Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-07-2009, 00:51   #11
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Nastała ciemność... Dziwne uczucie, niemalże takie, kiedy "odpadła" głowa wampirowi, aczkolwiek wtedy się nie przejmował tym... A teraz ? Teraz również nie zrobiło to na nim wrażenia, miał styczność widzieć swoje wnętrzności. Bardziej spokoju nie dawał mu sam fakt "wiedzę" że nadal jest w dziwnym położeniu, jest samotnie gdzieś, gdzie nie możliwe jest znaleźć się... To otoczenie, te istoty, to wszystko było dziwne, dziwniejsze nawet od jego rodzimych przygód. Aż wreszcie nastał jakże oczekiwany czas pytań... Nawet on musiał domówić wiele kwestii, wiele słów...

- Jeśli zależy Ci na światach, jeśli zwiesz się strażnikiem... Dlaczego żeś wybrał mnie ? Mnie, dla którego życie, ludzie - nie ma żadnego znaczenia... Masz wielu innych odpowiednich na to miejsce, Andersen, Iscariote... A tyś wyrwał mnie z ostatniej bitwy, najwspanialszego momentu mojej zacisznej śmierci gdzie pogrzebane me truchło mogło paść z mymi wrogami !

-TO BYŁY OSTATNIE CHWILE W KTÓRYCH RÓWNANIE WYMAGAŁO TWOJEJ OBECNOŚCI. OD TEGO MOMENTU BYŁEŚ JUŻ ZBĘDNY ŚWIATU. TWOJA NIEOBECNOŚĆ NIE ZABURZY RÓWNOWAGI.

Alucard podniósł aż kapelusz ze zdziwienia, jednak mówił siedząc cały czas na trumnie.

- Jednak, skoroś jest tak "wszechwiedzącą" istotą, powinieneś rozumieć że nie mogę Ci pomóc... Nie mogę Ci służyć, walczyć z potworami to powinność ludzi, niezależnie od intencji... Ja mam Panią oraz sługę...

-JEŚLI NIE BĘDZIESZ KOOPEROWAŁ, RÓWNANIE ZOSTANIE ZMODYFIKOWANE W CELU ICH SKRZYWDZENIA. JEŚLI BĘDZIESZ KOOPEROWAŁ, BĘDZIE ZAKŁADAŁO ICH "SZCZĘŚCIE I DOBROBYT".
-W TEN SPOSÓB SŁUŻYSZ SWOJEJ PANI, POŚREDNIO.

- Nie rozumiesz... Proste słowa, a jakże trudne do odczytania... Prawda ? Nie interesuje mnie tamten świat, nie interesują mnie tamte istoty, mogą umrzeć, wszystkie... Jednak nie mogę zrobić nic, nie jest to moja próżna arogancja, mój cynizm, ale mój dług... Ja jestem tylko psem, sługą. Musisz dać mi właściciela, by pies usłuchał rozkazu - Tym bardziej jeśli twoje czyny zagrażają Wielkiej Brytanii oraz Kościołowi Anglikańskiemu - zgodzi się, zgodzi się na wszelkie warunki... Jednak musi tutaj być...

-...
NIECH I TAK BĘDZIE. TWOIM PANEM BĘDZIE TA, KTÓRĄ ZWĄ BEATRICE.


- Ludzka krew, smurd ludzkiej krwi, znany jest mi od setek lat... Możemy jednak podjąć warunek... Prosty, Ja wesprę Cię w misji a Ty, niezależnie od czasu, sprowadzisz mi moje bliskie osoby. Tylko tyle, Nic więcej, bez zbędnych pytań, bez zbędnych czynów... Proszę tylko o to...

-...
NIE TESTUJ NASZEJ CIERPLIWOŚCI, BIESIE. WYSTARCZY?


- Nie testuje, nie śmiem, nie mam prawa... Chcę tylko moich bliskich... Ja nie mam prawa domagać się niczego, ja jestem tylko sługą. Nie żądam bogactw, żadnych podziękowań, zbędnych toastów czy nawet prostych słów... Proszę... Powtarzam, proszę Jedynie o Moją Panią i sługę - Wtedy nic nie stanie na przeszkodzie w wykonaniu waszej misji - niezależnie od poziomu trudności czy też warunków... Tyle lat samotności, czym że jest to dla Ciebie ? Istoto...

-JEŚLI TWOJE DZIAŁANIA BĘDĄ ZADOWALAJĄCE, BĘDĄ CI DANE.

- Niech i tak będzie... Tyle słów z mojej stronie... Istoto

-PAMIĘTAJ O NICH W KAŻDEJ JEDNOSTCE CZASU, W KTÓREJ BĘDZIESZ WĄTPIŁ, ALUCARDZIE.

I tak oto skończyła się rozmowa, rozmowa z czymś co miało go w szachu, niemiał jak wygrać, gdyby była to istota materialna, prawdopodobnie nie doszło by nawet do rozmowy, ale teraz ? Teraz tylko słowa mogły załatwić sprawe... Wtedy też padło pytanie od jednego z "towarzyszy" "- Hm. Alucard, jeśli dobrze usłyszałem? Te twoje ciuchy są dosyć nietypowe. Niech zgadnę, pewnie kupujesz ubrania w tym samym pasażu co Carmen Sandiego? ". Wampir powoli spojrzał w jego stronę, po czym powiedział spokojnie

[i] - I mówi mi to osoba która swoim wyglądem przypomina robala..." - Niemal natychmiast pojawił się uśmiech na jego ustach, wtedy właśnie wstał po czym powiedział

- Być może nie będzie tak źle...
 
Cao Cao jest offline  
Stary 18-07-2009, 15:31   #12
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Poczuł znajomy posmak dymu w ustach. Lubił palić choć po raz pierwszy wsadził mu peta do mordy.
-Wstawaj tępa strzało, bo wilka dostaniesz. Będę budził Cie w nieskończoność jeśli zajdzie taka potrzeba, a znam klika mało przyjemnych metod. Uwierz mi.
Jack westchnął po czym jakby od niechcenia się podniósł. Usiadł po turecku na skale po czym zaspanym wzrokiem jak małe dziecko zaczął się rozglądać to w lewo, to w prawdo aż w końcu jego wzrok spoczął na nieznajomym. Poprawił ręką osuwający się z głowy kapelusz. Miał zmęczoną twarz - choć nie miało to nic wspólnego z sennością. Sprawiał wrażenie raczej zmęczonego życiem człowieka, który widział wiele... w sumie to trochę za wiele.
-Czy ktoś już Ci mówił że jesteś upierdliwy? - zmrużył lekko oczy jakby patrzył na dziwny okaz w zoo. Sądząc po tonie wypowiedź można było potraktować jako pytanie retoryczne. Zaciągnął się i pozwolił dymowi wypełnić płuca. Po chwili z jego ust wydobył się kłębuszek dymu. W jednej chwili nastała nicość niosąca za sobą zmiany. Rzeźnik był pewien, że coś się zmieniło, ale samego procesu nie pamiętał. To tak jakby jego podświadomość usunęła z pamięci wspomnienia o traumatycznym przeżyciu by osobowość w miarę pozostała niezmieniona. Poczuł nieodpartą potrzebę by zejść do istot znajdujących się na dole których - o dziwo - w jakiś niewyjaśniony sposób stał się świadom. W jedną dłoń wziął miecz, drugą chwycił kapelusz tak by nie spadł z głowy po czym... zeskoczył w dół. Leciał nie zmieniając pozycji przez dobrą chwilę - trochę źle ocenił wysokość
-Ładny widok. - mruknął zanim parę sekund później zniknął w gęstwinie drzew. Po chwili wyłonił się z lasu i dołączył do reszty przy której znajdowała się to "dziwne czarne coś" do którego czuł hm... ciężko to określić ale podświadomie wiedział, że musi tu być właśnie teraz. Mijając Spider-Man'a pstryknął palcami w taki sposób, że palec wskazujący skierowany był na pajęczaka.
-Fajne wdzianko. - skomentował kostium po czym zaczęła się debata z Envoy'em bo tym było to "dziwne czarne coś". Jack słuchał i słuchał aż w końcu nie mógł się powstrzymać.
-Dobra postawmy sprawę jasno. Póki nie zrobimy czego chcecie możemy zapomnieć o powrocie do do domu i będziemy musieli siedzieć na tym zadupiu?
-DOKŁADNIE. SĄ JEDNAK GŁOSY SUGERUJĄCE UŻYCIE PRZYMUSU. DORAŹNEGO PRZEPISANIA WASZEGO WZORCA.
W tym momencie Jack odchylił ku górze w geście zdziwienia kapelusz.
-Czyli odwalamy za was robotę z własnej woli albo robicie nam pranie mózgu po którym i tak będziemy chcieli ratować świat? Też mi kurwa wybór.
-NIE JEST TO...NIE...
TWÓJ UMYSŁ NIE POTRAFI POJĄĆ METOD ENVOY.
NIE BĘDZIEMY WYPOWIADAĆ SIĘ NA TEN TEMAT PÓKI NIE BĘDZIE KONIECZNE POSUNIĘCIE SIĘ DO METOD OSTATECZNYCH.

Miał dziwne wrażenie, że Envoy nie przewidział takiego obrotu spraw i był w lekkim... zakłopotaniu. Cóż ideałów nie ma. Wziął głęboki oddech.
-Osobiście mam gdzieś te całe brednie o ratowaniu wszechrzeczy, ale jeśli i tak nie mam wyboru to chce załatwić sprawę jak najszybciej i wrócić do domu by się opierdalać od rana do wieczora bo mam do tego prawo. - zadeklarował swoje stanowisko po czym zaczął się rozglądać po towarzystwie.
~Mam złe przeczucia co do tej wyprawy...~
 
Famir jest offline  
Stary 18-07-2009, 19:20   #13
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Shinigami spokojnie czekał aż dziwny człowiek się podniesie.
- Czy ktoś już Ci mówił że jesteś upierdliwy?
Narigo machnął ręką jakby odganiając jakąś muchę dając do zrozumienia, że słyszy to dość często. Miał coś odpowiedzieć, gdy nagle jego ciało zapomniało jak się nabiera powietrza do płuc. Takiego reiatsu nie czuł nigdy. Czuł jak przygniata go do ziemi, lecz nim jego kolana przestały istnieć, nim jego ręka choć poruszyła się by dotknąć Zabójcy Dusz on, przestał istnieć. Może przynajmniej w ten sposób egzystencji jaki my znamy, chyba tak się czuł pusty, gdy jego głowa żegnała się z resztą, hmm, tego co robiło zazwyczaj za tułów. Nie trwało to długo, przynajmniej nie wydawało się, poczucie czasu było jak podczas snu, wiedziało się, ile się przespało, ale była to chwila. Nie było tam bólu, ale cierpiało się tylko po to by po chwili być nowym "lepszym modelem". Zobaczył kolesia w kapeluszu który zeskakuje ze skały pędząc w stronę reszty istot które tu się pojawiły, Narigo uznał to za genialny pomysł. Tak więc zeskoczył za swoim niedoszłym jeszcze towarzyszem stając za nim wśród reszty istot które miały służyć ENVOY'i.
Wysłuchał co ten ma do powiedzenia, wyobrażając sobie w czarnej kuli jakąś twarz. Pytania, taaak.
- Jakim prawem wyrzucasz nas z naszych domen, bez naszej wiedzy czy zapowiedzi?! - Shinigami chyba się zbulwersował.
-NIE MACIE MOŻLIWOŚCI ODMÓWIENIA. POTRZEBA BYŁA NAGŁA, WIĘC NAGŁE BYŁO WASZE WEZWANIE.
Narigo usiadł na trumnie.
- Nie mamy możliwości odmowy? A co się stanie jeśli to właśnie zrobimy?
-W WASZYCH UNIWERSACH DOMOWYCH BĘDĄ ZACHODZIŁY BOLESNE ZMIANY TAK DŁUGO, AŻ NIE ZOSTANIECIE ZMOTYWOWANI. W OSTATECZNYM WYPADKU, ZMIANY DOTKNĄ WASZYCH ISTNIEŃ.
- Lecz to nie rozwiąże problemu, prawda, gdy "zmiany doktną naszych istnień" problem będzie trwał nadal.
-NIE CHCESZ SPRAWDZIĆ JAK DALEKO MOGĄ POSUNĄĆ SIĘ MODYFIKACJE BĘDĄCE W NASZEJ MOCY. JEST TO PROCES BOLESNY DLA OBU STRON I WOLIMY KOMPROMIS, ALE POSUNIEMY SIĘ DO WSZYSTKIEGO, CO POMOŻE NAM Z NASZYM PROBLEMEM.
-Skoro jesteście tacy wszechpotężni po co Wam my?
-JESTEŚCIE ELEMENTAMI ŚWIATÓW ZNAJDUJĄCYCH SIĘ POD NASZĄ OPIEKĄ. ŚWIATY W KTÓRYCH BĘDZIECIE DZIAŁAĆ ZNAJDUJĄ SIĘ POZA JEJ ZASIĘGIEM, W WYNIKU SAMOROZWIĄZANIA SIĘ KILKU ENVOY. ICH ENERGIE SKUTECZNIE UTRUDNIAJĄ JAKĄKOLWIEK INGERENCJE. DLATEGO POTRZEBUJEMY ISTOT NIE BĘDĄCYCH ENVOY, KTÓRE BĘDZIEMY MOGLI W NICH UMIEŚCIĆ I POCZEKAĆ, AŻ WPROWADZĄ ODPOWIEDNIE ZMIANY.
No cóż to wiele wyjaśnia, potrzebni murzyni do roboty. Narigo miał już trochę dość tej istoty.
- No taaaaaak... Ale nie uważasz, że to nieuprzejme, tak wyciągać na siłe?
Envoy kompletnie olał to pytanie, co chyba wyszło na dobre, po chwili wielka kula czerni zniknęła pozostawiając nową ekipę samym sobie z lisem na celowniku.
Po chwili Narigo się odezwał.
- Chyba chcąc nie chcąc tworzymy drużynę. Trzeba by się poznać, a nic nie zbliża tak jak Sake! Pierwsze dwie kolejki ja stawiam, wie ktoś gdzie tu można usiąść i porozmawiać?
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"
Manni jest offline  
Stary 18-07-2009, 19:45   #14
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Pająk przytaknął wampirowi głową. Ten drugi podążał zabawnie przewidywalnym tokiem rozumowania, wobec czego skontrowanie go było sprawą banalną.
- A to już o czymś świadczy. W moim wypadku to efekt zamierzony, gdzie w twoim oczekiwałbym faksu od jej prawników z samego rana. Inna sprawa, że jak na fana Brama Strokera i tak charakteryzujesz się oryginalnością. Nie biegasz w pelerynie i peruce.
Prawa dłoń pomasowała potylicę, w wyrazie chwilowej zadumy.
- Przy okazji, z tym anagramem imienia, to tak naprawdę? Ten Drakula? Wład Palownik, diabeł wcielony, Szatan chodzący po ziemi, yada-yada-yada? Mam nadzieję, że w odróżnieniu od stroju to nie kwestia plagiatu, bo widzisz, w swoim czasie miałem okazje spotkać kilka zniewieściałych wampirów, z których każdy tytułował się Lestat de Lioncourt.

Wampir uśmiechnął się po czym powiedział:
- Kwestie w efekcie zamierzonym... Pozostawiam indywidualnym gustom... Na razie... Co do nazewnictwa - Jestem Alucard, tak mówił na mnie mój Pan i tylko to się liczy, bez zbędnych dodatków to tylko tytuł... Robaczku.
- Dobra, dobra Carmen. Jeśli tylko nie przemienisz się po drodze w Emo nietoperza, majacząc o straconej miłości i bezsensie egzystencji, to mnie jest wszystko je… chwila. Jakiego znowu pana? Chcesz mi powiedzieć, że ktoś pociąga za sznurki Drakuli?

Pająk wydawał się trochę… rozczarowany. Lewe, białe ślepie kostiumu rozciągnęło się nieznacznie w wyrazie niedowierzania na wcześniejsze słowa wampira. Alucard z uśmiechem przyglądał się rozmówcy, widać było że podoba mu się nastawienie odbiorcy.
- Myślisz iż mając wolną wolę prowadzili byśmy tą konwersacje ? Hehe, widocznie nie znasz zasad panujących w tym - W naszym świecie, niezależnie od wszelkiej egzystencji osoba która mnie pokonała nie zabiła mnie... a Ja służę rodzinie, teraz już mam Panią - Jednak nie musisz o niej nic wiedzieć... Być może będziesz Ci dane Ją poznać. Poza tym pamiętaj, że Wład III Był człowiekiem, więc każda istota nazywająca siebie "Nosferatu" niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Może jednak powiesz coś o sobie, robaczku ? Skąd ten dziwny sposób... odziania ?
- Wiedziałem, że w średniowieczu mieli bardzo słabe metody przekazywania wiedzy, ale myślałem, że składna i sensowna wypowiedź to absolutna podstawa. Bo przykro mi stwierdzić, ale z twojego wywodu załapałem tylko, że twój pan… jest jednak panią. Nie wnikam w szczegóły. Dla dobra własnej psychiki. Co do mojej osoby, to mieszkam w Nowym Yorku i zajmuję się sprzątaniem elementu społecznego. Kostium posiadam w celu zachowania anonimowości…moje hobby to fotografia. Lubię też długie, romantyczne spacery brzegiem morza.

Końcówkę monologu wypowiedział, wypaczonym głosem, parodiując wypowiedź, jednej z ostatnich Miss. Miał dorzucić jeszcze standardowy fragment o ochronie środowiska i zakończeniu wojen, ale stwierdził, że wypowiedź była już wystarczająco prześmiewcza, nawet wobec kolesia, który teoretycznie mógł mieć ponad pięćset lat.
- Być może masz racje... Nie poprawność słów, ciężko mi przystosować się do waszego systemu... Aczkolwiek masz racje, jednak czy społeczeństwo aż tak źle "reaguje" na istoty inne ? Ludzka zachłanność jest nie do zniesienia. Średniowiecze... Oj młody jesteś przyjacielu, wobec "średniowiecza" na Wołoszczyźnie nie znalazł byś przestępcy którego pełne jest dzisiejsze społeczeństwo. Nie pojmuję waszej ideologii demokratycznej, skoro przynosi jedynie problemy w Państwie... Odnośnie fotografii, mógł byś mi pokazać, zdjęcia z Nowego Yorku. Wiele od taktownym wiele słyszałem aczkolwiek nie miałem okazji zwiedzić...
Wampira widocznie zaciekawiło miejsce pochodzenia mężczyzny, w końcu większość czasu przesiaduję w ciemnościach. Parker wzruszył ramionami.
- Jasne. Lepiej iść w despotyzm i masowo nadziewać ludzi na kawałki drewna. Co do zdjęć, gdzieś tu mam aparat. O proszę, jest. Podejdź, pokażę Ci co i jak.

Pająk wydobył z mocowania cyfrówkę, choć wciąż posiadał większą sympatię do klasycznych modeli, nie mających zbyt wiele wspólnego z elektroniką. Pośpiesznie przeszkolił wampira w przeglądaniu zdjęć na wyświetlaczu. Owych fotek było całkiem sporo, niemal dwie setki. Część z nich przedstawiała zielone parki, wysokie, majestatyczne budynki, ustrzelone pod nietypowym kątem z lotu ptaka, oraz pomniki. Inne pokazywały właściciela walczącego z… a raczej bijącego odzianych w kominiarki zakapiorów uzbrojonych w broń maszynową. Znalazło się także kilka zawierających dziwnego mężczyznę o skórze koloru sałaty i absurdalnej muskulaturze, który niszczył jakiś plac budowy, mając na twarzy wyraz niepohamowanej agresji. Alucard odkrył także foldery o nazwach BC i SW, jednak pozostawały one zamknięte i zabezpieczone hasłem. O proszę. Sielanka się skończyła. Przyszli kolejni, ci których wyczuł na jednym z ogromnych pomników. Zaś jeden z nich najwyraźniej pokusił się na… cóż, na komplement, jeszcze zanim dokonali należytego przedstawienia.

Zamiast uświadamiać Alucarda i innych odnośnie bezsensowności prowadzenia z nim słownych potyczek, zdecydował się skupić na ważniejszych rzeczach. Na przykład na odnalezieniu persony opisanej przez spaloną żarówkę. W tym celu należało chyba poczynić jakieś przygotowania. Zabrał więc głos, ściągając na siebie uwagę zbieraniny.
- Dobrze dzieci. Dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli, nazywam się Spider-Man. Jednak dosyć tej salonowej etykiety, skupmy się choć na moment na rzeczach właściwych. Obecnie wiemy… niewiele. Mamy znaleźć jakąś tajemniczą personę i nakłonić ją do współpracy. Sądząc po przedstawionym nam przez Envoy’a, bardzo szczegółowym opisie, możemy chyba przypuszczać, że owy osobnik jest… w jakiś sposób opętany. Z tego co pamiętam, duch zwierzęcia o dziewięciu ogonach jest bardzo popularnym symbolem w chińskich i japońskich mitach. Z racji tego, że nie znajdujemy się na lotnisku i raczej nikt nie wywiesi nam powitalnego transparentu, musimy radzić sobie inaczej. Jak zasugerował Car… Alucard, powinniśmy znaleźć jakąś wioskę lub osadę. Tam z pewnością nas poinstruują. Po tym jak już skończą rzucać się na nas z widłami i pochodniami, rzecz jasna. To jak, czy są jacyś chętni na wspólną wycieczkę? Nie wiem jakie moce posiadacie, ale może ktoś z was ma coś w rodzaju lokalizatora? Swoistego kompasu reagującego na cywilizację…
Parker przejechał wszystkich wzrokiem, szukając wątpliwych ochotników. W końcu sam sobie jednego wybrał, powracając pamięcią do jego ostatniego występu.
- Hej, mroczny sokolniku. Tak, ty z siwą czupryną i płaszczem zapożyczonym z Matrix’a. Pomyślałem sobie, że to twoje ptaszysko może być użyteczne jeśli nikt inny nie ma lepszego pomysłu. Na pewno byłoby w stanie znaleźć jakieś schronienie ludzi cywilizowanych. Co ty na to, może spróbujesz? No dalej, zrób to dla dobra zespołu!
Głos stał się bardziej basowy i nabrał południowego akcentu. Pajęczak zacisnął pięści i targnął nimi gwałtownie, zupełnie jak trener, który obserwuje swoją drużynę na boisku piłkarskim. No tak, a więc kolejna parodia.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 18-07-2009 o 19:56.
Highlander jest offline  
Stary 20-07-2009, 18:35   #15
 
Magnificate's Avatar
 
Reputacja: 1 Magnificate nie jest za bardzo znanyMagnificate nie jest za bardzo znany
Ogniste Oczy, Włosy w Płomieniach

Przygniatająca obecność mrocznej kuli przywodziła na myśl fizyczną manifestacja Alastora podczas niedawnego starcia z Bal Masque. Na Shanie niemałe wrażenie wywarły też słowa Envoy. To co powiedział brzmiało na tyle nieprawdopobnie, że dziewczyna w skórzanym płaszczu narzucononym na szkolny mundurek podejrzewała, że padła ofiarą iluzji bądź innego niekonwencjonalnego ataku. Jednak Alastor potwierdził, że słowa Envoy są prawdą a Shana ufała swojemu opiekunowi bezgranicznie.

~Tu jest mowa o całych odrębnych uniwersach. Inne wymiary nie są mi obce, ale całe osobne uniwersa? Coś takiego nie ma prawa istnieć.~
Alastor przyznał, że rzeczywiście w normalnych warunkach kontakt z innymi uniwersami jest niemożliwy. Ale nie dało się dyskutować z faktem, że dziewczyna z rozdrażnionym wyrazem twarzy wraz z sześcioma potencjalnymi towarzyszami została rzucona do tego nieznanego świata.

~Skoro tak, to kim są ci … ? – Shana nie znalazła odpowiedniego słowa, ale Alastor i tak wiedział co chodzi – Flame Hazes, a może lokalne odpowiedniki z innych uniwersów?~
W odpowiedzi mentor przestrzegł przed pochopnym wyciąganiem wniosków i dodał, że zachowanie równowagi może nie być priorytem wszystkich istot przywołanych przez Envoya. Twarze towarzyszy nie nastrajały Shany specjalnie optymistycznie. Oczywiście ostatnie pół roku pobytu w Misaki City w pewnym stopniu przyzwyczaiło Flame Haze do pracy zespołowej, ale dziewczyna nie rozumiała dlaczego istota tak potężna jak Envoy spośród nieprzeliczonych możliwości wybrała takich a nie innych partnerów.

Spośród odpowiedzi na pytania, które Shana zadała Envoy najistotniejsza wydawała się ta na temat przewidywanego czasu misji:
- ZALEŻNIE OD SKUTECZNOŚCI I EFEKTYWNOŚCI DZIAŁANIA. TEORETYCZNIE NAJKRÓTSZY CZAS WYNOSI W PRZYBLIŻENIU 21 GODZIN. JEGO UZYSKANIE NIE JEST JUŻ WYKONALNE. KORZYSTAJĄC Z TEJ JEDNOSTKI CZASU NALEŻY LICZYĆ SIĘ Z WYNIKIEM TRZY- LUB CZTEROCYFROWYM. – z odpowiedzi Envoy wynikało więc, że to kwestia tygodni lub nawet miesięcy. Porzucenie swoich obowiązków w rodzinnym wymiarze na tak długi czas było dla Flame Haze trudne do przyjęcia. Biorąc pod uwagę fakt, że istota wydawała się zdolna do manipulowania czasoprzestrzenią Shana zapytała:
~Skoro tak, to czy jest możliwe, żeby powrót do naszych domowych uniwersów nastąpił dokładnie w momencie, kiedy je opuściliśmy?~
- NIE, W OBECNEJ SYTUACJI UPŁYW CZASU DLA WSZYSTKICH ŚWIATÓW JEST STAŁY.
Słysząc te słowa Shana zmarszczyła brew. Envoy stawiając sprawę w ten sposób może nie wzbudził w dziewczynie entuzjazmu, ale z pewnością wpłynął na jej motywację. Na dodatek utrzymanie Sfery przez tak długi okres czasu również było wykluczone. Shana schowała swój miecz za połę czarnego płaszcza, który po chwili ściągnęła energicznym ruchem ręki. W tym momencie płaszcz zniknął, co zapewne nie uszło uwadze niektórym z pozostałych członków drużyny.

Shana zwróciła się w kierunku zebranych i podniosła głos tak by słyszeli ją wszyscy:
-Do wszystkich. Jestem Płonące Oczy, Włosy w Płomieniach, ale możecie nazywać mnie Shana jeśli tak jest wam wygodniej. Spider-man, – w ustach dziewczyny z japońskim akcentem to imię zabrzmiało nad wyraz humorystycznie – ma rację. Należy możliwie szybko przeprowadzić zwiad i na tej podstawie podjąć dalsze decyzje. Skoro nasza misja wymaga interakcji z mieszkańcami tego uniwersum, to poza potencjalnymi nadnaturalnymi zagrożeniami należy przede wszystkim zwrócić uwagę na tutejszy styl ubierania się i ogólny poziom rozwoju cywilizacji. Wątpię, by te rzeźby były adekwatnym reprezentacją tutejszych mieszkańców.

Widząc Spider-mana szarpiącego się z Profesorem Chaosem Flame Haze dodała zwracając się po pozostałych:
- Czy poza nim ktoś z was dysponuje odpowiednimi umiejętnościami?
 

Ostatnio edytowane przez Magnificate : 21-07-2009 o 16:07.
Magnificate jest offline  
Stary 23-07-2009, 15:41   #16
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Szarowłosy zwlekał nieznacznie z odpowiedzią, spoglądając chwilowo w niebo, na księżyc. Ktoś wprawny w sztuce oceniania ludzkich nastrojów, ktoś kto potrafiłby nawet ocenić stan emocjonalny kamyka wyciągniętego z rzeki, mógłby stwierdzić, że jest odrobinę nerwowy.
-Niech więc i tak będzie, ludzki pająku. Zajmiemy się zwiadem, informując was o napotkanych zjawiskach z wyprzedzeniem. Tym razem otwarcie spojrzał w niebieskie przestworza, oceniając godzinę? -Przy okazji, odnajdę dla siebie jakieś schronienie na czas dnia.
Pająk, który zdawał się teraz podwyższać poziom swojej mroczności i powagi na dorównujący swojemu rozmówcy, poważnie milczał i robił zapewne poważne miny pod maską. W końcu wyraził swoją zgodę, nieco mniej mrocznym gestem uniesionego kciuka.
Ptak, wcale nie tak dawno wypuszczony na zwiad, właśnie wrócił i wylądował na kapeluszu pewnego wampira.
-Hmph...nie masz wiele wspólnego z odbiciem Vlada, które znam. Wasze egzystencje zdają się różnić zupełnie, u podstaw i swego rdzenia...nawet urodą od siebie odbiegacie. Dlatego bezpieczniej będzie, jeśli nie będę o was myślał jak o tych samych istotach, Alucardzie.
Nie czekając na odpowiedź swojego szlachetnego i prastarego rozmówcy, Chaos odwrócił się na pięcie i wyruszył spełnić swoją misje, rzucając tylko przez ramię
-Z wyruszeniem, poczekajcie na mój sygnał, by powstał między nami pewien dystans, jednak nie za duży.
I poszedł, a za nim równym krokiem podążyła Shana mówiąc, że na zupełnie nieznanym terytorium samotny zwiad nie jest do końca pewny. Jedyną odpowiedzią Profesora było spojrzenie, nieco zdziwione, może rozbawione. I chociaż w głowie Shany tlił się obraz pary powoli zwiększającej szybkość, jakby wzajemnie sprawdzającej własne możliwości, sytuacja prezentowała się zgoła inaczej. Profesor zachowywał się jak zupełna antyteza zwiadowcy, idąc nieśpiesznym spacerem, by w końcu zatrzymać się i unieść płaszcz, jakby mając zmiar zaprezentować co ma pod nim, zatrzymał się jednak w połowie ruchu, jakby przypominając o obecności Shany, którą niejako ignorował od kilku chwil.
-Ogniste Oczy, jesteś pewna, że chcesz mi towarzyszyć? To, co możesz zobaczyć, nie jest przeznaczone dla ludzi...nie zdajesz się być jednak człowiekiem, a nawet jeśli, to nie w pełni.
-Istotnie. Jestem Flame Haze. - po chwili długowłosa dziewczyna dodała - Czy jest coś co powinnam wiedzieć o tobie, Profesorze Chaos?
-Nie jest to termin mówiący mi wiele. - mężczyzna zręcznie uniknął odpowiedzi na pytanie.
-Cóż, jaką w takim razie noszą nazwę osoby zajmujące się moderowaniem przepływu mocy egzystencji w twojej rzeczywistości?
-Największe zainteresowanie praną wykazuje Stowarzyszenie Magów, a jeśli chodzi Ci o cykl dusz...nie potrzebuje on moderacji. I ponownie, Magowie interesują się nim najbardziej, notorycznie próbując odkryć sposób dotarcia do źródła wszystkich istnień.
-Nigdy nie słyszałam, by ktoś używał nazwy prana, - opiekun młodej Flame Haze również jej nie znał - , ale wydaje się że jest to bliższe mojemu rozumieniu mocy egzystencji niż cykl dusz. Z pewnością nad tak istotną kwestią w każdym uniwersum ktoś musi czuwać. Ty sam, zdaje się, nie jesteś Magiem?
-Prana nie jest czymś, nad czym się czuwa, Ogniste Oczy. Prana jest materiałem obrabianym przez dłuto, jakim jest czarostwo Maga. Stoimy tu zbyt długo. - w tym momencie Shana po raz pierwszy zaczęła się poważnie zastanawiać nad faktem, że inne uniwersa mogą być skonstruowane na zupełnie innych zasadach niż jej własny.
Profesor Chaos przestał zwracać uwagę na dziewczynę, unosząc płaszcz do końca, odsłaniając czerń, jaka zdawała pokrywać się jego ciało poniżej szyi i poza dłońmi. Materia zabulgotała i zawirowała, podobnie jak wtedy, gdy pojawił się kruk. Teraz jednak było to zjawisko na niepomiernie większą skalę, a w procesie brał udział również strój Profesora. Chaos stał się miejscem wyjścia, jakby źródłem, Czarnych bestii, których rodzaje i wielkości różniły się drastycznie - zaczynając od niemalże zwyczajnych psów, przez różnego gatunku ptaki, kończąc na wężach i robactwie. Kilka...kilkanaście...kilkadziesiąt stworów rozbiegło się, rozpełzło, rozleciało na wszystkie strony, z dziką szybkością i zimnym skoordynowaniem. W tym samym czasie, kruk który pozostał z drużyną, zakrakał i przemówił głosem Profesora, choć brzmiącym nieco inaczej.
-RUSZAJMY. POPROWADZĘ WAS DO LUDZKICH SIEDZIB.

Gdy Chaos skończył swój spektakl, powrócił do dawnej postawy, schował dłonie w kieszeniach i ponownie zaczął iść spacerem przed siebie.
-Odpowiadając na Twoje drugie pytanie. Kilkaset lat wstecz, należałem do Stowarzyszenia, jednak nasze drogi rozeszły się.
W odpowiedzi Ogniste Oczy, Włosy w Płomieniach kiwnęła głową czekając aż mężczyzna powie coś więcej. Przez kilka następnych minut panowała jednak cisza. Profesor Chaos reprezentował zupełnie inny typ rozmówcy niż Yuji, co stanowiło dla niezbyt towarzyskiej Shany miłą odmianę. Oczywiście, w tych warunkach rozmowę należało podtrzymać dla uzyskania informacji o nowo poznanym towarzyszu.
-Twoja Nieograniczona Metoda, to znaczy technika, której przed chwilą użyłeś - dodała po chwili przyzwyczając się powoli do różnic w terminologii - wygląda dość osobliwie. - Shana nie miała tu wcale na myśli miniaturowego zoo pod płaszczem mężczyzny, ale fakt że nie wyczuła znaczących fluktuacji mocy egzystencji. - Czy to był przykład użycia prany?
-Nie był to przykład użycia prany, Ogniste Oczy. Miał jeszcze coś powiedzieć, ale zawahał się. -Oczekujesz sekretów, Włosy w Płomieniach, niewiele jednak oferując w zamian. Nie tak postępują badacze.
-Nie jestem badaczem, tylko Flame Haze. Zresztą, już wcześniej widziałeś jak wygląda Nieograniczona Metoda w moim wykonaniu. - ciekawe czy Profesor Chaos również uznał technikę Shany za osobliwą.
-Pozostawiając mnie jedynie przy spekulacjach i domysłach, opierając się na skojarzeniach oraz odpowiednikach z mojego świata, odnośnie natury Metody.
-Nieograniczona Metoda wymaga użycia mocy egzystencji. Jeśli nie wyczułeś wykorzystania bądź manipulacji praną, to można wysnuć wniosek że prana i moc egzystencji nie są dokładnie tym samym. I zdaje się, że bez dogłębnych badań nic więcej. - powiedziała Shana, cały czas nie spuszczając oka z nieznanego lasu, który zdawał się być bardziej podobny do tych rosnących w Europie niż na wyspach Japonii.
Profesor nie miał najwyraźniej zamiaru rozwiewać wątpliwości odnośnie tego, czy wyczuł, a może jednak nie.
-Badania nie są czymś, na co mamy teraz czas. Nie wydaje mi się, by światło tutejszego słońca działało na mnie inaczej, niż mojego rodzinnego. W trakcie dnia będziecie musieli obyć się bez mojej pomocy, chociaż część z was zdaje się być bardziej niż kompetentna. Odnajdę was po zmroku...wygląda na to, że jesteśmy coraz bliżej zamieszkałych terenów. Ludzkie zapachy, ślady podróży, jakby podróżowali w grupach trzy lub czteroosobowych...w dodatku, to wszystko mniej zakamuflowane, jakby byli na własnych terenach.
I chociaż Shana nie mogła o tym wiedzieć, identyczne informacje udzielił reszcie kruk.
-W trakcie dnia? Jak mam to rozumieć?
-Od wschodu do zachodu słońca. - odpowiedź o tyleż oczywista, co bezużyteczna.
-Miałam na myśli, dlaczego miałoby Cię z nami nie być w ciągu dnia?
-Jest to czas, w którym jestem zmuszony do snu.
Shana przez chwilę spojrzała na Profesora Chaos wątpiącym wzrokiem, ale nie miała innego wyboru niż przyjąć jego wyjaśnienia. Nim miała okazje powiedzieć cokolwiek więcej, mężyczna zatrzymał się gwałtownie, co pamiętając o jego dość wyważonym usposobieniu było raczej niezwykłe. Przemówił zarówno do Shany, jak i reszty grupy.

-NIEDALEKO STĄD, W RUCHU ZNAJDUJE SIĘ TRZYOOSOBOWA GRUPA SZYBKO PORUSZAJĄCYCH SIĘ LUDZI, WYGLĄDAJĄCYCH NA CZŁONKÓW JAKIEŚ ORGANIZACJI MILITARNEJ LUB GROMADZĄCEJ ZABÓJCÓW. NIE SĄ UZBROJENI W BROŃ PALNĄ, ZAMIAST TEGO POSIADAJĄ KLASYCZNĄ BROŃ BIAŁĄ. MOŻEMY ICH OMINĄĆ LUB SKONFRONTOWAĆ, ZDAJĄ SIĘ BYĆ CZUJNI, CHOCIAŻ NIE NASTAWIENI NA STARCIE.
Ptak nie przerywał lotu, najwyraźniej będąc gotowym w każdej chwili zmienić kurs w zależności od decyzji drużyny.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 23-07-2009 o 15:55.
Nemo jest offline  
Stary 23-07-2009, 16:25   #17
 
Ayame's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayame nie jest za bardzo znany
Beatrice była delikatnie rzecz ujmując zdziwiona, co ewidentnie malowało się na jej twarzy. Każdy kto na nią spojrzał a nie wiedział jak wytłumaczyć skrót "WTF?" znajomym, pokazując ją (choćby i palcem, mimo, że tak nie ładnie) mógłby to zrobić w mig. Potarła oczy rękawem a następnie zawadiacko położyła dłonie na biodrach. Szlag by to. Widziała w życiu trochę więcej niż inni... No może i dużo więcej... ale co to za... No właśnie. Nie mniej nie więcej, postanowiła zadać parę pytań, bo choć z reguły wszystko miała gdzieś, to tym razem możnaby się postarać o choć odrobinę zainteresowania. Ale póki co przysłuchiwała się słowom współtowarzyszy. Super. Gdyby jeszcze tylko mogła usłyszeć, co mówią... Może faktycznie za dużo tych koncertów rockowych?
-No to ja tak z innej beki... Why us? Czy była jakaś rekruta, o której nic nie wiedzieliśmy?
-ZOSTALIŚCIE WYBRANI ZE WZGLĘDU NA WASZE UMIEJĘTNOŚCI ORAZ FAKT, IŻ USUNIĘCIE WAS Z RÓWNANIA WASZYCH ŚWIATÓW NIE ZABURZY ICH RÓWNOWAGI W KATASTROFALNY SPOSÓB.
- No dobra... Powiedzmy...- powiedziała drapiąc się w głowę.- Co mamy zrobić według ciebie? Jak to ma wyglądać, bo szczerze mówiąc zapłata na mnie czeka.
-W TYM MOMENCIE MACIE ZAPEWNIĆ ŹRÓDŁO ENERGII KTÓRE BĘDZIE POTRZEBNE DO WASZYCH PODRÓŻY I PODTRZYMYWANIA WAS W WYBRANYCH ŚWIATACH. WSPÓŁPRACA ŹRÓDŁA JEST WYMAGANA.
Półdemonia panna była niepocieszona odpowiedzią. Nie można tak po ludzku?
- Ok... A prościej, proszę? Gdzie ta energia? Jaką ma postać? I o co do diabła biega z tym źródłem?
-WIĘCEJ INFORMACJI NA TEN TEMAT OTRZYMACIE GDY SKOŃCZĄ SIĘ PYTANIA.
-Jaki kochany...- wymamrotała pod nosem. Następnie dodała głośniej- Mam tylko nadzieję, że wszyscy będziemy to słyszeć.
Westchnęła ciężko, kiedy stwór ją zignorował. To będzie "piękna" noc. "Piękna" i długa....
Nagle zjerzyły jej się włosy na karaku. A to do licha co jest?

Mniejsza... Wypada się choć pokrótce przedstawić.
- Beatrice, miło mi.
 

Ostatnio edytowane przez Ayame : 23-07-2009 o 16:31.
Ayame jest offline  
Stary 24-07-2009, 11:26   #18
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
- Ach! W końcu jacyś tubylcy! Zostańcie tutaj, zobaczę co to za trójka. Jeśli nie wrócę za piętnaście minut, zadzwońcie po prezydenta i ogłoście żałobę narodową.

Zanim reszta zdążyła zareagować, odziany w czerń osobnik odbił się energicznie od ziemi, znikając między zielonymi koronami drzew. Pająk poruszał się od jednej gałęzi do drugiej, cicho i zwinnie zmniejszając odległość. W końcu zatrzymał się i zastygnął w bezruchu, taksując mlecznobiałymi ślepiami w zbliżającą się grupę. Stwierdzenie jakoby byli dziwni, stanowiło dość spore niedopowiedzenie. Została przeprowadzona pośpieszna, ale dokładna analiza. Ta ich symbolika. Zielone kamizelki. Metalowe opaski losowo rozmieszczone na częściach ciała. Hm. Z pewnością przynależność do jakiejś organizacji. Po metodzie poruszania się można było oszacować zdyscyplinowanie i zorganizowanie. Daleko było im do amatorów. Kiedy trzy, nieświadome obcej obecności sylwetki minęły już przyczepionego do drzewa, czarnego pająka, ten dość głośno mruknął. Zwrócił na siebie uwagę ich oczu i stał się w pełni widoczny, pomimo panujących wokół mroków nocy.
- Panowie, wybaczcie że was niepokoję, ale ja i moi towarzysze chyba źle skręciliśmy przy Albuquerque. Trochę wstyd się przyznać, jednak… nie wziąłem swojej podręcznej mapy. Zgubiliśmy się i szukamy kogoś, kto mógłby nam wskazać drogę do najbliższej osady.
Zgubili się. Tak. Jasne. To musiałoby zakładać, że od momentu w którym tu przybyli mieli choć blade pojęcie gdzie się właściwie znajdują. Na dźwięk pajęczego głosu rozluźnili nieco szyk, dając sobie odrobinę przestrzeni dla potencjalnych manewrów bojowych. Koordynacja z jaką to uczynili wyraźnie sugerowała, że należeli do gatunku drużyn zgranych, dobrze znających wzajemne możliwości. Mężczyzna z charakterystycznymi brwiami stał po środku, a jego kompani po bokach. Najwyraźniej gdyby Spidey miał zamiar wykombinować coś niedobrego, musiałby najpierw zająć się zieloną bestią, zanim dobrałby się do niewinnych duszyczek pozostałych dziwadeł. Chociaż… tak właściwie to źle im z oczu nie patrzyło. Nie śmierdzieli rządzą krwi, mordu czy władzy nad światem. A to już coś, kiedy porównać ich do typów, z którymi Pajęczak zwykle wdawał się w uliczne potyczki.

- Kakashi-senpai... nie kojarzę tego typa z Bingo Book.
-Hm. Nie ma też żadnego symbolu wioski. Akatsuki, Orochimaru, wolny strzelec, turysta?
-Hmmm… zastanawia mnie jedno…

Pogaduszkę przerwał im marszczący czoło w tytanicznym wysiłku intelektualnym, posiadający monstrualne brwi osobnik.
- Kojarzy któryś z was to Anbul...Albuquercośtam?
-Hmmm… zero pomysłów.

Peter odetchnął z wyraźną ulgą i wykonując obrót wokół własnej osi, gładko opadł na ziemię. Dobrze. Najwyraźniej nie mieli zamiaru z nim walczyć. Przynajmniej na razie, co dawało mu jakieś pole do dyplomatycznych manewrów. Symbole wiosek. Czy właśnie tym były ich oznaczenia? Należeli do jednego z rywalizujących ze sobą ugrupowań? Po reszcie stroju i wyposażenia, niezaprzeczalnie dało się wywnioskować charakter militarny. Co ciekawsze, zmysł Parker’a odnotował dwóch kolejnych nieznajomych, którzy… zdawali się niezwykle podobni do stojących przed nim. Przywodziło to na myśl niedawny występ Profesora Chaosa, jednak heros w czerni nie miał czasu na zgłębienie problemu. Presja słowna była ważniejsza.
- Aha! Więc jednak są tutaj jakieś wioski!
Triumfalnie uniósł dłoń do góry, po czym zdając sobie sprawę, że wcale nie wygląda bardziej inteligentnie niż tamci, pokusił się na odzyskanie powagi.
- Erm. Tak. Jak już mówiłem, zanim wykryłem dwie, nielegalne kopie waszych osób w krzakach, ja i moi nowi znajomi szukamy miejsca gdzie moglibyśmy nieco odpocząć i przedyskutować dalsze plany naszej podróży. Znajdzie się coś takiego w pobliżu?
Ogólną reakcją trzech muszkieterów było uniesienie brwi i szerokie otwarcie oczu, połączone z szybkim mrugnięciem. Tylko jednooki zachował spokój, zupełnie jakby pajęczy turyści byli dla niego jak najbardziej zwyczajni. Albo musiał zadawać się z większymi cudami niewidami na co dzień i miał już wprawę.
-No i tyle z niespodziewanych klonów niespodzianek. Mówisz o was…czyli jest was więcej, tak?
Jego spokoju i życzliwości godnej biura turystycznego nie podzielał jego kompan z ochraniaczem na czoło noszonym w klasyczny sposób...a przynajmniej bliższy niż używanie go jako opaski na oko czy używanie jako elementu pasa
- Kakashi-senpai, co zrobimy z tą… kreaturą?
- Oj, spokojnie Tenzou, spokojnie.

Uspokoił go brwiasty, z ciepłym uśmiechem prezentującym oślepiające, białe zęby wymalowanym na twarzy.
-Ten tutaj nie wydaje się być złym chłopcem, a w razie czego wbijemy mu trochę rozumu do głowy. Poza tym…wiem, co chodzi Kakashiemu po głowie. W końcu, to mój arcyrywal! Jestem w stanie przewidzieć każdy jego ruch! Ha!
-Poza grą w Kamień-Papier-Nożyce. Widzisz, chłopcze…jest pewien problem. Co prawda samo przebywanie w tych okolicach nie jest przestępstwem ani niczym takim, ale zdajesz się…nieść pewne potencjalne zagrożenie dla tych ziem, a do tego dopuścić nie możemy. A że my niedługo zatrzymamy się na odpoczynek, mógłbyś pójść z nami, i Twoi koledzy też. Co Ty na to?


Odpowiedź padła dość szybko, jednak nie taka, której można było oczekiwać.
- Hej! Kreaturą!? Ja wam nie wytykam, że wyglądacie jak Kabaret Starszych Panów w postaci podróbki Bruce’a Lee i kogoś, kto za młodu chciał zostać piratem.
Głos niósł sztuczne zabarwienie dąsów i świętego oburzenia. Parker oczywiście nie mógł pokusić się aby nie wbić rozmówcom szpili. Nie to, że jakoś specyficznie odczuł wcześniejszy komentarz. Po prostu tak było zabawniej. Musiał jednak ustosunkować się w jakiś sposób do propozycji przedstawionej przez siwego jegomościa.
- Widzisz jednooki, problem zasadza się na tym, że nie urodziłem się wczoraj i znam tego typu sztuczki. Nie mamy bladego pojęcia o tutejszych zwyczajach i systemie prawnym, wobec czego jaką możemy mieć gwarancję, że jeśli pójdziemy teraz grzecznie z wami, nie wrzucicie nas do więzienia, zamykając na dziesięć spustów i wyrzucając kluczyk?
Szpila ponownie rozbiła się o mur różnic kulturowych. Zamiast ukłuć, wprowadziła głęboką zadumę. Choć najwyraźniej taki sabotaż był pająkowi na rękę, gdyż pod czarną maską jego twarz rozłamała się w uśmiechu. Tym razem z grupy wybił się brwiasty, aby zabrać głos odnośnie tutejszego odpowiednika wspomnianej postaci.
-Lee? Znasz Lee?! Ha! Wiedziałem, że stanie się sławny, ale tak szybko? I muszę Cię poprawić. Nie jest moją podróbką, a naśladowcą, człowiekiem, który będzie niósł pochodnię potęgi młodości gdy mnie już nie będzie! W końcu to mój uczeń…chociaż nie pamiętam, by wołali na niego "Bruce"...? Może Ty naprawdę pochodzisz z jakiejś odległej krainy.
Osobnik w czarnym kostiumie wykorzystał ten moment aby wykonać mało subtelny gest palca, poruszającego się wokół lewej skroni, tym samym podważającego mentalną stabilność rozmówcy. Miał już wspomnieć coś o wątpliwej młodości osobnika, którego włosy przywodziły na myśl szyszak, ale ugryzł się w język. Lepiej nie nadużywać ich gościnności, przynajmniej nie w ten sposób. Kiedy dwaj kompani przerwali by zastanowić się nad tym czym im się dostało, dziarsko pałeczkę podjął Tenzou, któremu się nie oberwało.
- Spokojnie. Do więzienia nam nie po drodze i jesteśmy w trakcie ważnego zadania, a wy pewnie stawialibyście opór. Nie możemy pozwolić sobie na marnowanie sił, więc rozwiązanie pokojowe jest nam na rękę.
Spider-man lekko skinął głową. Lepsze to niż bezsensowna wymiana ciosów.
- Jak na trzech emerytów targujecie się zacięcie, ale… niech wam będzie.

Nie, jednak nie mógł się powstrzymać. Doznając nagłego przebłysku, a może padając ofiarą poważnej, bliżej niesprecyzowanej choroby, Człowiek-pająk nagle zakaszlał. Jakoś tak komicznie, w stronę siedzącego na pobliskiej gałęzi, cienistego ptaka, który utrzymywał kontakt z resztą grupy plenarnych wędrowców, przekazując im audycję na żywo z tego dyplomatycznego wystąpienia.
- Khoff… Exney on the nine-tailey…Khoff!
Reporter nieco się namęczył aby przekonać trzech wspaniałych o swojej nieszkodliwości i dobrych zamiarach. Ostatnim, czego teraz potrzebował było napomknięcie kogoś innego o poszukiwanej przez nich osobie, co prawdopodobnie zniweczyłoby wszystko. Dopóki nie dowiodą tym tutaj, że są godni zaufania, powinni trzymać język za zębami.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 24-07-2009 o 14:19.
Highlander jest offline  
Stary 25-07-2009, 00:17   #19
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Shinigami usiadł na kamieniu czując się nieco olany. No cóż nie pierwszy i nie ostatni raz. Zaczął podnosić kamyki i ciskał je w najbliższy konar drzewa. Banda obdartusów nawet przedstawić się porządnie nie potrafią. Co gorsza, miał tworzyć ekipę a nawet nie wiedzą z kim mają do tworzenia, jeżeli każdy z nich jest na podobnym poziomie mocy i zacznie walczyć na własną rękę, rozpęta się tutaj prawdziwe piekło, każdy dobry wojownik wykorzysta tą ich wadę przy pierwszej sposobności... Może jak on zacznie, to reszta pójdzie jego przykładem?
- Jesteśmy chyba skazani a siebie... - Powiedział to dość głośno, by reszta na chwilkę umilkła. Gdy stwierdził, że ich uwaga jest na nim skupiona odchrząknął i kontynuował.
- Jestem Narigo Valsemii, drugi oficer 11 dywizji pod dowództwem Kapitana Zaraki Kenpachi w Gotei 13. Choć zapewne niewiele Wam to mówi, jestem Shinigami. Właściwie, większość z Was nie powinna mnie nawet widzieć... Narigo zamyślił się na chwilę.
- Ale co zrobić? - roześmiał się wstając z kamienia.
- Sądzę, (jak już z resztą mówiłem), że trzeba się lepiej poznać. Z tego co słyszałem, jeżeli jesteśmy na podobnym poziomie mocy, gdy zaczniemy walczyć wszyscy na raz i na własną rękę, rozpęta się tutaj prawdziwe piekło, a to nam chyba nie jest na rękę, prawda? Proponuje poznać własne umiejętności, chociażby z opisów. Grupa która się nie zna, nawet potężnych istot, jest słaba, łatwo znaleźć jej cienkie ogniwa.
Przerwał na chwilę skupiając się na reiatsu swoich towarzyszy.
- Szczególnie interesuje mnie jednak skąd pochodzicie i czym jesteście. Po Waszym reiatsu stwierdzam, że najwyżej jeden z Was to człowiek, choć reszta nie przypomina mi nic co wyczuwałem do tej pory...
Jego brwi podniosły się w oczekiwaniu gdy rozglądał się po towarzyszach.
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"
Manni jest offline  
Stary 25-07-2009, 20:14   #20
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Wampir przyglądał się ptaku, który osiedlił na jego nakryciu głowy. Jednak nie zdenerwował się, ze względu na słowa które to wypowiedział ptaszek... To jednak dowodzi że każde uniwersum mogło posiadać własnego Włada, aczkolwiek ta myśl nie uspokajała go myśl że Palowników mogło być więcej. To wszystko było tak dziwne, dziwne nawet dla niego, który żyje w świecie obłędu oraz wszelkich nie poprawności, było to tak nie normalne, tak mdlące że sam nie potrafił uchować spokoju... Właśnie wtedy ktoś z towarzystwa odezwał się, zaczął prawić coś o poziomach mocy, oraz czym jest... Wampira niezbyt to zaciekawiło, aczkolwiek odwrócił się w stronę mówcy. Popatrzył na niego chwilę spod okularów po czym powiedział spokojnie:

- Nie interesują mnie wasze umiejętności, nie interesują mnie również wasze nazwiska... Niema dla mnie znaczenia wasze pochodzenie, czy rozmiar buta jaki nosicie. Nie ciekawiło by mnie również wasze przemyślenie gdyby nie fakt, że to jedyny sposób - żebym odzyskał zatraconą wartość. Skoro mój wampirzy kolega odleciał wyjaśnijmy kilka zasad, kilka reguł których NIE DA się obejść, są naprawdę banalne, aczkolwiek nie wymagam żebyście od razu zrozumieli...

Alucard poprawił kapelusz, po czym zdjął okulary mówiąc:

- Najważniejsza zasad ze wszystkich. Macie absolutny zakaz dotykania mojej trumny, czym jest dokładnie oraz co się w niej znajduje jest sprawą prywatną. Służyła już za łódz oraz wyręczyła ławkę, aczkolwiek następnym razem rozwalę głowę każdej osobie która nie dotrzyma tej zasady... Druga, nie musicie o mnie nic wiedzieć, chyba że będzie taka konieczność... Jednak nie skarcę poprawnego rozmówcy... W końcu nawet Ja potrafię prowadzić konwersacje...

Po czym ponownie włożył okulary.

- Co do nazewnictwa, mówcie na mnie... Po prostu Alucard... Tylko tyle...
 

Ostatnio edytowane przez Cao Cao : 25-07-2009 o 20:32.
Cao Cao jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172