Z ironicznym uśmiechem Indianin skłonił się lokajowi w podzięce za szlafrok, po czym zarzucił go na grzbiet i przewiązał się w pasie, stanowczo ukrywając swe przyrodzenie.
Następnie za radą mężczyzny, który w między czasie uciekł zgorszony z pokoju, ruszył w stronę kalekiego maga i podał mu rękę.
W jego plemieniu rzadko zdarzały się kalekie dzieci, tym bardziej dorośli, lecz Matu wierzył, że każde z nich jest dzieckiem Gai w równym stopniu co jego współplemieńcy.
Nie miał więc zamiaru zostawiać Maga bez pomocy, szczególnie, że jego towarzysze niezbyt przejmowali się jego losem.
W tym samym momencie spojrzał na McAlpina i powiedział powoli, ważąc słowa: - tak się składa, że właśnie trzymasz w ręku duchowy przedmiot. Więc można rzec że już Ci pomogłem nawiązać pierwszy kontakt. I tak się zabawnie znów składa, że jest mi w tym momencie również potrzebny przez pewne, jak to Pan powiedział - "niesprzyjające okoliczności" - sarknął wypowiadając obce słowa pełne dyplomacji, jednocześnie nie zawierające żadnej treści. - Jestem jednak skłonny Szanownemu Panu pomóc, lecz niechże Szanowny Pan wie, że akurat jestem specjalistą od snów i przy pomocy właśnie tej "fajki" mogę wzmocnić swoje umiejętności....- słowo fajka przeszło mu dziwnym niesmakiem przez usta. Znów miał wrażenie, że mimo czczej gadaniny tych cywilizowanych ludzi, ma tak naprawdę do czynienia z osobami zacofanymi i ślepymi na życie.
Jeśli więc Mag chciał nawiązać kontakt z duchami, to już Szepcący Wiatr zadba by nie zapomniał tej wycieczki....
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 19-07-2009 o 10:48.
|