Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2009, 15:31   #12
Famir
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Poczuł znajomy posmak dymu w ustach. Lubił palić choć po raz pierwszy wsadził mu peta do mordy.
-Wstawaj tępa strzało, bo wilka dostaniesz. Będę budził Cie w nieskończoność jeśli zajdzie taka potrzeba, a znam klika mało przyjemnych metod. Uwierz mi.
Jack westchnął po czym jakby od niechcenia się podniósł. Usiadł po turecku na skale po czym zaspanym wzrokiem jak małe dziecko zaczął się rozglądać to w lewo, to w prawdo aż w końcu jego wzrok spoczął na nieznajomym. Poprawił ręką osuwający się z głowy kapelusz. Miał zmęczoną twarz - choć nie miało to nic wspólnego z sennością. Sprawiał wrażenie raczej zmęczonego życiem człowieka, który widział wiele... w sumie to trochę za wiele.
-Czy ktoś już Ci mówił że jesteś upierdliwy? - zmrużył lekko oczy jakby patrzył na dziwny okaz w zoo. Sądząc po tonie wypowiedź można było potraktować jako pytanie retoryczne. Zaciągnął się i pozwolił dymowi wypełnić płuca. Po chwili z jego ust wydobył się kłębuszek dymu. W jednej chwili nastała nicość niosąca za sobą zmiany. Rzeźnik był pewien, że coś się zmieniło, ale samego procesu nie pamiętał. To tak jakby jego podświadomość usunęła z pamięci wspomnienia o traumatycznym przeżyciu by osobowość w miarę pozostała niezmieniona. Poczuł nieodpartą potrzebę by zejść do istot znajdujących się na dole których - o dziwo - w jakiś niewyjaśniony sposób stał się świadom. W jedną dłoń wziął miecz, drugą chwycił kapelusz tak by nie spadł z głowy po czym... zeskoczył w dół. Leciał nie zmieniając pozycji przez dobrą chwilę - trochę źle ocenił wysokość
-Ładny widok. - mruknął zanim parę sekund później zniknął w gęstwinie drzew. Po chwili wyłonił się z lasu i dołączył do reszty przy której znajdowała się to "dziwne czarne coś" do którego czuł hm... ciężko to określić ale podświadomie wiedział, że musi tu być właśnie teraz. Mijając Spider-Man'a pstryknął palcami w taki sposób, że palec wskazujący skierowany był na pajęczaka.
-Fajne wdzianko. - skomentował kostium po czym zaczęła się debata z Envoy'em bo tym było to "dziwne czarne coś". Jack słuchał i słuchał aż w końcu nie mógł się powstrzymać.
-Dobra postawmy sprawę jasno. Póki nie zrobimy czego chcecie możemy zapomnieć o powrocie do do domu i będziemy musieli siedzieć na tym zadupiu?
-DOKŁADNIE. SĄ JEDNAK GŁOSY SUGERUJĄCE UŻYCIE PRZYMUSU. DORAŹNEGO PRZEPISANIA WASZEGO WZORCA.
W tym momencie Jack odchylił ku górze w geście zdziwienia kapelusz.
-Czyli odwalamy za was robotę z własnej woli albo robicie nam pranie mózgu po którym i tak będziemy chcieli ratować świat? Też mi kurwa wybór.
-NIE JEST TO...NIE...
TWÓJ UMYSŁ NIE POTRAFI POJĄĆ METOD ENVOY.
NIE BĘDZIEMY WYPOWIADAĆ SIĘ NA TEN TEMAT PÓKI NIE BĘDZIE KONIECZNE POSUNIĘCIE SIĘ DO METOD OSTATECZNYCH.

Miał dziwne wrażenie, że Envoy nie przewidział takiego obrotu spraw i był w lekkim... zakłopotaniu. Cóż ideałów nie ma. Wziął głęboki oddech.
-Osobiście mam gdzieś te całe brednie o ratowaniu wszechrzeczy, ale jeśli i tak nie mam wyboru to chce załatwić sprawę jak najszybciej i wrócić do domu by się opierdalać od rana do wieczora bo mam do tego prawo. - zadeklarował swoje stanowisko po czym zaczął się rozglądać po towarzystwie.
~Mam złe przeczucia co do tej wyprawy...~
 
Famir jest offline