŚWIAT W BALANSIE I UTRZYMUJE GO Z DALA OD DESTRUKCJI. ENVOY NIE WIDZĄ PROBLEMU W OSOBIE, KTÓRA JEST DLA NICH UŻYTECZNA.
~ Jak na kosmiczną inteligencję, nie punktujesz zbyt wysoko w kojarzeniu faktów. Chodzi o to, że on i jemu podobni zapewne zobaczą problem w was. Zaś ja nie mam zamiaru pomagać plenarnym terrorystom.~

Pajęczak skrzyżował ręce na piersi, mówiąc do niewidocznego adresata. Odpowiedź padła po raz kolejny, choć zdecydowanie mniej przerażająca niż wcześniej.
-JESTEŚMY PASTERZAMI EGZYSTENCJI. NIE DZIAŁAMY BEZPOŚREDNIO. MOŻEMY DOPROWADZIĆ DO DESTRUKCJI ŚWIATA POPRZEZ MODYFIKACJE JEGO RÓWNANIA, DODAJĄC DO NIEGO ELEMENTY KTÓRE ZABURZĄ RÓWNOWAGĘ, W EFEKCIE DOPROWADZAJĄC DO KATAKLIZMÓW, WOJEN I WYDARZEŃ, KTÓRE SPROWADZĄ KONIEC. WYJĄTKIEM SĄ ŚWIATY W KTÓRYCH ZOSTANIECIE UMIESZCZENI.
Pająk stłumił w sobie parsknięcie śmiechu. Jeśli do tej pory obawiał się natychmiastowej destrukcji swojego uniwersum przez jakąś nieznaną siłę, to teraz, wraz z rozjaśnieniem metod ich działania, sami ostrzyli pod siebie gilotynę. Chyba jednak nie śledzili istot i wydarzeń w mutliwersum tak dobrze jak by tego chcieli. Przykucnął nieznacznie, rozglądając się wkoło i ponownie badając lesistą strukturę.
~ Gdybym dostawał ćwierć dolara, za każdym razem gdy to słyszałem… ale mam dla ciebie subtelną sugestię Envoy. Popracuj nad swoimi metodami dyplomacji. Do czasu aż to zrobisz, możesz zapomnieć o mojej współpracy.~
Pajęcza siec wystrzeliła, zaczepiając się o jedno z okolicznych drzew. Jej właściciel już miał wyskoczyć do przodu i zniknąć pośród gęstwiny, gdy po raz kolejny doszedł go głos ich ciemiężyciela. Bynajmniej nie tak władczy i pewny siebie jak ostatnio, starający się oddziaływać na inne wartości.
-SPIDER-MAN. TWOJE DZIAŁANIA STAWIAJĄ POD ZNAKIEM ZAPYTANIA RÓWNANIA DZIESIĄTEK INNYCH ŚWIATÓW. ENVOY WIERZY W LICZBY. JESTEŚMY W STANIE POŚWIĘCIĆ LOS JEDNEGO ŚWIATA DLA LOSU WIELU. CZY PERSPEKTYWA MOŻLIWOŚCI ZMIANY SWOJEGO ŚWIATA NA COŚ, CO WEDŁUG CIEBIE BĘDZIE LEPSZE, NIE JEST MOTYWUJĄCA? CO W TAKIM RAZIE CIĘ ZMOTYWUJE, SPIDER- MANIE?
Parker wypuścił z dłoni swoją sieciową taksówkę i ponownie odwrócił się w stronę, z której rozchodził się rezonans dźwiękowy. Założył ręce na boki i choć jego twarz pozostawała niewidoczna, to nachylenie muskularnego torsu i ton wypowiedzi sugerowały, że jest niezmiernie rozbawiony i że… dopiął swego w tej konwersacji.
~ Oh, ojej! A gdzież zniknął ten władczy ton z przed kilku chwil? Albo mi się wydaje, albo ktoś właśnie uświadomił sobie, że zależność między nami a nim, jest odwrotnie proporcjonalna, niż sądził do tej pory… hm. Dobrze Envoy. Nie wiem jak inni, ale ja zostanę. Żeby mieć oko na twoje zagrywki. I możesz mi wierzyć… napsuję wam krwi, jeśli tylko zrobicie coś niezgodnego z moim kompasem moralnym. Mam do tego talent.~
Skrzyżował ręce na piersi i oparł się o wciąż żywy kawał drewna, zakańczając polemikę w myślach. Spojrzał po reszcie, ciekawy ich reakcji na swoje niepewne zachowanie z przed chwili, po czym na moment zogniskował swój wzrok na Alucardzie i drugim mężczyźnie, w czarnym płaszczu. Ku uciesze niewidocznej widowni padło jednak na tego pierwszego.
- Hm. Alucard, jeśli dobrze usłyszałem? Te twoje ciuchy są dosyć nietypowe. Niech zgadnę, pewnie kupujesz ubrania w tym samym pasażu co Carmen Sandiego?
Napięcie wynikłe sytuacją zostało rozładowane przez żart i nadszedł w końcu czas na ostrzał bardziej praktycznymi, mentalnymi pytaniami których, w przeciwieństwie do reszty grupy, wciąż nie zadał. Rozpoczął więc wysyłanie umysłowych smsów z przepaloną, plenarną żarówką. Resztę gromady wciąż mógł pomęczyć później, w celu ustalenia planu działań.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 17-07-2009 o 22:08.
Highlander jest offline