Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2009, 00:04   #30
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Kaus miał wielką ochotę podyskutować z nadpobudliwym kapralem, ale ten zniknął zanim "Golem" uruchomił rzadko używany sarkazm i ironię. Ponieważ jednak w plecaku oprócz amunicji, kierunkowych min "Broadsword", elektroniki i innych rupieci miał również potężne zasoby fajek, święconki i płytek z filmami na widok których przeciętny kapłan Eklezjarchii dostałby zawału serca, powstrzymał się od pościgu. Ledwo zdążył złożyć graty gdy kolejny wrzask wygonił go na plac główny. Następne ryki podoficerów skierowały kurduplowatego szeregowego we właściwe miejsce. Mimo że ludzie jego wzrostu są raczej sprinterami niż maratończykami, zdążył dobiec tuż przed ostatnią kontrolą szyku przez sierżanta plutonu.

- Na słodką łaskę Imperatora, gdzie jest twoja Książeczka Wojskowa, żołnierzu! - wytrenowany przez lata służby wrzask sierżanta mógł zagłuszyć szwadron Leman Russów, jednak po Kausie spłynął niczym woda po oszlifowanych ściankach diamentu przemysłowego.

- Tak jest sierżancie, tu ją mam sierżancie! - "Golem" odszczeknął tym samym tonem, triumfalnie wyjmując z przepastnych kieszeni zaoliwiony i absolutnie zasmarowany "Manual Sprawnej Reperacji Platformy Przeciwlotniczej "Hydra" Mk VI". Zbity z tropu i zaaferowany zbliżającą się inspekcją sierżant skinął głową i ruszył dalej opieniczać następnych żołnierzy. Kaus rozluźnił się i obojętnie wpatrywał w stojącego przed nim nieszczęśnika dźwigającego trójnóg ciężkiego boltera, ukradkiem przeżuwając kolejny baton. Nie przerwał konsumpcji nawet wówczas gdy Aquila wylądowała, bowiem stojąc w czwartym szeregu był dla dowództwa równie zauważalny co poczucie humoru u Space Marine Chaosu. Przemowy wysłuchał na własny empatyczny sposób gapiąc się cały czas w elegancki transportowiec komisarza (teleoko się przydało), no, pomijając potężne gazy raz czy dwa (niektóre gatunki biomasy w batonach mu nie służą), jednak i tak nie wpłynęło to znacząco na splendor wizytacji. Energicznie zasalutował na koniec, trzaskając obcasami, po czym ruszył biegiem po swoje rzeczy.

Gwardia Imperium stoi na krzyku, co udowodnili kolejni podoficerowie. Dzięki ich energii (i paru ukradkowym łykom święconki) Kaus osiągnął wyznaczony perymetr. Z początku z przejęciem obserwował przedpole, jednak po pół minucie standardowej znudziło mu się to i całą uwagę poświęcił rozpoznawczej Salamandrze nieopodal, której załoga debatowała przy rozkraczonym wehikule. Jeden z czołgistów usiłował w nieudolny sposób załatać pęknięcie spawarką. Raniło to poczucie profesjonalizmu "Golema", toteż nic dziwnego że gdy kapral oddalił się nieco, Kaus postanowił pomóc kolegom.

- Kiepska sprawa, co nie? - zagadnął jednego z załogantów.
- Nie twój interes - rzucił ten, złagodniał jednak widząc zaciskające się pięści hivera.
- Komisarz nie będzie zadowolony gdy zobaczy ten wrak rozkraczony na środku drogi. Mogę pomóc i zespawać pęknięcie żeby wytrzymało tak długo aż dojedziecie do parku maszynowego, lepiej niż ten koleś pod gąsienicami który zniszczy za chwilę przednie koło napędowe. W zamian podwieziecie kiedyś mnie i chłopaków z drużyny do jakiejś dziury za miastem gdzie można tanio dostać dobrą gorzałę i dziewczynki - Kaus uważnie przyjrzał się oznaczeniom szwadronu na pancerzu Salamandry i mundurach czołgistów.

Po krótkim namyśle (hasło "komisarz" ma najwidoczniej wielką siłę oddziaływania) załoga Salamandry zgodziła się i Kaus zakasał rękawy biorąc się do naprawy. Sypnęło białymi i niebieskimi iskrami...

- Piliście? - zapytał podejrzliwie stojący nieopodal kapral kiedy spocony "Golem" wypełzł spod pojazdu i zionął na niego niechcący, dysząc w skwarze.
- Tak, sir, kielich wina mszalnego podczas uroczystości pogrzebowych ku czci poległych towarzyszy broni z PDF-u - służbiście zameldował Debonair, stając na baczność - była to ceremonia religijna i hołd oddany pamięci kaprala Kugelschreibera i jego drużyny, zjedzonej przez orków podczas...
- Dobra, starczy tego, nie przerywajcie roboty - machnął pośpiesznie ręką podoficer widząc rozmach z jakim "Golem" odstawił włączoną spawarkę na pancerz Salamandry tuż przy zbiornikach promethium.
- Tak jest, sir! - Kaus trzasnął kopytami i zdjął trzeszczącą spawarkę z pancerza ociekającego topiącą się już farbą - Długo to nie wytrzyma, ale przynajmniej dojedziecie do warsztatów - rzucił do czołgistów kiedy spiął jeszcze jakieś rozerwane kable.

Gdy prychająca i rzężąca Salamandra odjeżdżała z rykiem, "Golem" poczuł na karku czyjeś lodowate spojrzenie. Czyżby kaprala? Skrzywił się oczekując wrzasku...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline